Kontrolerzy sprawdzili, jak policjanci stosują obowiązujące regulacje w przypadku zaginięcia człowieka, a przede wszystkim to, czy prawidłowo kwalifikują zaginięcie do jednej z trzech kategorii procedur. Okazuje się, że w niemal połowie kontrolowanych jednostek policji funkcjonariusze robili to nieprawidłowo, nie nadając zgłaszanej sprawie kategorii adekwatnej do okoliczności. Te błędy przekładały się z kolei na opóźnienia w poszukiwaniach. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nik,gsbi,25" title="NIK" target="_blank">NIK</a> jako przykład podaje tu słynną sprawę zaginięcia <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iwona-wieczorek,gsbi,2075" title="Iwony Wieczorek" target="_blank">Iwony Wieczorek</a> w Sopocie w 2010 roku. Nadanie postępowaniu złej kategorii spowodowało, że po otrzymaniu zgłoszenia nie podjęto od razu istotnych działań, między innymi nie zabezpieczono monitoringu. Zrobiono to dopiero po siedmiu dniach.W związku z wynikami kontroli NIK skierowała stosowne wnioski do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i do Komendanta Głównego Policji, zalecające usprawnienie systemu poszukiwania osób zaginionych.A policja z wnioskami Najwyższej Izby Kontroli się nie zgadza. Rzecznik Komendy Głównej inspektor Krzysztof Hajdas podkreślił, że nie są one nowe, a w tej sprawie w ostatnich latach dużo się zmieniło. Jako przykład podał system Child Alert, uruchomiony we współpracy z mediami. Poza tym - dodał Hajdas - większość zaginionych osób jednak się odnajduje. "A jeżeli chodzi o poszukiwania, to mają one pewną specyfikę, ale zdecydowanie nie zgadzamy się z tezami NIK" - zakończył policjant.