Przez blisko dwa lata, aż do kwietnia 2024 r., nadal będzie można palić w tzw. kopciuchach w Małopolsce. Uchwała antysmogowa została zmieniona głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i PSL. Dokument, który przyjęto na początku 2017 r., zakładał wprowadzenie zakazu palenia tzw. kopciuchami do końca 2022 r. Wszystko po to, aby poprawić jakość powietrza w regionie. Zapisy pozwalały jednak na dalsze ogrzewanie domów węglem i drewnem. Tymczasem na początku lipca sejmik województwa małopolskiego, gdzie większość ma Zjednoczona Prawica, dał zielone światło, aby na nowo otworzyć dyskusję o uchwale antysmogowej. Jej efektem jest poniedziałkowe poluzowanie przepisów. Według projektu uchwały zezwolenie na palenie kopciuchami miało być przedłużone o rok. Jednak radni przegłosowali poprawkę, aby okres ten wydłużyć do dwóch lat. Przyjęte w poniedziałek zmiany nie dotyczą Krakowa i gmin, m.in. Skawiny, Niepołomic, Oświęcimia, Krzeszowic, które realizują własne uchwały antysmogowego. W Krakowie od września 2019 r. obowiązuje całkowity zakaz palenia węglem i drewnem, w tym w kominkach. Pozwoli to na palenie śmieciami - Zmiana uchwały antysmogowej, przyjęta głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości oznacza umożliwienie działania "kopciuchów" przez kolejne lata - komentuje Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. - Oznacza to również zwiększone ryzyko, że w tego typu kotłach spalane będą śmieci, ponieważ to właśnie w "kopciuchu" da się spalić "wszystko". Przyjęta dziś zmiana zwiększa ryzyko, że tej zimy będziemy oddychać bardzo zanieczyszczonym powietrzem, co przełoży się na choroby i przedwczesne zgony. Odpowiedzialność za to będzie ponosić zarząd województwa oraz radni, którzy głosowali za zmianą uchwały - dodaje. - Zgodnie z obowiązującą uchwałą antysmogową wszystkie pozaklasowe kotły powinny zostać zlikwidowane do końca 2022 roku, właśnie ze względu na to, że najbardziej zanieczyszczają powietrze. Mieszkańcy mieli sześć lat na dostosowanie się do tych przepisów. Głosy oddane przez radnych pokazują, że ich partykularne interesy są dla nich ważniejsze niż troska o zdrowie i życie mieszkańców województwa - dodaje Monika Wojtaszek-Dziadusz z Zabierzowskiego Alarmu Smogowego. Radni przegłosowali wbrew mieszkańcom Zarząd Województwa zdecydował się zmienić uchwałę, mimo wyraźnego sprzeciwu większości biorących udział w konsultacjach. Aż 75 proc. głosów (2999 na oddanych 4023) sprzeciwiała się odkładaniu daty likwidacji "kopciuchów" na terenie województwa. W gminach przeciwnych wydłużeniu terminu likwidacji najbardziej zanieczyszczających kotłów mieszka 40 proc. Małopolan, zaś w gminach aktywnie opowiadających się za zatrzymaniem "kopciuchów" - tylko 24 proc. mieszkańców województwa. - Zamiast koncentrować się na niszczeniu uchwały antysmogowej, zarząd powinien aktywnie pomagać mieszkańcom Małopolski w modernizacji źródeł ciepła oraz ocieplaniu domów. Powinien również zabiegać o pozyskanie środków unijnych na transformację energetyczną małopolskich domów, która spowoduje, że Małopolanie będą bardziej odporni na skutki kryzysu, a wszyscy będziemy mogli oddychać czystszym powietrzem - komentuje Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego. Zainteresowanie wymianą pieców jest niewielkie O ewentualnych zmianach w uchwale antysmogowej rozmawialiśmy niedawno z Romanem Krupą, wójtem Kościeliska. - Biorąc pod uwagę zmiany, które zachodzą w zakresie powietrza, ochrony środowiska, jestem zwolennikiem uchwały antysmogowej. Nie byłem zwolennikiem jej przesuwania, ale rzeczywistość i sytuacja geopolityczna w ostatnim czasie się zmieniły. Obserwuję to na przykładzie naszej gminy. Uruchomiliśmy program, który daje możliwość pozyskania 5 tys. zł dofinansowania na wymianę pieców niespełniających norm. W tej chwili to zainteresowanie nie jest wysokie. Wynika z tego, że ludzie nie myślą, aby spełniać wytyczne uchwały antysmogowej, tylko myślą, jak zabezpieczyć się grzewczo przed kolejną zimą. Rzeczywistość zatem weryfikuje nasze plany. Oczywiście z tyłu głowy cały czas trzeba myśleć, że ta wymiana pieców jest potrzebna i niezbędna. Stąd potrzeba uruchomienia dodatkowych programów. Aktualnie wśród mieszkańców tego zrozumienia, że trzeba dostosować się do uchwały, specjalnie nie widzę - mówi. - Ludzie tak naprawdę nie wiedzą, co nas czeka. Jeśli nawet ktoś się waha, czy zmienić piec, to pytanie pojawia się następujące: na jakie źródło ogrzewania. Ta niepewność powoduje, że osoby wstrzymują się z wymianą, bo nie wiedzą, co się dalej wydarzy - wyjaśnia w rozmowie z Interią wójt Krupa. - Uchwała cały czas obowiązuje, na razie nie ma żadnej informacji zwrotnej, czy zostanie ona zmieniona. Uważam, że w ciągu roku ta sytuacja się zbytnio nie zmieni - uważa wójt. - Mieszkańcy obecnie przywiązują większą wagę do tego, aby pozyskać materiał grzewczy na zimę, niż tym, aby spełnić wymogi uchwały antysmogowej. Trzeba też pamiętać, że u nas, w gminach górskich, sezon grzewczy trwa siedem miesięcy. Zupełnie inna rzeczywistość niż w innych rejonach Polski, gdzie temperatury nie spada do takich poziomów. A to przekłada się na życie codzienne. Ludzie teraz myślą o tym, aby zabezpieczyć się w odpowiednią ilość węgla, czy pelletu - dodaje wójt. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl