Giertych: Świat arabski uznał nas za wroga
Zdaniem szefa LPR Romana Giertycha, środowy atak w Iraku, w którym zginął funkcjonariusz BOR, a polski ambasador został ranny, oznacza, że "świat arabski uznał nas za niebezpiecznego wroga".
- Dziś atak na polskiego ambasadora jest symboliczny w tym znaczeniu, że świat arabski - w wyniku naszej świadomej decyzji - uznał nas za tak niebezpiecznego wroga, za tak wielkiego nieprzyjaciela, że atakuje się naszych ambasadorów, przedstawicieli naszego rządu - powiedział Giertych, otwierając w środę Łodzi spotkanie wyborcze.
Zdaniem lidera LPR, środowa tragedia dotyka bezpośrednio nie tylko rodziny ofiar, ale także cały nasz kraj. Według Giertycha, w historii Polski było bardzo mało przypadków, w których ktoś atakował posła Rzeczpospolitej lub pracownika ambasady RP.
- To świadectwo tego, jak bardzo dobre nasze relacje z krajami, które dotychczas były naszymi przyjaciółmi, zostały zniszczone poprzez naszą ścisłą współpracę z USA - ocenił Giertych.
Dodał, że Polska była szanowana, bo nie uczestniczyła w "misjach, które miały charakter bardzo wątpliwy jeśli chodzi i o ich legalność i etykę". Dlatego - jak twierdzi Giertych - sprawa wysłania wojsk polskich do Iraku, a szerzej stosunki między Polską a USA to jeden z najbardziej istotnych tematów polityki zagranicznej.
Giertych przyznał, iż rozumie, że powinniśmy być przyjaciółmi Stanów Zjednoczonych, bo to kraj demokracji, w którym 10 mln ludzi przyznaje się do polskich korzeni.
- Ale czy nasza polityka musi być tak mało suwerenną i czy musimy iść na każdą "imprezę wojenną"? Czy rzeczywiście Polska musi się na wszystko godzić z Amerykanami, a za tę zgodę musimy płacić najwyższą cenę? - pytał lider LPR.
Zwrócił się też - choć zaznaczył, że nie jest to atak - do premiera Jarosława Kaczyńskiego, do byłego premiera Leszka Millera i do byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, aby "przeprowadzili rachunek sumienia w relacjach polsko- amerykańskich".
- Dziś jest dzień rachunku sumienia dla klasy politycznej, która tak mocno zaangażowała się w tę wojnę - dodał i podkreślił, że LPR od samego początku była przeciwna misji Polski w Iraku.
W zamachu na polski konwój w Iraku został ranny ambasador Edward Pietrzyk i dwaj funkcjonariusze BOR. Trzeci funkcjonariusz BOR, kierowca, zmarł po przewiezieniu do szpitala.
INTERIA.PL/PAP