Polski podróżnik Mariusz Majewski został zatrzymany przez służby Demokratycznej Republiki Konga pod zarzutem m.in. sabotażu - przekazała Interii rodzina Polaka. Mężczyźnie urządzono pokazowy proces, a prokurator domagał się "kary najwyższej". Ostatecznie został skazany na dożywocie. Mariusz Majewski miał zdaniem śledczych "zbliżać się do linii frontu z milicjantami grup Mobondo; przemieszczać się po linii frontu bez autoryzacji właściwych władz oraz bez towarzystwa wykwalifikowanych agentów; robić zdjęcia wrażliwych i strategicznych miejsc; potajemnie obserwować działania wojskowych". Paweł Wroński podczas konferencji prasowej zaprezentował stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie. - Pan Mariusz Majewski nie jest szpiegiem, jest człowiekiem, który należy do klubu podróżników, realizuje swoje pasje - przekazał. Dodał, że Polak znalazł się na ternie afrykańskiego kraju "w wyniku zbiegu okoliczności", a jego zachowanie wynikało "z nieznajomości lokalnych obyczajów". Polak skazany w DR Konga. Zapowiedź interwencji prezydenta - Liczymy, że wyrok zostanie zmieniony w kolejnych instancjach. W tej sprawie będzie niebawem interweniował prezydent. Umożliwiliśmy ten kontakt - zapowiedział. Jak przekazał rzecznik MSZ wiceministrowie już wcześniej kontaktowali się z władzami DR Konga. - Mamy świadomość trudnej sytuacji politycznej w Demokratycznej Republice Konga, toczącej się wojny o charakterze domowym, niedawnej próby zamachu stanu. Mamy nadzieję, że zwycięży sprawiedliwość, a Mariusz Majewski nie zostanie uwikłany w sytuację, która nie zależy od niego, a jest związana z grą polityczną i nieszczęśliwym zbiegiem zdarzeń - przekazał Wroński. Rzecznik resortu dodał, że "sprawa jest skomplikowana i wielopiętrowa". ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!