"Każdy z nas zapewne pamięta ten straszny sobotni poranek sprzed 11 lat. Każdy miał na ten dzień jakieś plany, ale jak tu żyć codziennymi sprawami, gdy dzieje się coś tak trudnego do wyobrażenia. I tak tragicznego" - napisał w sobotę szef rządu na Facebooku. Jak dodał, katastrofa smoleńska, ta "największa narodowa tragedia w powojennej historii Polski, zraniła wiele rodzin, odebrała im wspaniałe Matki, Ojców, Córki i Synów". "Ale także zraniła naszą Ojczyznę, bo odebrała Jej ludzi najwybitniejszych i najbardziej Jej potrzebnych. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonkę Marię, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, ministrów, parlamentarzystów, generałów, szefów najważniejszych instytucji i wielu świetnych urzędników" - wskazał Morawiecki. Jego zdaniem próba zastąpienia ludzi o takim etosie i tak wielkim doświadczeniu to "zadanie prawie niewykonalne", ale - zaznaczył - "jest oczywiste, że ich pragnieniem byłoby kontynuowanie dzieła, jakiego się podjęli". "Każdego dnia staramy się sprostać temu wielkiemu zadaniu - to nasz najważniejszy obowiązek. Zawsze będziemy o Nich pamiętać" - podkreślił premier. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.