Z opublikowanych w połowie września badań CBOS wynika, że 75 proc. badanych, którzy ogrzewają domy lub mieszkania za pomocą węgla, ma niewystraczające zapasy, z czego 40 proc. w ogóle nie ma zapasów surowca. Czy minione dwa tygodnie zaowocowały zapełnieniem piwnic i schowków węglem? Najpewniej nie, bo wciąż bardzo trudno go kupić, a ceny sięgają ekstremalnie wysokich poziomów. Temperatury za to bywają już naprawdę niskie, a pierwsze przymrozki pojawiły się niedługo po głośnych słowach Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości 3 września w Nowym Targu powiedział: - Trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana. Pierwszy kalosz w piecu W Kielcach w tym sezonie już pierwszy kalosz wylądował w palenisku. Ale - jak mówi Interii Krzysztof Kułaga z tamtejszej straży miejskiej - spalanie tak "ekstremalnych" śmieci nie jest na szczęście częstym procederem. Mimo to kieleccy strażnicy już w pierwszych tygodniach września notowali przypadki naruszenia przepisów. Co ląduje w paleniskach? - Zdarzają się plastikowe reklamówki, płyty wiórowe, laminowane elementy mebli - wylicza w rozmowie z Interią Krzysztof Kułaga. Palenie śmieci może skończyć się mandatem od 20 do 500 zł, a jeśli sprawa trafi do sądu - grzywną do 5 tys. zł. Z kolei rzecznik katowickiej straży miejskiej Jacek Pytel mówi, że w tym roku w Katowicach nie ujawniono przypadków spalania śmieci, takich jak opony czy plastik, za to mieszkańcy wrzucają do pieca tzw. drewno przetworzone. - Chodzi o produkty składające się z drewna, ale skonstruowane z użyciem kleju czy lakieru: pokrycia podłogowe, parkiety, podłogi laminowane, laminowane panele podłogowe i listwy profilowe do pokryć podłogowych, meble kuchenne i inne wykonane z powlekanych i niepowlekanych desek, z drewna, materiałów drewnianych - mówi Pytel. Czym można palić w piecu? Co mówią przepisy? Czym w zasadzie wolno, a czym nie wolno palić w piecu? Na pewno niedozwolone jest spalanie w domowych paleniskach śmieci. Reguluje to ustawa o odpadach. Art. 191 mówi: Ale to nie wszystko. Kluczowe są też bowiem regulacje innej ustawy - o ochronie środowiska. Te przepisy nakładają obowiązek, pod karą grzywny, przestrzegania wytycznych poszczególnych sejmików wojewódzkich. Sejmiki za pomocą uchwał określają rodzaj i jakość paliw stałych dopuszczonych do stosowania i parametry techniczne lub parametry emisji urządzeń do spalania. Powszechnie przepisy te nazywane są uchwałami antysmogowymi. Jednymi z ich głównych założeń jest wprowadzenie zakazu użytkowania starych pozaklasowych kotłów na węgiel i drewno - tzw. kopciuchów - pod groźbą grzywny nawet do 5 tys. zł. Do tej pory takie dokumenty zostały przyjęte w 14 województwach. Odrębne wytyczne mogą obowiązywać także dla poszczególnych gmin. I tak właśnie np. w Krakowie, gdzie od września 2019 roku obowiązuje całkowity zakaz palenia węglem i drewnem. Przepisy przepisami, ale ludzie mogą potrzebować pomocy - Z naszych danych wynika, że w Krakowie pozostało do likwidacji około sto pieców na paliwa stałe, w których potencjalnie może dochodzić do spalania węgla czy drewna. Strażnicy miejscy będą przede wszystkim weryfikować te adresy, gdzie wspomniane piece się znajdują - przekazał Interii Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej w Krakowie. Kontrole mają się rozpocząć w październiku. Marek Anioł podkreśla jednak, że każdy ujawniony przypadek spalania paliw stałych będzie rozpatrywany indywidualnie. - Decyzje o sankcjach strażnicy będą podejmować w oparciu o wiele aspektów, m.in.: socjalnych, formalno-prawnych, technicznych. Tam, gdzie będzie potrzeba udzielenia jakiejkolwiek pomocy, wsparcia, strażnicy takie sprawy będą kierować m.in. do MOPS-u - mówi. I dodaje, że wobec osób, które celowo ignorują przepisy uchwały antysmogowej, będą wyciągane konsekwencje. Tu bez węgla, tam można miałem Podczas gdy w Krakowie nie można palić węglem ani drewnem, zgoła inaczej sytuacja wygląda w Szczecinie. Wszystko właśnie przez przepisy obowiązujące na poziomie lokalnym. - Wszelkie dopuszczone w obrocie handlowym opały, nawet te gorszej jakości, np. miał węglowy, nie podlegają kwestionowaniu przez strażników dokonujących kontroli - przekazała Interii rzecznik tamtejszej Straży Miejskiej Joanna Wojtach. - Nie oszukujmy się. Jakość powietrza zależy od zasobności portfeli - tak kryzys energetyczny komentuje burmistrz miasta i gminy Skała Krzysztof Wójtowicz. A zła jakość powietrza to w małopolskiej Skale problem znany od lat. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego wynika, że roczna norma stężeń rakotwórczego benzoapirenu w Skale w 2020 roku została przekroczona aż trzynastokrotnie. Ta sama analiza pokazała, że w 2020 r. odnotowano 78 dni z przekroczeniem norm pyłu PM10, czyli o ponad połowę więcej niż dopuszcza prawo. Czym będziemy oddychać? - Jakość powietrza w Skale w ostatnich dwóch-trzech latach stopniowo się poprawiała i dzisiaj ta poprawa jest znaczna - przekonuje Krzysztof Wójtowicz. I wskazuje, że coraz więcej mieszkańców decyduje się na piece nowej generacji, i węglowe, i gazowe. - W ciągu trzech ostatnich lat wymienionych zostało około 400 pieców z 2700 palenisk w naszej gminie. Mieszkańcy coraz chętniej sięgają też po systemy OZE: fotowoltaikę, pompy ciepła - dodaje. Burmistrz Skały zwraca też uwagę na ilość śmieci. - Zauważyliśmy, że znacznie, dwu-, a nawet trzykrotnie, zwiększyła się liczba odpadów, czy to plastikowych, czy wielkogabarytowych. Wpływ miała na to m.in. pandemia. Ludzie siedzieli w domach i sprzątali, przez co liczba odpadów oddanych w dwóch poprzednich latach była bardzo duża. Ale jak już wysprzątali i pozbyli się śmieci, np. starych mebli, to potem nie będą mogli nimi palić - mówi Interii. Jak zaznacza, w obecnym sezonie grzewczym w gminie nie notowano wykroczeń dotyczących palenia zakazanymi materiałami, np. śmieciami. Ale konkluzja jest gorzka. - Im pieniędzy będzie mniej, tym ludzie bardziej będą szukać oszczędności, w tym na jakości opału - mówi nam Wójtowicz. Dodaje jednak: "Nie wiem, czy od razu skończy się to spalaniem śmieci, np. plastiku, bo jednak w ostatnich latach mieliśmy w gminie sporo kontroli". - Pojawiły się mandaty i choć były to pojedyncze przypadki, odbiły się echem i wpłynęły na świadomość mieszkańców - uważa Wójtowicz. Zobacz też: Lasy Państwowe walczą ze złodziejami drewna Sprzed supermarketów znika makulatura O śmieciach mówi też Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, ale wskazuje na trend odwrotny niż w Skale i - biorąc pod uwagę to, czym będziemy oddychać - bardzo niepokojący. - Dostajemy informacje, że są gminy w różnych częściach kraju, gdzie na wysypiska nie trafia już tyle odpadów, co w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Są też doniesienia o tym, że znikają worki z plastikiem wystawionym do recyklingu, czy z papierem, znika zbelowana tektura sprzed supermarketów. Ludzie gromadzą wszystko, co ma jakąkolwiek wartość opałową. Po zimie dowiemy się, ile odpadów mniej trafiło na wysypiska - kwituje.Justyna Kaczmarczyk