Zdaniem Ludwika Dorna PiS "zaproponował koncepcję zagrożonej przez świat zewnętrzny wspólnoty narodowej i ustanowił siebie, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, defensor patriae, psem obronnym, który chroni Polaków przed złymi ludźmi i złowrogimi siłami, z którymi sprzymierzona jest opozycja". Dorn uważa, że niezależnie od tego, na ile ta narracja jest prawdziwa, jest ona "spójna i ma moc perswazyjną". "W ramach tego przesłania mieści się to, że jak 'tamci' dojdą do władzy, to nie tylko przyjdzie straszliwy gender i seksualizacja dzieci, niszczenie Kościoła i narodu, ale także odbiorą wam to, co my wam daliśmy" - relacjonuje strategię PiS Dorn. Były marszałek Sejmu uważa, że opozycja nie wyciągnęła wniosków z wyborów do europarlamentu, których wynik, jak przyznał Dorn, był dla niego zaskoczeniem (a konkretnie skala zwycięstwa PiS). "Po tych diagnozach, które politycy Platformy Obywatelskiej na razie stawiają, nie widać, żeby zrozumieli wiele z tego, co wyborcy dali im do zrozumienia" - twierdzi Dorn. Były polityk odniósł się też do pogłosek o spodziewanej dymisji minister finansów Teresy Czerwińskiej. "Jeżeli Teresa Czerwińska zostanie wymieniona, będzie to oznaczało, że w Polsce nie będzie ministra finansów" - uważa Dorn. "Minister finansów jest od tego, żeby mówić 'nie da się'. Zasadnicze przesłanie PiS, jego prezesa, a także pana premiera brzmi: 'Jak to się nie da? Da się i żadni księgowi w okularkach, którzy siedzą nad tabelkami, nie będą nam mówili, że się nie da, bo ważny jest zwykły Polak i szary człowiek" - konstatuje Ludwik Dorn. Więcej w "Rzeczpospolitej"