Klich: Raport NIK ws. komputerów - nierzetelny
Minister obrony Bogdan Klich uważa, że raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący rozdysponowywania sprzętu komputerowego w wojsku jest nierzetelny, bo nie odnotowuje działań naprawczych podejmowanych przez resort. NIK odpiera zarzuty MON.
- Raport, obejmujący okres od stycznia 2007 do września 2008 r., jest nierzetelny, ponieważ nie zauważa tego, że od stycznia 2008 r. odbywało się sukcesywnie porządkowanie logistyki wojskowej - powiedział Klich we wtorek dziennikarzom.
Szef MON podkreślał, że "przed zakończeniem prac inspektorów NIK 99 proc. sprzętu komputerowego, zgromadzonego przez jego poprzedników w bazach materiałowych, zostało rozdysponowane".
Minister przekonywał, że "wszystko zmieniło się, zanim zakończyła się kontrola NIK". - Nowe procedury zostały wdrożone w 2008 r., na tym polega nierzetelność tego raportu - powiedział. Wskazywał, że "raport opisuje 2007 rok i do listopada 2008 r., tak jak gdyby nic w MON się nie zmieniło".
Klich zaznaczył, że wyjaśnienia w sprawie rozdysponowywania sprzętu złożył mu jeszcze w ubiegłym roku Szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych gen. Zbigniew Tłok-Kosowski. - Wynikało z nich, że mamy do wyboru albo szybkie, można powiedzieć chaotyczne rozdysponowanie sprzętu, albo pedantyczne jego ewidencjonowanie, przygotowywanie i odpowiednią dystrybucję - powiedział.
NIK odpiera zarzuty resortu. - Raport pod każdym względem jest rzetelny - powiedział we wtorek rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak.
- Kontrola zobrazowała stan faktyczny. Wojsko posiadało zalegający sprzęt i nie miało odpowiednich procedur ani bazy informatycznej do jego właściwej dystrybucji - przypomniał.
Jak podkreślił, raport NIK uwzględnia fakt, że wojsko zobowiązało się do naprawienia stanu rzeczy, a część procedur była wdrażana, co odnotowano na stronach - 14 i 15. - informacji.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że nierzetelnie planowano zakupy sprzętu, m.in. komputerów, drukarek, projektorów i innego oprzyrządowania, a żołnierze i urzędnicy MON pracowali na starych komputerach, podczas gdy nowszy sprzęt zalegał w wojskowych magazynach.
Według NIK, tylko w trzech skontrolowanych składnicach wojskowych przechowywano nieużywany sprzęt o wartości (według cen zakupu) ponad 27 mln zł. Najwięcej sprzętu - bo za kwotę ponad 25 mln zł - przechowywano w 9. Rejonowej Bazie Materiałowej. Tam też stwierdzono przypadek najdłuższego magazynowania zakupionego sprzętu - 12 lat. Średnio okres magazynowania wynosił blisko pół roku.
Biedziak oceniał w niedzielę, że "niewykorzystywanie już zakupionego sprzętu to nie jedyna bolączka armii". - Kontrolerzy NIK ujawnili, że wiele jednostek dostało komputery, mimo że ich nie zamawiały, a inne, które złożyły zamówienia, oczekują na sprzęt do dzisiaj - ujawnił.
Jako przykład podawał zamówienie departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, który w 2007 r. złożył zapotrzebowanie na 28 komputerów. Nie otrzymał żadnego. Sekretariat Szefa Sztabu Generalnego na zamówionych 10 komputerów dostał tylko jeden. Z kolei w tym samym roku 13 komórek organizacyjnych MON otrzymało 119 komputerów, pomimo że nie składały na nie zamówień. W 2008 roku komórki, które nie składały zamówień, otrzymały 387 sztuk sprzętu (39 proc. z ogólnej liczby 991 przekazanego całemu MON).
Według NIK "dystrybucją sprzętu komputerowego w MON przypomina uznaniowe rozdawnictwo". - Wynika ono między innymi z niewiedzy i braku przepływu informacji na temat posiadanych zasobów, zaplanowanych zakupów oraz braku odpowiednich procedur dotyczących dystrybucji sprzętu z magazynów - mówił Biedziak.
Rzecznik resortu Robert Rochowicz podkreślał w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie, że rozdziałem sprzętu komputerowego zajmuje się specjalny zespół, a praca w magazynach jest stale kontrolowana i monitorowana. Zapewniał, że w MON trwają prace nad wdrożeniem centralnej bazy danych sprzętu i oprogramowania.
W okresie objętym kontrolą NIK resortem kierowali: Radosław Sikorski (przez około miesiąc), Aleksander Szczygło (ponad pół roku) oraz Klich (od listopada 2007).
Szczygło pytany o wyniki kontroli wyraził w poniedziałek przekonanie, że minister obrony narodowej jest odpowiedzialny za istotne zagadnienia, takie jak bezpieczeństwo żołnierzy na misjach, a nie za przydzielanie sprzętu komputerowego. Tym - jak mówi - powinny zajmować się odpowiednie podmioty.
INTERIA.PL/PAP