Najnowszy Narodowy Spis Powszechny przynosi kolejne zastanawiające informacje. Mniej dzieci, mniej rodzin, mniej małżeństw, za to więcej nieformalnych związków i par bez dzieci. Niby nic, czego byśmy nie widzieli w naszym codziennym życiu, jednak kilka tendencji każe się zastanowić nad przyszłością. Szczególnie w odniesieniu do wsi. Coraz mniej rodzin, coraz mniej dzieci Dane ze spisu powszechnego, które odnoszą się do zagadnień związanych z rodziną i związkami GUS udostępnił pod koniec stycznia. Sam spis dotyczy stanu demograficznego na koniec marca 2021 roku, a więc należy przyjąć, że trendy wynikające z danych mogą się pogłębiać. I jak wielokrotnie ostrzegali demografowie - zapewne będą. Jak wynika z analizy, pod koniec marca 2021 roku liczba rodzin w Polsce przekraczała 10 mln (10 159 300). To o ponad 800 tys. rodzin mniej, niż zanotowano w spisie z 2011 roku. Spadek wynosi 7,4 proc. Zmalała liczba rodzin w miastach, nieznacznie wzrosła na wsiach, co GUS tłumaczy wewnętrzną migracją - przeprowadzkami z miast do miejscowości podmiejskich. Wieś jest tu więc pewnym nadużyciem, kiedy w zasadzie mowa o przedmieściach. Z poprzednich danych udostępnionych przez GUS wiemy także, że znacząco spadła liczba urodzonych dzieci. W 2022 roku odnotowano najmniej urodzeń w całym okresie po II wojnie światowej. Ślub? Nie, dziękuję Mniej jest także małżeństw. Spadek notują również małżeństwa z dziećmi. Choć jest to najliczniejsza grupa w strukturze rodzinnej Polski, to trend jest jednoznaczny - w ciągu dekady liczba takich rodzin zmniejszyła się o 22,3 proc. Zarówno w miastach, jak i na wsi tendencja jest spadkowa. Dynamiczny wzrost zaobserwowano jednak w liczbie związków nieformalnych. W 2021 roku było ich 552,8 tys., a w 2011 316,5 tys. Dynamiczny wzrost widać także w liczbie małżeństw, które nie decydują się na dzieci. W 2021 roku było ich ponad 3 mln, ponad 300 tys. więcej niż przed dekadą. Mit tradycyjnej polskiej wsi obalony? Niekoniecznie Jak zauważa GUS, wzrost liczby małżeństw bez dzieci nastąpił głównie na wsi (23 proc.), kiedy w tym samym czasie wskaźnik dla miast wyniósł 9,2 proc. Analiza pokazuje także, że nieformalne związki również przeżywają boom na wsiach. Choć wciąż to miasta górują w statystykach związków nieformalnych, w okresie 2011-221 odnotowano, że liczba takich par na wsi stała się prawie 2,5-krotnie większa. Mit tradycyjnej polskiej wsi, gdzie żyją wielodzietne, pełne rodziny - obalony? Niekoniecznie. W ostatniej dekadzie zmieniło się bowiem pojęcie samej wsi. Spis powszechny także to potwierdza. Wynika z niego, że ostatnia dekada przyniosła exodus. Mieszkańcy miast częściej opuszczali swoje mieszkania i wyjeżdżali na wieś. Na wsi mieszka obecnie 40,2 proc. ogółu ludności, w 2011 roku było to o jeden punkt procentowy mniej. Patrząc na konkretne liczby widzimy, że przyrost ten wyniósł ponad 180 tys. osób. Mieszkańców wsi przybyło - to jasne. Jednak nie chodzi o taką wieś, która przychodzi nam na myśl, kiedy słyszymy takie określenie. Chodzi o gminy wiejskie w bliskiej odległości od miasta - innymi słowy obrzeża. Jednorodzinne domki niedaleko miasta, by wciąż szybko dojeżdżać do pracy, a jednocześnie cieszyć się większą powierzchnią mieszkaniową za niższą niż w mieście cenę - to coraz częstszy wybór Polaków. "Wsi, jaką opisywał Reymont już nie ma" Informacja ta jest o tyle istotna, że patrząc na dane GUS odnoszące się do tego, jak wiele rodzin bezdzietnych i niesformalizowanych związków przybyło na wsiach, możemy wywnioskować, że dane na temat wsi "zaburza" napływ ludzi z miasta. A co za tym idzie - na wsi pojawiają się zjawiska demograficzne kojarzone dotąd przede wszystkim z miastem. - Generalnie takiej wsi, jaką opisywał Reymont w "Chłopach" albo Redliński w "Konopielce" już nie ma. Wieś w Polsce przeszła olbrzymią modernizację, w dużej mierze dzięki integracji z Unią Europejską, która otworzyła przed polskimi producentami