- Mieliśmy dziś do czynienia z sytuacją niesłychaną - z zupełnie nieuzasadnionym, nieetycznym atakiem prezesa Kaczyńskiego na władzę - ocenił Grupiński. Jak dodał, powodem tego ataku był artykuł prasowy o "niesprawdzonych i nieuzasadnionych podstawach". Grupiński mówił, że słowa Kaczyńskiego o zbrodni dokonanej na pasażerach Tu-154M w połączeniu z żądaniem dymisji rządu oznaczają, że Kaczyński uważa, iż władze polskie dokonały zamachu. Stwierdził, że - według rozumowania szefa PiS - zamachu dokonano również na Arkadiuszu Rybickim, na Sebastianie Karpiniuku oraz Grzegorza Dolniaku - parlamentarzystach PO, którzy zginęli w katastrofie. Słowa Kaczyńskiego Grupiński nazwał haniebnymi. - Uważam to za głęboko niemoralne. Co więcej, uważam, że Jarosław Kaczyński jako osoba bezpośrednio dotknięta dramatem - śmiercią brata, prezydenta - nie powinien w sprawach tragedii smoleńskiej wypowiadać się do końca śledztwa prokuratury. Powinien zamknąć w tej sprawie usta i przestać snuć korzystne dla swojej formacji teorie polityczne na podstawie tragedii, jaka się wydarzyła - oświadczył szef klubu PO. "Rzeczpospolita" podała we wtorek, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak tupolewa w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny. W reakcji na te doniesienia "Rz" Jarosław Kaczyński oświadczył m.in., że "zamordowanie 96 osób", w tym prezydenta i innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to "niesłychana zbrodnia". Podkreślił, że każdy, kto choćby przez matactwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść konsekwencje. Później we wtorek informacje "Rz" zdementowała warszawska Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Jej szef płk. Ireneusz Szeląg poinformował, że biegli nie stwierdzili trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego na wraku Tu-154M. Dodał, że dowody nie dają podstaw, by twierdzić, że katastrofa smoleńska była efektem zamachu.