Jamroży przed komisją
Świetny menadżer, uzdrowiciel PZU, a potem ofiara politycznych i biznesowych manipulacji. Tak Władysław Jamroży, były szef PZU przedstawił siebie i swój udział w aferze prywatyzacyjnej polskiego ubezpieczyciela.
Jamroży był prezesem PZU w latach 1997-2000. Wcześniej, od 1994 roku był członkiem zarządu, a od maja 1996 roku prezesem PZU Życie. Od prawie roku toczy się przeciwko niemu proces o milionowe nadużycia w firmie.
Swoje zeznania zaczął od oświadczenia, w którym rozwinął szeroko wątek biograficzny:
Następnie Jamroży szczegółowo opowiadał o kolejnych szczeblach swojej kariery w PZU, przedstawiając się jako dobry menedżer, który w ciągu trzech lat doprowadził PZU do rozkwitu. W 1998 roku firma miała prawie 400 mln zł długu, a kiedy odchodził - w 2002 roku - spółka miała także 400 mln, ale zysku.
Jamroży wspomniał też krótko, jak do firmy wprowadził Grzegorza Wieczerzaka i dał mu posadę szefa PZU Życie. Zapewniał, że Wieczerzak został zarekomendowany jako świetny fachowiec.
Odpowiadając na pytania posłów, Jamroży zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek przekonywał prezesa Eureko Joao Talone o swoich szerokich wpływach politycznych. O takich zapewnieniach Jamrożego mówił Talone w zeznaniach przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie.
Jamroży oświadczył też, że jego zdaniem konsorcjum Eureko nie było preferowane przez resort skarbu w procesie prywatyzacyjnym PZU.
Były prezes PZU zeznał też, że szef AWS Marian Krzaklewski starał się wpłynąć na członków zarządu firmy, aby szybko podjęli decyzje w sprawie finansowania TV Familijnej.
INTERIA.PL/RMF/PAP