"Konstruktywne wotum nieufności to ostateczność"
Szef PO Donald Tusk oświadczył dziś, że scenariusz, w którym w ramach konstruktywnego wotum nieufności utworzony zostaje w tym parlamencie nowy rząd, to na dzisiaj dla Platformy "ostateczność".
Na czwartek planowane są debata i głosowanie nad wnioskami o samorozwiązanie Sejmu, autorstwa PO i SLD. Tusk wyraził nadzieję, że Sejm przyjmie ten wniosek. - Będziemy niestety ciągle świadkami gry na zwłokę - dodał.
- Nie wykluczam jednak, że PiS zdecyduje się na wcześniejsze wybory. Zachowania w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, gwałtowna radykalizacja języka i postaw oraz kompletna bezradność, jeśli chodzi o scenariusz na przyszłość wskazują na to, że obóz rządzący rzeczywiście jest już przy ścianie, nie ma żadnego optymistycznego scenariusza - powiedział szef PO na konferencji prasowej w Sejmie.
Argumentował, że Polsce potrzebny jest stabilny, większościowy rząd, który "zajmie się sprawami zwykłych ludzi". Takiego rządu - uważa Tusk - nie uda się już stworzyć w tym parlamencie.
Według Tuska, niewątpliwym walorem przeprowadzenia konstruktywnego wotum nieufności byłoby odsunięcie od władzy obecnego "złego" rządu. Jednak - jak mówił - "nie sądzi", by było możliwe stworzenie innego, lepszego rządu w tym Sejmie. Jak powiedział, jest przeciwny używaniu konstruktywnego wotum nieufności jako "sztuczki parlamentarnej".
W przypadku konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu wniosek o wyrażenie wotum połączony jest z jednoczesnym zgłoszeniem kandydata na nowego premiera, który ma poparcie większości parlamentarnej.
- Niektórzy podpowiadają taki scenariusz - niech PO zbierze wokół siebie wszystkie klubu oprócz PiS i złoży wniosek o powołanie nowego premiera - na przykład ze swoich szeregów - po to, żeby odsunąć ten naszym zdaniem skompromitowany rząd, a następnie niech ten nowy rząd poda się natychmiast do dymisji i wtedy będzie można rozpisać wybory - powiedział.
- To jest teoretycznie możliwe. Ale czy Polacy zasłużyli na taki parlamentaryzm? - pytał szef PO.
Tusk nie wykluczył, że "jutro, za tydzień, czy za miesiąc sytuacja dojdzie do takiego stanu wrzenia, że będziemy szukali wszystkich dostępnych metod, aby przerwać ten bałagan". - Dzisiaj nie decydowałbym się na konstruktywne wotum nieufności - powiedział.
Szef PO zaznaczył, że ma nadzieję, iż uda się "udokumentować" jego środową rozmowę z prezydentem. Przypomniał, że przed kilkoma miesiącami, w czasie spotkania z liderami PO, prezydent nagrywał rozmowę z nimi, by nie było późniejszych rozbieżności co do jej przebiegu. - Mam nadzieję, że i ta rozmowa jest udokumetowana - powiedział
Zacytował Lecha Kaczyńskiego, który miał powiedzieć do Tuska: "przyszły rząd, nawet jeśli Platforma wygra bardzo wyraźnie, będzie rządzić przy pomocą rozporządzeń, wyłącznie przy pomocy rozporządzeń". Według Tuska oznaczałoby to, że prezydent nie będzie akceptował rozstrzygnięć ustawowych Sejmu. Prezydencki minister Maciej Łopiński powiedział dziennikarzom, że podczas spotkania nie usłyszał niczego, co by uprawniało Tuska do takiego komentarza.
Tusk oświadczył, że oddał "co do przecinka i co do sylaby" wypowiedź L.Kaczyńskiego, a rozmowę z prezydentem nazwał jedną z najdziwniejszych, jakie odbył w ciągu kilkunastu lat swojej pracy zawodowej. - Nawet sam prezydent Kaczyński nie zniechęci PO przed próbą podjęcia tego wyborczego wyzwania i zbudowania nowego rządu - oświadczył Tusk
Szef PO zadeklarował, też że po ewentualnych wyborach parlamentarnych Platforma utworzy rząd "z każdym, kto będzie gotowy pracować normalnie, a nie toczyć nieustanne walki szafami i teczkami".
Tusk zapowiedział też, że w najbliższych dniach PO opublikuje raport, który będzie "przygniatający jeżeli chodzi o zachowanie mediów publicznych". - Przedstawimy bardzo gruntowną i rzetelną informację dotyczącą nadużyć władzy w mediach publicznych - zapowiedział.
INTERIA.PL/PAP