Kolęda tylko dla wcześniej zapisanych? Księża zabierają głos
Kolęda w tym roku w części parafii może ponownie odbyć się na "pandemicznych zasadach". Na wizytę duszpasterską obowiązywać mają wcześniejsze zapisy, co nie podoba się części księży. - To duchowny ma przyjść do parafianina, a nie parafianin ma prosić się o kolędę - przekonuje proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie.
Izolacja społeczna w czasie pandemii wymusiła na Kościele zmiany zasad w kolędowaniu. Zamiast chodzić "od drzwi do drzwi", wizyta duszpasterska odbywała się na zaproszenie, dla chętnych. Część parafii poinformowała o wprowadzeniu takich rozwiązań na stałe.
Co więcej, powołując się na "zamknięte osiedla i brak miejsc parkingowych", parafia prosi, by zgłaszali się do niej ochotnicy, którzy mogliby przywieźć księdza i odwieźć go po wizycie duszpasterskiej.
"W obecnym czasie mamy do odwiedzenia dużo nowych mieszkańców i szkoda nam czasu na szukanie wolnego miejsca parkingowego i na stanie przed bramką" - czytamy w oświadczeniu na stronie internetowej parafii na warszawskich Włochach.
Kolęda nie dla każdego? Duchowni są sceptyczni
Serwis o2.pl zapytał księży o ich opinię dotyczącą zmiany zasad w kolędowaniu. Okazuje się, że wśród części duchownych rozwiązania pandemiczne nie budzą entuzjazmu. Niektórzy z nich zapowiadają powrót do tradycyjnej formuły wizyt u parafian.
- Ja nie oceniam tego pomysłu, ale w naszej parafii jest inaczej. Będziemy chodzić do wiernych, bo w ten sposób poznajemy naszych parafian, możemy się wraz z nimi pomodlić. To chodzenie od drzwi do drzwi jest wypełnieniem wezwania papieża Franciszka - mówi w serwisem ks. Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie.
Duchowny potwierdził również, że możliwe jest np. ustalenie innego terminu wizyty duszpasterskiej niż wskazany przez parafię. Miałoby to być "pójście a rękę wiernym" i przekonanie ich do powrotu do przedpandemicznej formuły kolędy. - To duchowny ma przyjść do parafianina, a nie parafianin ma prosić się o kolędę - podkreśla ksiądz.
Dopytywany o to, kto jego zdaniem najbardziej oczekuje na powrót do wizyt księży w domach, proboszcz warszawskiej parafii zaznaczył, że "myśli o tym w sposób ewangeliczny". - Dopiero na kolędzie widzę osoby, które np. potrzebują pomocy. Poznaję swoich parafian. Tylko 10 procent wszystkich uczęszcza regularnie na mszę. Kolęda pomaga dotrzeć do wiernych, zachęcić ich do udziału w nabożeństwie - tłumaczy duchowny z archikatedry św. Jana w Warszawie.
Zapisy na kolędę? Księża zabierają głos
W podobnym tonie w rozmowie wypowiada się ks. Wojciech Murawski proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Złejwsi Wielkiej (pow. toruński).
- Już rok temu wróciłem do tradycyjnej formy kolędy. Umożliwia kontakt z parafianami, poznanie nowych osób, a niekiedy przekonanie do uczestnictwa w życiu Kościoła. Nawet namówienie jednej rodziny to sukces. W przypadku kolędy "na życzenie" nie ma takiej możliwości - mówi ks. Murawski.
Proboszcz parafii przyznaje również, że jest zwolennikiem odwiedzania każdego domu. Duchowny z podtoruńskiego kościoła wskazuje, że formuła obejmująca wcześniejsze zapisy mogłaby ewentualnie przyjąć się w dużych miastach, gdzie jest wiele mieszkań i nie zawsze mieszkańcy przyjmują księdza.
- Nie warto zamykać się na nowe osoby. Może ktoś się wprowadził? Może chciałby porozmawiać z księdzem, ale nie wie, od czego zacząć? Kolęda to zawsze szansa na kontakt z parafianami - podkreśla ks. Murawki.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!