Jako "bluźniercze" i "cyniczne" określiło rosyjskie MSW oskarżenia wysunięte wobec funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u, oddziału specjalnego milicji. "Informacje o tym, rozpowszechnione przez niektóre media, nie odpowiadają rzeczywistości. Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami" - oświadczyło MSW Federacji Rosyjskiej. Rosyjskie ministerstwo zareagowało tak na wypowiedź rzecznika rządu Pawła Grasia, który poinformował w niedzielę, że aresztowano trzech funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON, którzy bezpośrednio po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem okradli konto jednej z ofiar tej tragedii Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi. "Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - powiedział Graś w Radiu Zet. Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok. Wypowiedź rzecznika polskiego rządu przytoczyły m.in. agencja RIA-Nowosti i radio Echo Moskwy. W niedzielnym oświadczeniu MSW Rosji przypomniało, że pełniący obowiązki prezydenta Polski, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności. "Działania smoleńskiej milicji na każdym powierzonym jej odcinku doczekały się pozytywnych ocen. Z postawionymi zadaniami funkcjonariusze poradzili sobie godnie. Uwag pod ich adresem nie było" - oznajmiło rosyjskie MSW. Zarzutom pod adresem funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u zaprzeczył Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku. Cytowany przez radio Echo Moskwy zastępca szefa tamtejszego USW Nikołaj Turbowiec oświadczył, że nieprawdą jest zarówno to, że milicjanci zostali zatrzymani, jak i to, że pracownicy organów ochrony prawa dopuścili się jakichkolwiek przestępstw, związanych z ich pracą na miejscu katastrofy. Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska powiedziała PAP z kolei, że "ujęto czterech sprawców tej kradzieży i że są to żołnierze jednostek zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem". Dodała, że Agencja tuż po tragedii otrzymała informację o tym, że ktoś korzysta z kart Przewoźnika. "Zawiadomiliśmy o tym polską prokuraturę oraz Rosjan" - dodała. Jak powiedziała PAP rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska, warszawska prokuratura od 14 maja prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart kredytowych i ograbienia zwłok Przewoźnika. Lewandowska powiedziała PAP w niedzielę, że prokuratura na razie nie ma informacji o zatrzymaniu sprawców tego czynu. W sobotę "Rzeczpospolita" podała na swoich stronach internetowych, że ok. 6 tys. zł zniknęło z konta Przewoźnika. MSW Rosji podkreśliło w niedzielnym oświadczeniu, że "funkcjonariusze smoleńskiej milicji byli wśród pierwszych, którzy przybyli na miejsce tragedii, a także od samego początku brali aktywny udział w usuwaniu skutków katastrofy i zapewnianiu bezpieczeństwa w miejscu wypadku". Rosyjskie ministerstwo podało, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach pracowało około tysiąca milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej). W zabezpieczaniu miejsc katastrof zwykle uczestniczą też żołnierze wojsk wewnętrznych MSW Rosji.