Nałęcz: PiS osiągnęło mistrzostwo świata
PiS osiągnęło mistrzostwo świata, wmawiając opinii publicznej, że to kancelaria premiera, a nie kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego organizowała wyjazd do Smoleńska. Ja nie widzę przeciwwskazań, żeby obecny szef kancelarii premiera, Tomasz Arabski objął stanowisko ambasadora Polski w Madrycie - mówi doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, gość Przesłuchania w RMF FM.
- Czekamy na wniosek rządu ws. wysłania polskich żołnierzy do Mali, ale prezydent Komorowski zawsze zabiegał o wspólną politykę obronną UE, więc jeśli wniosek rządu wpłynie, niespodzianek raczej nie będzie - dodaje Nałęcz pytany o ewentualną zgodę prezydenta na udział polskich żołnierzy w misji poza granicami kraju.
Agnieszka Burzyńska: Kiedy pan zrobił specjalizację z psychologii?
Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP: Nie, nie robiłem takiej specjalizacji.
- "Jarosław Kaczyński przypomina mściciela z XIX-wiecznych powieści o Indianach. Niewykluczone, że śmierć mamy jeszcze bardziej osamotni Jarosława Kaczyńskiego, i że będzie on jeszcze bardziej takim osamotnionym i pełnym bólu odyńcem na tej scenie, szarżującym jeszcze mocniej na różne barykady, niż do tej pory". Żałuje pan już tych słów?
- Niepotrzebnie dałem się namówić na komentarz polityczny w obliczu śmierci, oczywiście. Jeśli chodzi o aspekt polityczny tej oceny, to bym jej nie zmienił. Natomiast niepotrzebnie ją wypowiedziałem. Za wcześnie.
Powie pan "przepraszam"?
- Tak, oczywiście, jeśli dotknęła...
Jeśli dotknęła? Jak ktoś mówi "jeśli dotknęła" to tak właściwie...
- Sądzę, wie pani, że Jarosław Kaczyński nie interesuje się teraz polityką i że nie czyta teraz komentarzy politycznych, ale rzeczywiście w obliczu śmierci nie powinniśmy, państwo nie powinno pytać, a my nie powinniśmy odpowiadać na takie pytania - to zgoda.
To prawda. To teraz "życie jak w Madrycie" Tomasza Arabskiego. Będzie zgoda prezydenta na ambasadorowanie obecnego szefa kancelarii w Hiszpanii?
- Najpierw musi być propozycja.
No już jest. Nawet premier już powiedział, że ta propozycja jest, że nie będzie stawał na drodze kariery Tomasza Arabskiego.
- Tylko mamy delikatną sytuację konstytucyjną. Najpierw w tej sprawie wypowiada się Sejm, czyli komisja sejmowa, potem prezydent, więc trudno, żeby prezydent deklarował swoją zgodę ustami swojego doradcy przed opinią.
Ale czy doradca widzi jakieś przeciwwskazania?
- Jeśli mnie pani o to pyta, to oczywiście nie, bo to jest przecież znakomity fachowiec, specjalista, człowiek znający świetnie Hiszpanię. Będzie go tylko brakowało u boku premiera, ale to już jest żal premiera przede wszystkim, jak rozumiem.
A opozycja mówi, że to ucieczka od odpowiedzialności.
- Od jakiej odpowiedzialności?
Za Smoleńsk.
- No przecież wyjazd do Smoleńska prezydenta organizowała kancelaria prezydenta, nie kancelaria premiera. Moim zdaniem, największe mistrzostwo w tej sprawie, wręcz mistrzostwo świata PiS osiągnął wmawiając opinii publicznej, że wyjazd do Smoleńska organizowała kancelaria premiera, a nie kancelaria prezydenta. Przecież po to jest kancelaria prezydenta, żeby organizować wyjazdy prezydenta. Po to jest kancelaria premiera, żeby organizować wyjazdy premiera.
Ale ja rozumiem, że Tomasz Arabski dostanie to zielone światło, możemy tak powiedzieć.
- Wszystko, co możemy powiedzieć. Namawiała mnie pani do ostrożności, pilnowania języka w pierwszej części naszej rozmowy, więc się pilnuję.
W tych sprawach, w których powinniśmy się pilnować.
- W tych też. Tu jeszcze bardziej, bo w tamtej sprawie mieliśmy do czynienia z pewną ludzką sytuacją, tu mamy do czynienia z konstytucją. Nie ma stanowiska prezydenta przed wyrażeniem stanowiska przez inne kompetentne organy państwowe.
Julia Tymoszenko oskarżona o zlecenie morderstwa. Jaka będzie reakcja pałacu przy Krakowskim Przedmieściu? Czy powinna jakaś być?
- To jest bardzie delikatna sprawa. Mamy do czynienia...
Kolejna.
- Mamy do czynienia z naszym sąsiadem. Z suwerennym krajem. My w Polsce jesteśmy bardzo wyczuleni na naszą suwerenność i sobie nie życzymy, żeby ktoś, także nasi sąsiedzi, nie wmówili nam co mamy w Polsce robić.
Ale idzie to w złym kierunku. Nie żałuje pan tych wyjazdów prezydenta, tych słów, że warto rozmawiać, skoro widać, że coraz mniej warto to robić?
- Z drugiej strony nasza życzliwość wobec Ukrainy też nakazuje mówić, patrzeć z niepokojem na to, co w naszej ocenie szkodzi Ukrainie, psuje wizerunek międzynarodowy, oddala ją od Europy.
A czy ten niepokój zostanie jakoś wyrażony?
- Trudno mi powiedzieć. Trzeba najpierw poczekać na te zarzuty też, bo to są bardzo poważne zarzuty, w związku z czym trzeba też poczekać, jak będą wyglądały.
Jakie będzie uzasadnienie.
- Jakie będzie uzasadnienie, jakie będą dowody. Na pewno to jest bardzo, bardzo ambarasująca sytuacja dla wszystkich, którzy w Polsce Ukrainie dobrze życzą.
Będzie zgoda prezydenta na wyjazd kilku - kilkunastu instruktorów wojskowych do Mali?
- Nam bardzo zależy na wspólnej europejskiej polityce bezpieczeństwa i obronności. Jesteśmy jednym z promotorów takiego działania. Tutaj mamy do czynienia z przejawem takiej polityki. Bardzo blisko Europy mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznymi faktami.
Czyli rozumiem, że będzie zgoda.
- Poczekajmy na wniosek rządu, ale prezydent Komorowski, to jest cecha charakterystyczna jego prezydentury, on bardzo zabiega o wspólną politykę obronną i bezpieczeństwa Unii Europejskiej. I jeśli w tym kontekście patrzeć na tę sprawę, to tutaj odpowiedź na pani pytanie może być tylko jedna.
Sprawa jest rozstrzygnięta.
- Jeszcze nie jest rozstrzygnięta, ale w świetle tych zachowań prezydenta tutaj niespodzianek raczej nie można oczekiwać.
Do Sejmu ma wrócić dyskusja o eutanazji za sprawą bliskiej pana sercu lewicy. Widzi pan rzeczową dyskusję na ten temat czy awanturę?
- Ależ mi pani zadaje coraz trudniejsze pytania.
To jeszcze na koniec mam jeszcze trudniejsze.
- Ja podzielam opinię Jurka Owsiaka. Trzeba w sposób uczciwy, odpowiedzialny mówić o tych dramatycznych aspektach odchodzenia starego człowieka, o sytuacji, gdy już tylko aparatura podtrzymuje życie. To będą sprawy, które się będą coraz bardziej komplikowały, ponieważ możliwości medycyny będą coraz większe i o tym trzeba oczywiście otwarcie mówić. Natomiast jak to się postawi na takiej płaszczyźnie - czy odbierać życie człowiekowi, który może jeszcze żyć, czy pozbawiać go tego życia, bo to może być wygodne dla tych, którzy zostają, to już tutaj nie ma żadnej dyskusji.
Czy "testament życia" miałby szansę zyskać akceptację prezydenta?
- Poczekajmy na decyzję...
Znowu, a to, co będzie doradzał...
- Poczekajmy na decyzję Sejmu.
Ale wiadomo czym jest "testament życia". 55 procent Polaków popiera takie rozwiązanie.
- Poczekajmy na decyzję Sejmu. Moim zdaniem o tyle sprawa będzie bezprzedmiotowa, jeśli chodzi o urzędowe zachowanie prezydenta, że ja sobie nie wyobrażam, żeby taka ustawa, taki akt prawny z Sejmu wyszedł. To uważam za absolutnie nieprawdopodobne.
Ale co pan doradzałby prezydentowi, gdyby wyszedł?
- Wie pani, zanim wziąłbym się za doradzanie w takiej sprawie i znowu nawiązuję do początku naszej rozmowy, gdzie pani mnie namawiała do pewnej delikatności w sytuacji śmierci, cierpienia osoby najbliższej... Zanim bym zaczął doradzać prezydentowi w tej sprawie, ale ja doradzam w sprawie historii, to bym się zastanowił głęboko, co ja bym sam w takiej sytuacji zrobił z osobą mi najbliższą, beznadziejnie cierpiącą, której aparatura pomnaża tylko cierpienia. Ja na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć przede wszystkim. Skutecznie pani mnie namówiła, żeby zachować pokorę wobec ludzkiego cierpienia.