Na początku maja do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyszedł faks z centrali ABW. Agencja poinformowała wojskowych oskarżycieli, że już 10 kwietnia w Smoleńsku ktoś trzykrotnie posłużył się dwiema kartami płatniczymi (Maestro i Visa) zmarłego tego dnia tragicznie sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. ABW nie sprecyzowała wtedy, jaki sumy wypłacono. Jednocześnie agencja wysłała informację do rosyjskich służb specjalnych z wnioskiem o ściganie złodziei. Szefowie ABW, nie chcą mówić o tym, skąd agencja wiedziała, że ktoś posłużył się kartami płatniczymi Przewoźnika. Niewykluczone, że to bank, który prowadził rachunek Przewoźnika, poinformował ABW o podejrzanych transakcjach kartami zmarłego. Wojskowi prokuratorzy uznali, że tą sprawą powinni się zająć oskarżyciele z powszechnej prokuratury. 14 maja postępowanie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Cywilni prokuratorzy dostali nowe, dokładniejsze informacje z ABW, która współpracuje z Rosjanami. Śledztwo zostało wyłączone z wojskowego postępowania w sprawie katastrofy Tu-154. Przesłuchano żonę i córkę zmarłego. Okazało się, że sprawcy w bankomatach w Smoleńsku wypłacili z jego konta prawie 6 tys. zł. Między 10 a 12 kwietnia aż 11 razy korzystali ze skradzionych kart. Strona rosyjska przedstawiła zarzuty czterem żołnierzom. "Ci żołnierze odbywają obowiązkową służbę wojskową w jednej z jednostek w garnizonie smoleńskim" - mówi "DGP" prokurator Monika Lewandowska, rzecznik stołecznej prokuratury. Nie wiadomo jeszcze, skąd żołnierze znali PiN-y do kart. Wiadomo natomiast, że brali oni udział w zbieraniu fragmentów Tu-154 M i szczątków ofiar. Tam znaleźli karty płatnicze głównego organizatora uroczystości rocznicowych w Katyniu.