Szef komisji Grzegorz Schetyna (PO) powiedział, że czeka na informację od ministra Radosława Sikorskiego w sprawie wycieku danych; dodał, że decyzja o zwołaniu komisji jeszcze nie zapadła. Wewnętrzna baza danych MSZ dotycząca pomocy rozwojowej zawierająca m.in. opisy projektów z ich celami politycznymi, kwoty na wsparcie opozycji białoruskiej, znalazła się na ogólnodostępnym, amerykańskim portalu internetowym. Była tam dostępna przez kilka miesięcy. Dane przekazał jeden z urzędników Departamentu Współpracy Rozwojowej MSZ. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki zapewnił, że urzędnik ten został zwolniony z pracy, a resort wprowadził procedury, które mają zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. "To już jest któryś przypadek" W reakcji na tę sprawę wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dr <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-adam-bodnar,gsbi,3162" title="Adam Bodnar" target="_blank">Adam Bodnar</a> ocenił, że po przecieku danych na temat wspierania przez polskie organizacje ruchów demokratycznych na Białorusi minister spraw zagranicznych <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-radoslaw-sikorski,gsbi,2616" title="Radosław Sikorski" target="_blank">Radosław Sikorski</a> powinien oddać się do dyspozycji premiera. - Jeżeli pomoc rozwojowa ma polegać na szkodzeniu, to lepiej jej w ogóle nie udzielać - powiedział Bodnar. Posłowie PiS na zwołanej w środę w Sejmie konferencji prasowej ocenili, że sprawą wycieku danych z MSZ powinna zająć się komisja spraw zagranicznych. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie może być ministerstwem wycieków zagranicznych, a to już jest któryś przypadek, kiedy z gmachu przy al. Szucha wyciekają dane wrażliwe - powiedział Szczerski, który pracuje w komisji SZ. Jak zaznaczył, został złożony już wniosek o zwołanie posiedzenia komisji w sprawie dokumentów podatkowych wysyłanych z MSZ przedstawicielom opozycji białoruskiej, ale - dodał - będzie on rozszerzony o sprawę informacji dotyczących pomocy rozwojowej. Z kolei szef sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą Adam Lipiński (PiS) powiedział, że "tego typu poufne dane, które nie były dostępne parlamentarzystom, narażą działaczy organizacji pozarządowych w Polsce i ich partnerów za granicą". - Może to spowodować całkowitą dekompozycję polskiej polityki zagranicznej na Wschodzie i wyzerowanie tych projektów, które były dotąd realizowane - ocenił.