To miało być ich wymarzone mieszkanie i miejsce, w którym, jak sami mówią, chcieli się zestarzeć. 69-metrowy lokal w Głuchołazach państwo Siwiec kupili w 2008 roku. Na zakup mieszkania zaciągnęli kredyt hipoteczny. - Jeszcze przed zakupem chodziliśmy i patrzyliśmy w okna tego mieszkania. To było nasze miejsce na ziemi. Tutaj spędziliśmy najpiękniejsze chwile, tutaj mieliśmy taką bezpieczną przystań - opowiada Agata Siwiec. Kamienica musi zostać zburzona Spokój rodziny został zniszczony w sierpniu 2021 roku. Wtedy to wojewoda opolski podpisał zgodę na inwestycję, w ramach której ma zostać rozbudowana droga w centrum Głuchołaz oraz wybudowane rondo. Niestety, plany inwestycji zostały tak skonstruowane, że pod tę budowę musi zostać zburzona kamienica, w której mieszkają państwo Siwiec. - To spadło na nas tak nagle. Można powiedzieć, że świat się nam zawalił. A najgorsze jest to, że zostaliśmy z tym wszystkim sami. Nikt nam nie chce pomóc, wszyscy rozkładają ręce i mówią, że nic się nie da zrobić - mówi pani Agata. Rodzina ma dostać od skarbu państwa rekompensatę. Mieszkanie obejrzał rzeczoznawca i wycenił je na około 200 tysięcy złotych. Problem w tym, że ta kwota jest niemal identyczna, jak kredyt pozostały do spłaty. Oznacza to, że pieniądze z zadośćuczynienia trafią bezpośrednio do banku, a rodzina zostanie z niczym - bez mieszkania i bez pieniędzy które przez lata spłacała. - Rozumiem, jakbym to mieszkanie przegrał w karty albo nie płacił i przyszedł komornik. Ale tutaj człowiek uczciwie spłaca i nagle przychodzą i karzą się wynieść. Ja dużo nie chcę - zabieracie mi mieszkanie, dajcie mi mieszkanie. A teraz co, gdzie mamy pójść? Poszlibyśmy pod most, ale most akurat będzie w remoncie - mówi Andrzej Siwiec. Tego urzędnicy nie przewidzieli Wszystko przez to, że nikt z urzędników nie przewidział, że na nieruchomości może być aż tak duże zobowiązanie. Państwo Siwiec 14 lat temu wzięli pożyczkę we frankach szwajcarskich. Cały czas ją spłacają, mimo to zobowiązanie niemal nie zmalało. - Wzięliśmy 200 tysięcy, 14 lat spłacamy i dalej jest 200 tysięcy. Było nam bardzo ciężko jak frank tak skoczył, ale pogodziliśmy się z tym, zawsze na pierwszym miejscu była dla nas spłata raty. Trzymało nas tylko to, że kiedyś w końcu spłacimy to mieszkanie i odetchniemy - tłumaczy Andrzej Siwiec. Urzędnicy twierdzą, że nic nie mogą zrobić. Prawo skonstruowane jest w ten sposób, że w przypadku gdy na nieruchomości są jakieś zobowiązania, to zadośćuczynienie automatycznie jest przeznaczane na jego spłatę. - Jedyne co możemy robić, to negocjować z bankiem. Od dłuższego czasu prosimy bank, żeby zgodził się na to, aby państwo Siwiec mogli za zadośćuczynienie kupić inną nieruchomość i na nią przenieść kredyt - mówi Rafał Pydych, dyrektor oddziału GDDKiA w Opolu. Bank chce natychmiastowej spłaty Bank jednak do tej pory nie zgadzał się na takie rozwiązanie i żądał natychmiastowej spłaty kredytu. Sytuacja rodziny jest więc dramatyczna - nie stać ich bowiem na zakup innego mieszkania, przez lata stracili również zdolność kredytową i nikt nie udzieli im pożyczki na kolejny lokal. - Tata miał wypadek w pracy i jest niepełnosprawny. Żyjemy tylko z pensji mamy, która pracuje w szkole. Nie było łatwo, ale razem jakoś dawaliśmy radę, a teraz... Nagle zabiera nam się wszystko co mieliśmy, lądujemy na bruku. A wszyscy mówią, że zgodnie z prawem. Jak coś takiego może być zgodne z prawem? - mówi Zuzanna Siwiec. Rodzina starała się o lokal komunalny od gminy. Usłyszeli jednak, że są na niego zbyt zamożni i mogą wynająć sobie mieszkanie. Teraz państwo Siwiec pozostają na łasce bądź niełasce banku. Tylko zmiana decyzji w sprawie natychmiastowej spłaty kredytu może sprawić, że nie stracą dorobku życia. Więcej już o 19:30 w reportażu Przemysława Siudy w programie "Państwo w Państwie".