Krzysztof Skórzyński został zawieszony przez Grupę Discovery pod koniec września. Dziennikarz zniknął z anteny, a jego program w TVN24 "Sprawdzam" przez ostatnie tygodnie był zastępowany innym formatem. Decyzja miała związek z mailami publikowanymi na rosyjskim komunikatorze Telegram, które miały pochodzić z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Konsultował odpowiedzi z dziennikarzem W jednym z ujawnionych maili Dworczyk miał konsultować z Krzysztofem Skórzyńskim odpowiedzi, jakie jego zespół prasowy przygotował na pytania dziennikarki OKO.press. Sam dziennikarz w opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu zaprzeczał, by kiedykolwiek doradzał jakiemukolwiek politykowi. "Nigdy nie wymieniałem w tej sprawie maili z ministrem Dworczykiem. Nigdy także, w żaden, podkreślam - w żaden sposób - nie 'doradzałem' ani ministrowi Dworczykowi, ani jakiemukolwiek innemu politykowi, w jakiejkolwiek sprawie!" - napisał. Wkrótce w sieci pojawiły się jednak kolejne maile między Dworczykiem i Skórzyńskim. Tym razem już z odpowiedziami i poprawkami, których miał udzielać dziennikarz. Krzysztof Skórzyński ukarany Sprawa korespondencji między dziennikarzem a politykiem wzbudziła duże emocje. Grupa Discovery wszczęła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Po jego zakończeniu poinformowano, że dziennikarz pozostanie w stacji, ale został odsunięty od tematyki politycznej. "W związku z wyjaśnieniami uzyskanymi w wewnętrznym postępowaniu redakcyjnym wspólnie z Krzysztofem Skórzyńskim uznaliśmy, że obecnie dziennikarz będzie zajmował się niezwiązanymi z polityką formatami i programami TVN Grupa Discovery" - poinformowano w oświadczeniu.