Podczas rozmowy z konserwatywnym publicystą Markiem Thiessenem Duda został zapytany m.in. o to, dlaczego amerykańscy prawicowcy - których część sprzeciwia się pomocy Ukrainie - powinni poprzeć jej walkę. "To bardzo proste. W tej chwili rosyjski imperializm może zostać powstrzymany tanio, bo amerykańscy żołnierze nie giną" - odpowiedział Duda. Prezydent stwierdził, że Władimir Putin marzy o odzyskaniu terytorium Imperium Rosyjskiego i musi być powstrzymany teraz, "żeby nie stało się tak jak w I i II wojnie światowej, kiedy amerykańscy żołnierze musieli przelewać krew i poświęcać życie w Europie na rzecz przywrócenia pokoju i wolności światu". Andrzej Duda: Nie obawiam się zwycięstwa Republikanów w 2024 roku Andrzej Duda dodał, że nie obawia się zwycięstwa Republikanów w wyborach 2024 roku, bo "nie ma wątpliwości, że Stany Zjednoczone doskonale rozumieją zagrożenie, jakie stwarza rosyjski imperializm". Pytany o to, czy Ukraina ma obecnie wystarczająco broni, by zmienić sytuację na froncie, Duda odpowiedział, że choć dzięki pomocy z Zachodu, w tym Polski, Ukraińcy posiadają obecnie nowocześniejszy sprzęt niż Rosja, to odpowiedź brzmi "prawdopodobnie nie". "Wiemy to poprzez fakt, że nie są obecnie w stanie prowadzić bardzo przełomowej ofensywy przeciwko rosyjskiemu wojsku. Krótko mówiąc, potrzebują więcej pomocy" - powiedział przywódca. Prezydent: Liczyłem, że w Wilnie Ukraina dostanie zaproszenie do NATO Duda odniósł się też m.in. do kwestii zagrożenia użyciem broni jądrowej przez Rosję. Jak stwierdził, nie sądzi, by Kreml zdobył się na taki ruch. "Uważam, że arsenał jądrowy w Rosji jest pod kolektywną kontrolą wielu ludzi - i nie jest tylko we władzy samego Putina. Więc potrzeba więcej niż jednej osoby, by o tym zdecydować" - powiedział prezydent. Komentując szczyt NATO w Wilnie i kwestię przyszłości Ukrainy w NATO, Duda przyznał, że liczył, iż Ukraina otrzyma bardziej konkretne zapisy i zaproszenie. Dodał jednak, że zamierza naciskać na administrację USA, by zapewnić, że Kijów dostanie zaproszenie podczas przyszłorocznego szczytu w Waszyngtonie. "To nie jest kwestia tego, czy Putin i inni rosyjscy przywódcy pewnego dnia przestaną chcieć rządzić Ukrainą. Oni chcą rządzić światem. Pytanie brzmi: czy im pozwolić? (...) Myślę, że nie możemy im pozwolić. Nie możemy tolerować zmian granic w Europie siłą" - powiedział prezydent. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!