W sobotni wieczór na profilu społecznościowym byłego ministra cyfryzacji Michała Boniego pojawiły się dwa zdjęcia skąpo ubranej kobiety. Materiały zostały opublikowane na koncie amerykańskiej influencerki, a polityk podał dalej jej wpisy. Krótko przed godziną 21 Boni odniósł się do publikacji: "Ktos sie wlsmal na konto i pokaxaly sie jakies zdjecia - to nie moje!!!!!" - czytamy na profilu ministra (pisownia oryginalna - red.). Michał Boni podał dalej zaskakujące zdjęcia. "Pan był ministrem cyfryzacji?" Do niedzielnego poranka wpis polityka wyświetlono ponad 450 tys. razy - pojawiło się pod nim również ponad tysiąc komentarzy. Jeden z internautów stwierdził, że "tylko winny się tłumaczy", na co Boni odpowiedział, że "nie tłumaczy się, tylko wyjaśnia". Inni zaproponowali politykowi, by zmienił hasło do swoich mediów społecznościowych, co za ich radą miał już uczynić. Znaleźli się również użytkownicy, którzy zwrócili uwagę, że mimo odzyskania dostępu, do konta Boni nie pozbył się niepożądanych treści z profilu. Faktycznie - w niedzielę przed godz. 10 materiały wciąż widniały na koncie polityka. Inni internauci kpili w związku z tym, że Boni nie potrafi korzystać z mediów społecznościowych, choć był ministrem cyfryzacji. Warto podkreślić, że polityk nie zamieścił zdjęć na swoim profilu, a jedynie podał je dalej. Aby zniknęły one z jego konta, wystarczy ponownie wcisnąć funkcję "podaj dalej" - wówczas ikona przestałaby świecić się na zielono, a fotografie nie wyświetlałby się więcej w mediach Michała Boniego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!