Darmowe posiłki wprawdzie są już w niektórych szkołach, ale dzięki rządowej dotacji mogłoby być ich dwa razy więcej. Głodnych dzieci w szkołach z roku na rok przybywa. - Obecnie uprawnionych do korzystania z darmowych obiadów jest 35 proc. dzieci, a mogłoby być więcej, ale nie wszyscy rodzice chcą się ubiegać o taki status - powiedziała reporterowi RMF dyrektor małej szkoły w Cigocicach w gminie Zielona Góra. Na pieniądze na obiady dla kolejnych osób trzeba będzie zaczekać. Nie wiadomo jak długo. Pieniędzy gminy nie wystarczy do końca roku, a i tak funduszy nie starczy już ani na remont szkół, ani tym bardziej na stworzenie stołówek w szkołach, w których jeszcze ich nie ma. Włodzimierz Paszyński, wiceministrem Edukacji Narodowej i Sportu powiedział reporterowi RMF, że program dożywiania dzieci już ruszył. Pierwsza część pieniędzy trafiła do wojewodów. Zdaniem ministra jedzenie wydawane jest już w kilku miejscowościach na zachodzie naszego kraju. Ponadto resort zapoznał już z programem kuratorów. Mają oni wywierać naciski na władzę samorządową, by ta jak najszybciej przekazała pieniądze do szkół. Mimo to gotówki nie widziało większość dyrektorów szkół w Polsce. Jednak władze lokalne wykazują się zbyt małą sprawnością. Wojewodowie pełnią swe urzędy nieco ponad miesiąc.