Jacek Majchrowski wygrał wybory w Krakowie
Jacek Majchrowski zwyciężył w II turze wyborów prezydenta Krakowa. W ocenie Majchrowskiego o jego wyniku zdecydował rozsądek i rozeznanie mieszkańców. Jego rywal Stanisław Kracik (PO) mówił, że decyzję wyborców przyjmuje z pokorą.
Oficjalne wyniki wyborów: Jacek Majchrowski - (Komitet Wyborczy Wyborców Jacka Majchrowskiego) - 59,53 proc. głosów, Stanisław Kracik (komitet Platformy Obywatelskiej) - 40,47 proc. głosów.
Frekwencja wyborcza wyniosła 34,98 proc.
Pierwszą turę wyborów wygrał Majchrowski, który uzyskał 40,78 proc. głosów; podczas gdy Kracik - 33,69 proc. głosów.
Cztery lata temu Majchrowski wygrał drugą turę wyborów prezydenckich z kandydatem PiS Ryszardem Terleckim, uzyskując 59,57 proc. głosów.
Rozsądek mieszkańców, rozeznanie, dokonania
- Nigdy się nie odwoływałem do głosów żadnej partii, (...) zawsze podkreślałem, że się odwołuję do mieszkańców i sądzę, że to rozsądek mieszkańców, rozeznanie, dokonania, które został zrobione, zadecydowały o takim wyniku - powiedział Majchrowski w niedzielę wieczorem po ogłoszeniu sondażowych wyników.
Ocenił też, że kampanii mówił o konkretnych sprawach, które już zrobił lub które zamierza zrobić i pokazywał źródła finansowania dla swoich obietnic, podczas gdy jego przeciwnik - jak mówił - "głosił pewne hasła, które były hasłami dość ogólnymi".
Wieczór wyborczy Majchrowskiego odbył się w jego sztabie wyborczym w Pałacu Pugetów. Zebrali się tam zwolennicy urzędującego prezydenta, którzy ogłoszenie sondażowych wyników przywitali brawami i odśpiewaniem "Sto lat". Prezydent Krakowa otrzymał bukiet kwiatów.
Jak pokazał sondaż TNS OBOP dla TVP, większość wyborców, którzy w II turze wyborów głosowali na Majchrowskiego (72,1 proc.), popierała go także przed dwoma tygodniami. 11 proc. wyborców Majchrowskiego w I turze głosowało na kandydata PiS Andrzeja Dudę. Swojemu kontrkandydatowi Stanisławowi Kracikowi, Majchrowski w drugiej turze odebrał 3,5 proc. głosów.
Według sondażu Majchrowskiego poparło 66,4 proc. wyborców, którzy w I turze głosowali na Dudę; 33,6 proc. z nich oddało głos na Kracika. Na Majchrowskiego głosowało 25,2 proc. wyborców, którzy w I turze poparli Piotra Boronia (popieranego przez Prawicę Rzeczypospolitej); 74,8 proc. z nich oddało swój głos na Kracika. 35,5 proc. osób, które dwa tygodnie temu głosowało na Stanisława Żółtka (Ruch Wyborców Janusza Korwin-Mikkego), w II turze oddało głos na Majchrowskiego, a 64,9 proc. - na Kracika.
Jak pokazały sondażowe wyniki, wśród wyborców Majchrowskiego większość stanowiły kobiety - 54 proc.; mężczyźni to 46 proc. jego elektoratu. Większość wyborców Majchrowskiego stanowiły osoby w wieku 40-59 lat (34,9 proc.), następnie osoby w wieku 60+ (32,7 proc.), osoby w wieku 26-39 lat stanowiły 21,3 proc. jego elektoratu, zaś najmłodsi wyborcy, w wieku 18-25 lat, stanowili 11,1 proc.
Także elektorat Kracika stanowiły w większości kobiety - 51,5 proc.; mężczyźni to 48,5 proc. wyborców. Największą część elektoratu Kracika stanowili wyborcy w wieku 40-59 lat (32,1 proc.), następnie osoby pomiędzy 26 a 39 rokiem życia (29,7 proc.); osoby w wieku 60+ stanowiły 24,1 proc. elektoratu, a najmłodsi wyborcy 18-25 lat - 14,1 proc.
Jeszcze do mnie ta wiadomość nie dotarła
Majchrowski pytany był - w kontekście oświadczenia kandydata PiS Andrzeja Dudy, który po porażce w pierwszej turze negatywnie ocenił kandydaturę Kracika, a decyzję w sprawie głosowania na Majchrowskiego pozostawił swoim wyborcom - o spekulacje, że jednym z wiceprezydentów Krakowa zostanie przedstawiciel PiS. - Jeszcze do mnie ta wiadomość nie dotarła - odpowiedział.
Pytany był także, czy kolejna kadencja jest mu potrzebna po to, by kandydować na prezydenta Polski. - Gdybym chciał tymi kategoriami myśleć, to chciałem przypomnieć, że taką propozycję miałem w tych wyborach i nie wyraziłem na to zgody. Nie jestem zainteresowany, nie lubię się przeprowadzać poza Kraków (...) i zamierzam tu cały czas być bez przenoszenia się do Warszawy - powiedział Majchrowski.
Majchrowski powiedział, że jest to jego ostatnia kadencja na stanowisku prezydenta Krakowa. Za cztery lata nie zamierza już ubiegać się ponownie o ten urząd, ale przejść na emeryturę. - Zawsze uważałem, że jak ktoś osiągnie wiek emerytalny, to powinien odejść na emeryturę, zostawiając miejsce młodszym. Ja zamierzam też tak uczynić - zaznaczył.
Majchrowski liczy po wyborach na dobrą współpracę z PO, która ma większość w radzie miasta. Jak przypomniał, w poprzedniej kadencji współpraca ta układała się dobrze, dopóki "nie okazało się, że Platforma ma swojego kandydata i musi pokazać, że wszystko, co było do tej pory, było złe". - Liczę na rozsądek radnych i jestem gotów ze wszystkimi współpracować. Dla mnie są ważni ci, którzy chcą pracować dla miasta a nie dla partii - dodał.
Wykazuję rezerwę sondażową
Z kolei Kracik podkreślał w niedzielę wieczorem, że decyzję wyborców przyjmuje "z uszanowaniem i pokorą". - 40 procent to wynik lepszy niż osiągnęła PO w Krakowie, więc na pewno nie zawiodłem PO, która mnie popierała, to dla mnie bardzo istotne - powiedział, komentując sondażowe wyniki II tury wyborów w Krakowie.
- Muszę zapytać siebie, czy w tej kampanii zrobiłem wszystko, co mogłem - dodał. Ocenił jednocześnie, że do jego porażki przyczyniła się niska frekwencja oraz fakt, że urzędującemu prezydentowi bezpośrednio lub pośrednio poparcia udzieliły wszystkie najważniejsze partie polityczne, oprócz PO.
- Trwaniem (obecnej sytuacji) jest zainteresowana ogromna liczba ludzi w Krakowie - po stronie magistratu, kooperantów, spółek komunalnych itd. (...) Niska frekwencja na pewno działała przeciwko mnie, bo cały sztab zainteresowanych trwaniem z całą pewnością poszedł do głosowania - ocenił kandydat PO.
Kracik pytany, jak będzie po wyborach wyglądała współpraca między nim - wojewodą małopolskim, a Majchrowskim, odparł: "Wojewoda ma swoje obowiązki, prezydent ma swoje obowiązki, poruszmy się w granicach prawa i wszystko, co Krakowowi służy, tak jak służy Małopolsce, jest załatwiane w terminie, rzetelnie i z całym entuzjazmem".
Dodał, że rano złoży gratulacje Majchrowskiemu. Jak mówił, na razie tego nie robi, bo - jak to określił - "wykazuje rezerwę sondażową".
INTERIA.PL/PAP