Nowy projekt mieszkaniowy budzi emocje. "Do nich będzie płynęło wsparcie"
- Jestem zdeterminowany i podejmuję to ryzyko, bo tu nie chodzi o przepychankę, tylko o potrzeby ludzi - mówi o programie "Klucz do mieszkania" minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. - Ludzie oczekują od nas sprawczości. Drugorzędne w tym wszystkim jest manifestowanie tego, kto w czym ustąpi - dodaje. Paszyk wskazuje też, ile rocznie rząd planuje wydać na nowy program i do kogo popłynie wsparcie.

Marta Kurzyńska, Interia: Czy poruszanie tematu mieszkalnictwa nie jest ryzykowne w kampanii? W koalicji to kwestia zapalna.
Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii, PSL: - To temat, który budzi bardzo wiele emocji, także w gronie koalicji. Mam tego pełną świadomość, niełatwo się takie tematy prowadzi, ale jestem zdeterminowany i podejmuję to ryzyko, bo tu nie chodzi o przepychankę, tylko o potrzeby ludzi.
Na razie mamy głownie polityczną przepychankę.
- Ale moją rolą jako szefa resortu rozwoju, który jest odpowiedzialny za wdrażanie programów mieszkaniowych, jest sprawienie, by potrzeby Polek i Polaków były na pierwszym miejscu. Dość już tego polityczno-publicystycznego bełkotu i słownych przepychanek. Na spotkaniach z mieszkańcami wielu regionów słyszę o konkretnych oczekiwaniach. Polacy czekają na pomoc.
I program "Klucz do mieszkania" sprosta tym oczekiwaniom lepiej niż wcześniejsze?
- Taki jest cel. Musimy dzięki takim programom walczyć też z szerszym problemem, jakim jest fatalna demografia. Jest po mojej stronie naprawdę wielka determinacja. Nie zawsze jest miło, wdzięcznie i komfortowo, ale za to ponoszę odpowiedzialność, żeby się z takimi sprawami mierzyć.
To brzmi jakby czekała pana straszna przeprawa z przeszkodami, a nie po prostu legislacyjna droga.
- Po zaprezentowaniu rozwiązań w ramach programu, widzę przestrzeń do konstruktywnej rozmowy i dojścia do porozumienia.
Mówi pan, że nie zawsze jest miło i komfortowo. Ma pan już za sobą rozmowę z koalicjantami?
- W projekcie programu znacząco uwzględniono postulaty naszych koalicjantów. Dyskusje trwały od dłuższego czasu. Jestem otwarty na każdą kolejną rozmowę. Jesteśmy wstępnie umówieni już w tym tygodniu na spotkanie. Spotkam się zarówno z panią minister jak i z przedstawicielem Lewicy. Temat wywołuje emocje, a co za tym idzie trudne rozmowy. Czasem jako odpowiedzialne osoby podejmujemy wyzwania generujące polityczne ryzyko.
I pan czuje, że ryzykuje pan politycznie, podnosząc ten temat?
- Gdybym bał się ryzyka, nie wyszedłbym na konferencję i nie zaproponował tego programu.
Ma pan już plan, jak przekonać do tych rozwiązań panią minister funduszy i polityki regionalnej Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz?
- Mam nieodparte wrażenie, że pani minister dostrzega w mojej propozycji wiele dobrych rozwiązań. Nad elementami budzącymi wątpliwości będziemy jeszcze pracować.
Widzi pan pole do dyskusji nad zmianami?
- Możemy jeszcze te rozwiązania ubogacać, żeby spełniały jak najwięcej oczekiwań wszystkich naszych obywateli.
A pan brał te oczekiwania pod uwagę, pisząc założenia programu?
- Są dwa istotne elementy, jak "więźniowie czwartego piętra", są też uwzględnione potrzeby studentów, dla których brakuje miejsc w akademikach. Do nich będzie płynęło wsparcie. To były postulaty KO i Lewicy.
Są dwa istotne elementy, jak "więźniowie czwartego piętra", są też uwzględnione potrzeby studentów, dla których brakuje miejsc w akademikach. Do nich będzie płynęło wsparcie.
Widzi pan pole do dyskusji, jeśli chodzi o limity dopłat?
- Nie chcę uprzedzać naszych rozmów koalicyjnych. Ja zaproponowałem rozwiązania, które wydają się odpowiadać bardzo szeroko na potrzeby Polek i Polaków. Od rozwiązań związanych z mieszkaniami komunalnymi i wsparciem, by ich jak najwięcej powstało, po propozycję budownictwa społecznego - mieszkań na tani wynajem. Jest również kwestia budownictwa własnościowego, bo sporo Polaków jest przekonanych, że bezpieczną przyszłość można wiązać tylko z mieszkaniem, które stanowi własność.
Ze strony Polski 2050 pojawiają się głosy, że limity dochodowe są absurdalnie wysokie. Widzi pan tu możliwość negocjacji?
- Tu szczególnie widzę pole do dyskusji i szukania kompromisów.
Kluczowy jest też limit ceny mieszkania. 10, 11 tys. to nie za mało?
- Zwracam uwagę, że włączamy też samorządy do polityki mieszkaniowej. Te limity będą mogły być przez samorządy dostosowywane do realiów poszczególnych gmin. To elastyczne narzędzie.
To nie jest trochę ściąganie z siebie odpowiedzialności i przerzucanie jej na samorządy?
- Nie, nie jest. Ja jestem zwolennikiem decentarlizacji i polityka mieszkaniowa też może być takim obszarem, gdzie damy możliwość samorządom, które mają dużo lepsze rozeznanie, jeśli chodzi o funkcjonowanie poszczególnych gmin, niż ustawodawca w Warszawie.
Warszawa będzie miała możliwość skorzystania z tego programu, patrząc na limity cen?
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie każde mieszkanie na rynku wtórnym będzie się kwalifikowało do tego programu. To jest program pomocowy, więc mieszkania najbardziej komfortowe za 30 tysięcy złotych za metr kwadratowy trudno, żeby się tu kwalifikowały.
Wszystko się też rozbija o pieniądze. Jaki planujecie budżet na ten cel?
- Na ten rok to nie będą duże pieniądze, bo rozwiązania dotyczące budownictwa własnościowego przy sprawnym procedowaniu, wejdą w życie pewnie dopiero w trzecim kwartale tego roku. Natomiast analizy, które robiliśmy przy całorocznym obowiązywaniu tych rozwiązań, dały kwotę około 600 milionów złotych.
Analizy, które robiliśmy przy całorocznym obowiązywaniu rozwiązań, dały kwotę około 600 milionów złotych.
Będą też limity zarobkowe?
- Tak, będą. To program pomocowy dla osób, które nie mogliby sobie pozwolić na wzięcie kredytu bez dopłaty. Nie będzie tu nieograniczonego dostępu dla ludzi, którzy zarabiają na tyle dużo, by ich było stać na zakup mieszkania.
Jakie będą limity zarobków, do których będzie można liczyć na tę pomoc?
- Pani Redaktor, te szczegóły nowej strategii mieszkaniowej zostaną upublicznione w momencie przekazania projektu ustawy do uzgodnień międzyresortowych.
Jak duże będzie to wsparcie do raty kredytu?
- To będzie zależało od ceny mieszkania i zarobków. Na pewno będzie to kwota, która w istotny sposób obniży koszty spłaty.
Będzie też możliwość kupna mieszkania z rynku pierwotnego?
- Tak, zaproponujemy możliwość zakupu mieszkania na rynku pierwotnym, ale tylko od inwestora społecznego, jakim jest spółdzielnia mieszkaniowa, czy TBS. Ci społeczni inwestorzy wygenerują dodatkowe mieszkania. To rozwiązanie ma więc charakter popytowy i podażowy zarazem. Natomiast zero złotych z tego programu dla deweloperów.
Zaproponujemy możliwość zakupu mieszkania na rynku pierwotnym, ale tylko od inwestora społecznego, jakim jest spółdzielnia mieszkaniowa, czy TBS. Ci społeczni inwestorzy wygenerują dodatkowe mieszkania. To rozwiązanie ma więc charakter popytowy i podażowy zarazem. Natomiast zero złotych z tego programu dla deweloperów.
"Zero złotych", bo przestraszył się pan ataku na pana ze strony chociażby Lewicy w sprawie deweloperów?
