- Po pierwsze - odpowiada - szliśmy wtedy pod hasłem: chcemy koalicji z PiS. Tego błędu nie powtórzymy. Żadnych deklaracji o PO- PiS-ie albo PO-LiD-zie. Tylko zrażą elektorat. Po drugie, w 2005 r. byliśmy w szoku, kiedy "nasz przyszły koalicjant" PiS nagle w nas uderzył. Teraz już wiemy, że kampania to bijatyka: grzeczni chłopcy przegrywają. Wiemy też, że tylko mocny przekaz zmienia opinie wyborców. Kampania będzie więc dość brutalna - zapowiada. Jej próbką były klipy porównujące zarobki PiS-owców ze spółek skarbu państwa oraz lekarzy i pielęgniarek. PO chce pokazać, że to ona, nie LiD jest alternatywą dla Kaczyńskich. Przewiduje jednocześnie, że PiS wybierze na głównego przeciwnika w wyborach lewicę. - Wobec nas mogą nawet wykonywać przyjazne gesty. Aby zamknąć Tuskowi usta, a jednocześnie osłabić, zrobić z nas kolejną przystawkę - mówi polityk Platformy. I dodaje: "Nie zamierzamy w tę pułapkę wpadać". Jutro Rada Krajowa PO zatwierdzić ma zasady układania list wyborczych partii. Dwa lata temu decydował tandem Tusk - Schetyna. Końcowy efekt wielu nie zadowolił. Teren zażądał więcej władzy. To głównie on ma układać wstępną wersję list - czytamy w dzienniku. Trwa spór o zakres ingerencji partyjnej centrali. Czy powinna bardzo w listach gmerać, czy tylko dokonywać drobnych zmian, np. gdy pojawi się superkandydat spoza partii. Dziś wiadomo, że takich superkandydatów nie będzie wielu. Najważniejszą rybą łowioną przez PO jest były PiS-owski premier Kazimierz Marcinkiewicz. Rozmowy były, nadzieje są umiarkowane. - Marcinkiewicz ma w EBOR kontrakt do 2009. Zarabia tam tyle, że może się ustawić na całe życie, wątpię, by z tego zrezygnował - przyznaje jeden z rozmówców. "Gazeta" pyta, czy PO prowadzi rozmowy z b. szefem MON Radkiem Sikorskim. - Mówi, że jest otwarty. Ale tak samo było w 2005 r. i wystartował do Senatu z PiS - odpowiada polityk. Na liście życzeń PO jest też AWS-owski minister gospodarki Janusz Steinhoff. Rozmówca "Gazety Wyborczej" zdradza, że do Tuska przychodzi wiele osób i szepcze, aby nie brać Rokity na listę. - Były nawet plotki, że nie chce go małopolska PO. Ale skończy się tak, że Tusk tupnie nogą i Rokita na liście będzie - mówi. Dziennik zapytał też, czy na listach znajdzie się Olechowski. - Olechowski zniknął - odpowiada anonimowy rozmówca.