Prof. Barbara Engelking, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN w 80.rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim stwierdziła, że w czasie wojny "Żydzi rozczarowali się co do Polaków" i że "Polacy po prostu zawiedli" . Jej słowa wywołały burzę. Skrytykował je już m.in. premier Mateusz Morawiecki, podkreślając, że "nie mają nic wspólnego z rzetelną wiedzą historyczną". Historyk IPN dr Piotr Gontarczyk w swojej pracy naukowej wielokrotnie analizował publikacje prof. Barbary Engelking. Jest autorem m.in. krytycznej recenzji głośnej książki autorstwa prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego "Dalej jest noc". Dr Gontarczyk krytycznie o słowach prof. Engelking Dr Gontarczyk otwarcie kwestionuje warsztat naukowy prof. Engelking. - To prace przede wszystkim rażące naukową nieporadnością i żenującym warsztatem. A przede wszystkim są mocno intencjonalne: jedną z jej podstawowych metod prezentowania źródeł jest wycinanie z nich niewygodnych faktów bądź usuwanie całych fragmentów tak, by historia stawiała Polaków w jak najgorszym świetle - wytyka w rozmowie z Interią dr Gontarczyk. - Mam mnóstwo przykładów (po pierwszej setce przestałem je liczyć) i dowodów na to, jak po takich ingerencjach w treść cytowanych źródeł zmienia się nie tylko wydźwięk opisywanych historii, ale także sens i przebieg poszczególnych wydarzeń. Można też tam odnaleźć cytaty skompilowane z różnych źródeł, albo po prostu przeredagowane. One w publikacjach pani Engelking mają inną treść niż w oryginale - mówi. Dodaje też, że w wielu przypadkach, relacjonując źródła, prof. Engelking podaje nieprawdziwe informacje. - Jej wyliczenia dotyczące polskich zbrodni, różne opisywane przez nią przykłady to w wielu przypadkach po prostu farsa - twierdzi dr Gontarczyk. Historyk IPN uważa także, że prof. Engelking w swoich pracach "systematycznie usuwa informacje niewygodne dla Żydów, m.in. o haniebnych działaniach żydowskiej policji wobec swoich rodaków, o pomocy udzielanej im przez Polaków". - W artykule opublikowanym w książce "Dalej jest noc" o powiecie Bielsk Podlaski systematycznie pomija opisy niemieckich zbrodni i niemieckich sprawców, którzy są usuwani z opisów i cytatów. Nikt do tej pory tego nie weryfikował. Gdy zacząłem to badać, łapałem się za głowę - mówi dr Gontarczyk. Prof. Engelking mówi o "rozpowszechnionym szmalcownictwie" W programie w TVN24 prof. Barbara Engelking mówiła między innymi, że "Polacy Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów". - Można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa - podkreślała. Dr Gontarczyk w rozmowie z Interią odpowiada, że to opinie całkowicie wyjęte z realiów II wojny światowej i kontekstu historycznego. - Większość tzw. zwykłych Polaków chciała po prostu przeżyć i bała się Niemców tak samo jak Żydzi przebywający w getcie. Mówienie o ich bierności jest zwyczajnie niesprawiedliwe, bo co miał zrobić przeciętny Polak, rzucić się na mury getta? - pyta historyk. - Przecież w działaniach Polskiego Państwa Podziemnego uczestniczyła mniejszość Polaków, większość chciała przeżyć i trudno ich za to winić - zaznacza i przypomina, że w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci dla całej rodziny tego, kto pomagał. "Niemcy karabinami narzucali reguły" - Nawet za podwiezienie Żyda furmanką groziła śmierć. W powiecie węgrowskim polski piekarz sprzedał dwóm Żydówkom pieczywo. Za chwilę zostały one złapane i zapytane, skąd mają jedzenie. Od razu wskazały piekarnię. Piekarz z częścią obecnej tam rodziny został rozstrzelany. Takich historii jest przecież masa - wylicza dr Gontarczyk, dodając, że Niemcy nieprzypadkowo wprowadzili w Polsce tak surowe przepisy dotyczące jakiejkolwiek pomocy Żydom. - To Niemcy karabinami narzucali reguły. Wiedzieli, że Polacy chcą i będą pomagać, dlatego wprowadzili karę śmierci za najmniejszą pomoc - podkreśla. Kamila Baranowska