- To nie dotyczy moich obaw. Sprawa dotyczy zaspokojenia ludzkich potrzeb. W centrum tego programu jest człowiek. Miałem świadomość, że mamy w koalicji różne wrażliwości. Moją rolą jest proponować rozwiązania, które stwarzają możliwość kompromisu. Nie jest rzeczą szczególnie odkrywczą, że jest bardzo duży opór przed wspieraniem mieszkań kupowanych na rynku pierwotnym. Bardzo wiele złego zrobił program PiS-u w tym względzie. Wypaczył spojrzenie na programy wsparcia dotyczące mieszkalnictwa. Stąd jasna deklaracja i rozwiązanie, które może dać dobre efekty, jeśli chodzi o ilość nowych mieszkań.
A skąd pewność, że pana program nie spowoduje wzrostu cen nieruchomości i nie będzie efektu kredytu 2 proc.?
- Tu jest mnóstwo bezpieczników, które wyróżniają tę propozycję od kredytu 2 proc.
Jakich?
- To górny limit ceny za metr kwadratowy, wymóg, by właściciel sprzedający mieszkanie posiadał je przynajmniej trzy lata i to, że mieszkanie musi być oddane do użytku przynajmniej pięć lat wcześniej. Niektóre z nich to bezpieczniki które sprawdziły się przy programie MDM (Mieszkanie dla Młodych - red.) już kilka lat temu. Wtedy w ramach tego programu powstało kilkadziesiąt tysięcy mieszkań i nie było problemu lawinowego wzrostu cen. Bazujemy na tamtym doświadczeniu. W przeciwieństwie do wielu innych propozycji ten program będzie dotyczył tylko osób, które kupują pierwsze mieszkanie.
Będzie limit wiekowy?
- Nie, trudno dyskryminować kogoś ze względu na wiek.
W przeciwieństwie do wielu innych propozycji ten program będzie dotyczył tylko osób, które kupują pierwsze mieszkanie.
Pani minister Pełczyńska-Nałęcz obawia się jednak wzrostu cen, mówiąc: "Jeśli będziemy oddziaływać na popyt i dopłacać do kredytów przy tej samej podaży, to ceny wzrosną".
- Mam nadzieję, że po rozmowie z panią minister uda mi się rozwiać jej wątpliwości.
A te rozmowy nie są trochę spóźnione? Może gdyby pan porozmawiał przed ogłoszeniem propozycji napięcie w koalicji byłoby mniejsze?
- Ja mam przede wszystkim na względzie oczekiwania i potrzeby Polaków. Nie mam ochoty na dysputy, ile kto i kiedy wiedział. Prace nad rozwiązaniami w ramach każdego resortu nie są ściśle tajne. Trzeba działać, a nie szukać dziury w całym.
Są żelazne punkty, z których pan się na pewno nie wycofa w trakcie tych koalicyjnych rozmów?
- Nie mam ochoty na przeciąganie politycznej liny. Ludzie oczekują od nas sprawczości. Drugorzędne w tym wszystkim jest manifestowanie tego, kto w czym ustąpi.
Kiedy ruszą prace nad projektami?
- Projekt dotyczący budownictwa społecznego i komunalnego być może już w tym tygodniu trafi na Komitet Stały Rady Ministrów. Rozwiązania dotyczące budownictwa własnościowego w najbliższych dniach też skieruje do procesu legislacyjnego. Ale on będzie musiał przejść dłuższą ścieżkę, bo zawiera rozwiązania, które do ubiegłego tygodnia jeszcze dopracowywałem.
Możemy zakładać, że te projekty do Sejmu trafią w marcu?
- Pierwszy na pewno tak, drugi - zrobię wszystko, żeby też jak najszybciej.
Pojawiły się głosy, że pana inicjatywa mieszkaniowa to odpowiedź na deregulację.
- Nie wiem, kto wyciąga takie wyssane z palca wnioski.
Koalicjanci z Lewicy.
- To jest projekt ministerialny, którego kierownictwo reprezentują wszystkie środowiska polityczne tworzące koalicję. Jest realizacją zobowiązań z umowy koalicyjnej. Nie ma w tym żadnego drugiego dna.
I żalu do premiera też pan nie ma?
- W ogóle nie mam w sobie żalu. Uważam filozofię tworzenia przepisów z przedsiębiorcami za bardzo słuszną. Deregulacja jest tematem, nad którym pracuję od początku mojej obecności w resorcie. Efekt to m.in. pierwszy pakiet deregulacyjny, który skierowaliśmy na Stały Komitet Rady Ministrów. W piątek wziąłem udział w spotkaniu z panem premierem, panem Rafałem Brzoską. Łączymy siły.
Rozmawiała Marta Kurzyńska
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!