Kogo zbroi Ostrowski Arms?
Od kilkunastu dni Andrzej Ostrowski, prezes firmy Ostrowski Arms, jest najbardziej znanym biznesmenem w Polsce. Media codziennie wymieniają jego nazwisko, coraz częściej łącząc je ze słowem "afera". Wszystko za sprawą przetargu na wyposażenie armii irackiej, którego - wbrew rozbudzonym oczekiwaniom - nie udało się wygrać państwowej firmie Bumar.
Kontrakt zdobyło amerykańskie konsorcjum Nour, w którego skład - jak się okazało - wchodziły dwie polskie firmy: Ostrowski Arms i Polska Izba Przemysłu Zbrojeniowego. Głośno zrobiło się tylko o tej pierwszej, co też może zastanawiać.
Z publikacji prasowych wynika jednak, że firma Andrzeja Ostrowskiego nie ma zgody na międzynarodowy handel uzbrojeniem. Andrzej Ostrowski, polski zwycięzca przetargu na uzbrojenie irackiej armii, nie ma prawa handlować bronią na rynku międzynarodowym. Mało tego - nie wolno mu nawet prowadzić w tej sprawie żadnych negocjacji - pisze Rzeczpospolita".
Służby specjalne a Ostrowski
Cała ta sprawa rodzi pytania o rolę służb specjalnych: Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojskowych Służb Informacyjnych.
Firma Ostrowski Arms została na pewno Amerykanom wskazana do współpracy przy irackim kontrakcie przez służby specjalne - powiedział "Gazecie Wyborczej" były oficer CIA. W dawnych krajach komunistycznych wojskowe służby specjalne do dziś nie odstąpiły nikomu monopolu w handlu bronią - dodał. - Nawet gdyby do irackiego kontraktu konsorcjum Nour zatrudniło w Polsce bezdomnego żebraka, nie byłby to żaden przypadek. Transakcje bronią na całym świecie są pilnowane przez wojskowe służby specjalne - uważa emerytowany pułkownik wywiadu wojskowego USA.
Jan Rokita (PO) powiedział dziennikarzom, że "istnieje podejrzenie, iż WSI mogło przyczynić się do niekorzystnego dla Polski rozstrzygnięcia przetargu zbrojeniowego dla Iraku". Także Zbigniew Wassermann (PiS) uważa, że wyjaśnienia wymaga czy Wojskowe Służby Informacyjne i Agencja Wywiadu nie popełniły przestępstwa, nie wykorzystując wiedzy o firmie Ostrowski Arms. Złożył on także do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa firmy Andrzeja Ostrowskiego, który obracając towarami o znaczeniu strategicznym nie miał koniecznego zezwolenia.
Także zdaniem byłego szefa Biura Analiz i Informacji UOP Piotra Niemczyka, Ostrowski Arms wygrał przetarg, bo ludzie o dosyć mocnym umocowaniu politycznym postanowili skonstruować ofertę, która pozwoli im odnieść sukces. Piotr Niemczyk powiedział radiu RMF FM, że Ostrowski Arms musi mieć silne zaplecze polityczne. - Paru ludzi o dosyć mocnym umocowaniu politycznym - przecież pan Andrzej Ostrowski widywany był w najbliższym otoczeniu premiera Leszka Millera - postanowiło skonstruować konkurencyjną ofertę, która będzie miała szanse powodzenia i która pozwoli im odnieść sukces polityczny i obecność polskich dostawców w Iraku, a z drugiej strony pozwoli zarobić dużo pieniędzy - mówił Niemczyk.
Jan Rokita w wywiadzie radiowym sceptycznie odniósł się do możliwości wyjaśnienia sprawy Ostrowski Arms. - Nie wierzę w wyjaśnienie tej sprawy, dopóki Leszek Miller jest premierem - powiedział. Według Rokity, "z kontekstu widać, że SLD musiał tę firmę w taki czy inny sposób rekomendować Amerykanom".
Sędzia we własnej sprawie
W odpowiedzi na zarzuty premier Leszek Miller polecił, aby Kolegium ds. Służb Specjalnych zbadało prawidłowość postępowania instytucji rządowych w związku z przetargiem na uzbrojenie armii irackiej.
Tymczasem poseł PiS, Zbigniew Wassermann stwierdził w wywiadzie radiowym, że kolegium do spraw służb specjalnych jest poważnym podmiotem kontrolnym, ale to jest podmiot, który się składa w pewnej części z tych, co do których podnoszone są zarzuty.
Nie wróżyłbym tutaj rewelacyjnych odkryć - powiedział Wasserman w wywiadzie radiowym. - Sędzia we własnej sprawie to nie jest najlepsze rozwiązanie problemu, który wymaga zdecydowanej reakcji - dodał.
Zdaniem Wassermanna, dobrym forum do wyjaśnienia całej sprawy byłaby sejmowa komisja do spraw służb specjalnych, którą - w opinii posła, członka tej komisji - należy "wyposażyć w uprawnienia komisji śledczej, pracującej niejawnie.
Wzajemne oskarżenia
Według "Trybuny" także poprzedni rząd Jerzego Buzka nie reagował na zarzucaną dziś nielegalną działalność firmy Ostrowski Arms.
Urzędnicy Buzka i szef UOP Zbigniew Nowek patrzyli przez palce, gdy w 1999 r. Andrzej Ostrowski negocjował sprzedaż broni za granicę - informuje "Trybuna". Ówcześni decydenci nie zawiadomili prokuratury. Jedyne co zrobili, to odmówili Ostrowskiemu legalizacji jego zagranicznych interesów. Pozwolili mu jednak na rozwijanie biznesu w kraju - podaje "Trybuna". Płk Nowek opowiada o wsadzeniu za kratki nielegalnych handlarzy bronią, a politycy prawicowi chcą bardzo pryncypialnie rozliczać udział Ostrowskiego w przetargu irackim.
"Trybuna" dotarła do dokumentu, z którego wynika, że w czerwcu 1999 r. Andrzej Ostrowski starał się o zezwolenie na sprzedawanie broni zagranicznym odbiorcom. W grudniu tego samego roku dostał odmowę z Ministerstwa Gospodarki. Ówczesny podsekretarz stanu w MG Henryk Ogryczak uzasadniał odmowę złamaniem prawa przez Ostrowskiego - informuje dziennik.
Z przedstawionych resortowi dokumentów wynikało, że biznesmen nie mając zezwolenia, prowadził już wstępne konsultacje z potencjalnymi kupcami broni. Nie reagował ówczesny Urząd Ochrony Państwa kierowany przez Nowka, obecnego eksperta sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych - pisze "Trybuna".
Ostrowski się broni
Szef i właściciel firmy Ostrowski Arms, Andrzej Ostrowski, poinformował, że jego rola sprowadza się do reprezentowania firmy Nour w Polsce i niesłusznie jest kojarzona wyłącznie z branżą zbrojeniową.
Ostrowski powiedział, że nie należy łączyć reprezentowania przez niego w Polsce firmy Nour, z działalnością jego firmy na rynku wewnętrznym. - Uwaga mediów jest skoncentrowana na sektorze zbrojeniowym, a my dla firmy Nour składamy z wieloma innymi firmami relacje z innych sektorów życia gospodarczego Polski - powiedział Ostrowski. Nie odpowiedział na pytanie dotyczące szczegółów jego pracy jako reprezentanta firmy Nour, zasłaniając się tajemnicą handlową.
Ostrowski powiedział, że nie zamierza samodzielnie realizować kontraktów eksportowych, bo to przekracza możliwości jego kilkuosobowej firmy. Jego zdaniem, kontrakty będą realizowane bezpośrednio między polskim producentem, a zwycięskim konsorcjum.
Zgodnie z informacją umieszczoną na stronie internetowej firmy Ostrowskiego ma ona koncesję umożliwiającą prowadzenie consultingu i public relations oraz podejmowanie rozmów handlowych w większości dziedzin życia gospodarczego Polski. Umieszczona jest tam także informacja, że Andrzej Ostrowski jest członkiem: Polskiej Izby Broni, Lotnictwa i Przemysłów Strategicznych, Polskiej Izby Producentów Na Rzecz Obronności Kraju oraz Polskiego Lobby Przemysłowego.
Propozycja Nour
Tymczasem ze strony konkurenta Bumaru w niedawnym przetargu pojawiła się niespodziewana propozycja. Nour, zwycięzca przetargu na wyposażenie irackiej armii, zwrócił się do Bumaru z zapytaniem ofertowym w sprawie dostarczania konsorcjum broni, amunicji i sprzętu o wartości ponad 150 mln dolarów, czyli ok. 50 proc. wartości całego kontaktu.
Bumar, jak powiedziała RMF FM dyrektor biura zarządu firmy Anna Łukaszewska, na razie nie udzieliła odpowiedzi amerykańskiemu konsorcjum. Zapytanie konsorcjum Nour - jak wyjaśniła - jest niekompletne; nie sprecyzowano na przykład kto ponosiłby koszty transportu sprzętu. Jedyna odpowiedź to na razie prośba o uściślenie oferty.
O co w tym wszystkim chodzi?
Zapewne nie dowiemy się jaką rolę w sprawie irackiego przetargu pełniły służby specjalne, czyje interesy były najważniejsze oraz czy i jaki udział miały tu osoby z kręgu władzy. Raport specjalnej komisji śledczej - o powołanie której wnioskuje poseł Zbigniew Wasserman- jeśli powstanie, prawdopodobnie będzie utajniony, ale opinia publiczna powinna dowiedzieć się przynajmniej kto w tej sprawie złamał prawo.
PA