Giertych: Zaskarżę rozporządzenie rządu
Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych zapowiedział, że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie Rady Ministrów uchylające kanon lektur.
, rozporządzenie przyjęte we wtorek przez rząd ma braki formalne m.in. ze względu na to, że nie zostało poddane 30-dniowemu trybowi konsultacji międzyresortowych.
- Ze względu na to, że wystąpił brak formalny, mogę zaskarżyć to rozporządzenie jako minister edukacji. (...) Tak samo zrobimy to jako posłowie - powiedział Giertych. Dodał, że wniosek do Trybunału skierowany będzie, gdy tylko nowe wtorkowe rozporządzenie zostanie opublikowane w Monitorze Polskim. Giertych ma nadzieję, że TK uchyli "to nieroztropne rozporządzenie".
- Jeszcze tak niewiarygodnie nieformalnego rozporządzenia Rada Ministrów nigdy nie przyjmowała. Bez żadnych uzgodnień (...), bez wprowadzenie tego do porządku Rady Ministrów - dodał Giertych. Według niego, punktu dotyczącego tego rozporządzenia nie było w planowanym porządku wtorkowych obrad rządu. - Zostało to wprowadzone na samym posiedzeniu Rady Ministrów - stwierdził polityk Ligi.
- zajął się propozycją uchylenia nowego kanonu lektur pod jego nieobecność. Giertych przebywa obecnie na urlopie. - Jest to kolejny przykład dyktatorskich działań premiera Kaczyńskiego, który ma tendencje, aby wchodzić w kompetencje wszystkich ministrów - powiedział szef LPR.
Giertych podkreślił również, że na zaproponowane przez niego rozporządzenie z nowym kanonem lektur szef rządu wyraził zgodę dwa tygodnie temu i polecił je opublikować. - Rozumiem, że po tygodniu zmienił zdanie, ale tego typu zmiana zdania jest przynajmniej czymś dziwacznym - ocenił szef resortu edukacji.
Zaznaczył jednocześnie, że jeżeli wtorkowe uchylenie nowego kanonu lektur pozostanie w mocy, to będzie obowiązywał kanon lektur ustalony przez minister edukacji w rządzie SLD Krystynę Łybacką.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak poinformował, że podczas wtorkowego posiedzenia rządu były trzy zdania odrębne w sprawie uchylenia kanonu lektur opracowanego przez resort edukacji pod kierownictwem Giertycha. Zgłosili je ministrowie z LPR i Samoobrony. Według rzecznika, premier, uzasadniając tę decyzję, podkreślił, że nie wyobraża sobie kanonu lektur bez takich twórców jak Witold Gombrowicz. W komunikacie po posiedzeniu rządu CIR podał, że rząd uznał za konieczną ponowną analizę wykazu lektur m.in. z powodu kontrowersji, jakie wzbudziło rozporządzenia Giertycha i zastrzeżeń ze strony ministra kultury.
Z kolei Giertych uważa, że wtorkowa decyzja Rady Ministrów to "szykany za to, że w sporze o nielegalne działania CBA nie stanął po stronie nielegalnych działań i skrytykował te działania". - Nie ma żadnego innego merytorycznego aspektu - podkreślił. Na początku lipca po akcji CBA w sprawie podejrzeń o korupcję w ministerstwie rolnictwa zdymisjonowany został wicepremier i szef resortu rolnictwa Andrzej Lepper (Samoobrona).
Giertych podpisał rozporządzenie wprowadzające nowy kanon lektur szkolnych na początku lipca; nie było w nim żadnego dzieła Gombrowicza, znalazła się za to powieść jednego z twórców PRON
Jana Dobraczyńskiego "Cień ojca". Zgodnie z nowym kanonem lektur, uczniowie mieliby czytać obowiązkowo m.in. cztery powieści Henryka Sienkiewicza, "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II oraz "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego.
Rozporządzenie w sprawie kanonu lektur od kilku tygodni wywoływało kontrowersje. Premier wielokrotnie podkreślał, że nie wyobraża sobie kanonu lektur bez Gombrowicza. Minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski nazwał zaś podpisanie tego rozporządzenia przez ministra edukacji "błędną decyzją".
INTERIA.PL/PAP