MON zlekceważyło alarm specpułku
W lutym zeszłego roku ppłk Mirosław Szapel z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zdiagnozował zagrożenie prawidłowej realizacji zadań planowanych na kwiecień 2010 r. w samolocie TU-154M - wynika z informacji "Naszego Dziennika".
Zespół Bezpieczeństwa Lotów 36. SPLT alarmował wówczas MON: limity paliwowe nie zabezpieczają zamierzeń szkoleniowych na rok 2010, zmuszając do drastycznego obniżenia nalotu treningowego.
Zespół, a także piloci (wśród nich mjr Arkadiusz Protasiuk), podnosili też problem braku części zamiennych i serwisowania samolotów. By móc latać, wojskowi technicy musieli "pożyczać" części z przeznaczonych do naprawy maszyn Jak-40 i Tu-154M.
Według gazety, zjawisko to jest powszechne do tego stopnia, że już dawno zyskało w wojsku miano "kanibalizmu technicznego".
Niestety, obecny rok nie przyniesie znaczących zmian, bo uniemożliwiają je skromne zapisy budżetowe dotyczące armii, "strzeżone" przez koalicję rządzącą - wytyka "Nasz Dziennik" w obszernej publikacji.