- W naszej świadomości to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach - mówi gen. insp. Szymczyk. Szef polskiej policji opowiedział o szczegółach wizyty w Ukrainie. Podkreślił, że spotkania z przedstawicielami ukraińskich służb odbyły się w ramach współpracy z "policją ukraińską i Państwową Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, DSNS". Polska delegacja przybyła do Ukrainy 11 grudnia, wieczorem. Dzień później Szymczyk odbył dwa spotkania - pierwsze z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy. Na koniec miało miejsce tradycyjne przekazanie prezentów. - Ja darowałem panu generałowi skromny policyjny gadżet - portfel, długopis, wizytownik i butelkę polskiego alkoholu. Pan generał wręczył mi tubę po granatniku, która - jak powiedział - jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego można korzystać przez bluetooth. Zresztą zaprezentował mi jak ten głośnik działa - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Granatnik. Wybuch w komendzie głównej. Gen. Jarosław Szymczyk: Zaufałem za bardzo Delegacja została zaproszona na spotkanie do gen. Serhija Kruka i jego zastępcy gen. Dmytro Bondara. Bondar zaprosił gości do sali, gdzie trzymano "różne elementy zużytej broni z ich codziennej służby" m.in zneutralizowane pociski, granatniki, elementy czołgów i samolotów. Szef polskiej policji przyznał, że na pamiątkę otrzymał tubę po zużytym granatniku. Gen. insp. Szymczyk podkreślił, że strona Ukraińska deklarowała, że prezent jest bezpieczny, a takie same podarunki otrzymywały delegacje z innych krajów. - Zapewniono nas, że (..) to urządzenie jest bez materiałów wybuchowych, że to złom - podkreślił. Szef polskiej policji powiedział, że jedyne, co ma sobie do zarzucenia, to fakt, że "zaufał za bardzo". Granatnik. Wybuch w komendzie głównej. Eksplodował prezent z Ukrainy W środę 14 grudnia o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Według nieoficjalnych ustaleń to komendant Jarosław Szymczyk, najważniejszy policjant w Polsce, miał odpalić granatnik w budynku KGP. Tę informację pierwsi przekazali dziennikarze Radia ZET i Onetu. Ani przedstawiciele komendy, ani Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nie zdementowali tych doniesień. W komunikacie ministerstwa poinformowano, że wybuchł jeden z prezentów przywiezionych z Ukrainy. Generał trafił do szpitala, który opuścił po dwóch dniach. Media informowały, że na pewien czas stracił słuch.