rolnymi rynki europejskie, a jednocześnie przyniosła napływ bardzo dużych środków unijnych w formie dopłat i dotacji. Mamy dzisiaj jednak do czynienia z dwoma typami wsi. Jedna to wieś podmiejska, którą możemy nazwać sypialnianym zapleczem dużych miast. To wieś, w której w ostatniej dekadzie wzrosła liczba mieszkańców, a osiedlały się tam głównie młode miejskie rodziny. Ale mamy też wciąż wsie na peryferiach województw, na granicy kraju, gdzie ubywa ludności, a tradycyjny model gospodarowania i życia jest wciąż obecny - komentuje w rozmowie z Interią wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego Paweł Śliwowski. Mieszkańców wsi przybywa. Mieszkańców wsi ubywa Pojawia się także pewien paradoks wsi. Choć w ujęciu ogólnym jej mieszkańców przybywa, ze wsi położonych daleko od dużych miast wyjeżdża coraz więcej osób. Już od lat obserwowane jest zjawisko wyludniania się obszarów wiejskich - ze wsi uciekają szczególnie osoby młode, które jadą za pracą do miasta lub opuszczają kraj. - Większa liczba mieszkańców wsi nie wynika z większej liczby urodzeń, czy radyklanie różnego modelu rodziny, ale z migracji wewnętrznych. W dużych miastach, w których najłatwiej o dobrze płatną pracę, brakuje dostępnych cenowo mieszkań. Dlatego od lat obserwujemy tzw. rozlewanie się metropolii - czyli osiedlanie się mieszkańców miast na terenach podmiejskich. Ludzie pracują w dużym mieście, ale mieszkają w okolicznych miasteczkach i wsiach. Widać to dobrze również w danych szkolnych. Do szkół na wsiach chodzi mniej dzieci niż mieszka w tych gminach. Po prostu codziennie rano jadą razem z rodzicami do szkoły w mieście, w którym pracują rodzice - precyzuje ekspert. Rolnik pozna kandydatkę na żonę Trend, o którym mowa widać także na przykładach młodych kobiet. Jak wynika z danych GUS, choć w ujęciu ogólnokrajowym Polek jest więcej niż Polaków, to współczynnik feminizacji jest zależny od regionu. W statystykach widzimy, że młode kobiety często opuszczają wieś na korzyść miasta, a na wsiach częściej zostają mężczyźni. I tu pojawia się kłopot, który nawet uchwycono w popkulturze. Popularne programy, w których mężczyźni mieszkający na wsi szukają partnerek, bo w okolicy ich nie ma - brzmi znajomo? Nie jest to niestety tylko fikcyjny problem stworzony na potrzebę zabawienia publiczności. A przynajmniej nie tylko. Zmiany demograficzne wynikające z migracji i zmiana sposobu życia rzutują na to jak dziś wygląda polska wieś. - W ośrodkach wiejskich oddalonych od dużych miast żyje coraz mniej ludzi, a jednocześnie są to ludzie coraz starsi. Pod tym względem wieś przypomina jednak mniejsze miasta oddalone od stolic województw, czy położone na peryferiach kraju, zwłaszcza wschodnich. Te ośrodki borykają się z podobnymi wyzwaniami: malejącą populacją, a przez to kurczącymi się gospodarkami lokalnymi, coraz trudniejszym dostępem do usług publicznych - wskazuje wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ostatnie ostoje tradycyjnej wsi Choć więc mit tradycyjnej polskiej wsi nie runął jeszcze na naszych oczach, to zachodzące właśnie zmiany powoli popychają nas w tym kierunku. Za kilka kolejnych dekad wieś może już w niczym nie przypominać samej siebie. - W raporcie o stanie wsi publikowanym corocznie przez Fundację na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa już od lat czytamy o zjawisku upodabniania się mieszkańców wsi do miast. Przede wszystkim zaledwie 10 proc. mieszkańców wsi utrzymuje się dzisiaj z rolnictwa. Zmniejszają się różnice w dochodach, chociaż wciąż więcej zarabiają mieszkańcy miast. Powoli zanikają dysproporcje w korzystaniu z internetu. Trzeba jednak znów podkreślić bardzo wyraźne zróżnicowanie przestrzenne. Wieś położona w bezpośrednim sąsiedztwie głównych metropolii, a wieś leżąca gdzieś na peryferiach jednego ze wschodnich województw to dwa całkowicie różne światy, które więcej dzieli niż łączy - dodaje ekspert. Krystyna Opozda