Podczas piątkowej rozmowy z Lubnauer w Radiu Zet poruszono temat wprowadzenia zakazu honorowania zwolnień z lekcji wypisywanych przez rodziców. Wiceminister przyznała, że często dochodzą do niej głosy nauczycieli i dyrektorów w tej sprawie. - Rodzice traktują szkołę jako miejsce, gdzie dziecko może chodzić albo może nie chodzić - mówiła. Jak podkreśliła, jest to "ze szkodą dla uczniów", w związku z czym resort "przygląda się, jakie rozwiązania przyjąć". Lubnauer nie ma wątpliwości, że rodzinne wyjazdy na urlopy poza feriami i wakacjami nie służą uczniom. - Każdy zdaje sobie sprawę, że jest to szkoda dla dziecka, jeśli przez dwa tygodnie nie chodzi do szkoły - powiedziała. Przypomniała, iż uczestnictwo w zajęciach szkolnych jest obowiązkiem. Ministerstwo szuka więc rozwiązań, a ze słów jego przedstawicielki można wnioskować, że pod uwagę brane są rozwiązania stosowane za granicą. - W wielu krajach mamy taką sytuację, że jeśli rodzic chciałby wyjechać z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego, to mogą go nawet zatrzymać na lotnisku - mówiła. Policja zatrzymuje rodziców? Tak Europa kontroluje, czy dziecko chodzi do szkoły Część państw na zachodzie Europy wiele lat temu wdrożyło kary, które mają pozytywnie wpłynąć na realizację obowiązku szkolnego. W Niemczech zdarzają się przypadki wizyt funkcjonariuszy policji na lotniskach, którzy szukają rodzin wybierających się na wakacje podczas roku szkolnego. Za naszą zachodnią granicą stosowane są też kary finansowe za nieusprawiedliwione nieobecności. Również portfele brytyjskich rodziców są obciążane, jeśli liczba nieusprawiedliwionych nieobecności wynosi więcej niż cztery dni. Wtedy za każdy dzień obciążani sią karą w wysokości 60 funtów. Przepisy mają zostać znowelizowane, a kary podniesione. Portal Euronews podał, że w Holandii grzywna za jeden dzień nieusprawiedliwionej nieobecności ucznia w szkole wynosi 100 euro. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!