Dorn: Lepsza władza zła niż żadna
Zdaniem marszałka Sejmu poprzedniej kadencji Ludwika Dorna (PiS), Sejm VI kadencji, który w poniedziałek inauguruje pracę, przetrwa cztery lata.
- Bardzo sobie życzę, żeby przetrwał, gdyż przedterminowe wybory musiałyby być związane z jakimiś wydarzeniami nadzwyczajnymi, a mojej Rzeczpospolitej, mojemu państwu, wydarzeń tego typu, nadzwyczajnych, nie życzę - powiedział Dorn w poniedziałek w radiowych "Sygnałach Dnia".
Odnosząc się do zapowiedzi, że prezydent Lech Kaczyński - wbrew dotychczasowej tradycji - nie wygłosi przemówienia podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu, Dorn stwierdził, że "prezydenci mają taką pozycję, że ustanawiają nową tradycję".
- Zresztą myślę, że w tym przypadku nie można mówić o tradycji. Tradycja tworzy się przez dziesięciolecia, a nie przez dwie czy trzy kadencje. To jest decyzja pana prezydenta, który podtrzymuje tę tradycję, by występować w parlamencie w dniu inauguracji, a którą izbę wybiera, to jest kwestia jego decyzji i oceny - powiedział.
Zdaniem Dorna, nieuzasadniona jest zła opinia o Sejmie V kadencji. - Mówię tutaj zarówno o rządzie, jak i o opozycji. Były zachowania ze strony opozycji naganne, było złe z punktu widzenia państwa wypełniania swej roli, ale nawet w momentach największych napięć zdarzały się - moim zdaniem za rzadko - przypadki współpracy - powiedział Dorn.
Odnosząc się do ocen m.in. dotychczasowej opozycji, że był marszałkiem partyjnym, który na pierwszym miejscu stawiał interes PiS, powiedział, że "zlikwidował siebie jako marszałka razem z całym Sejmem, doprowadzając rzeczywiście bardzo twardą ręka do przedterminowych wyborów".
- Kiedy uznałem, nie tylko jako działacz PiS, ale jako marszałek Sejmu, że Wysoka Izba w tym składzie wyczerpała swoje możliwości, nie może już na dłuższą metę służyć państwu, uznałem, że trzeba ją jak najszybciej "zlikwidować", czyli doprowadzić do samorozwiązania. I zrobiłem to, jednocześnie likwidując siebie jako marszałka - powiedział Dorn.
Ocenił, że pod tym względem działał nie w interesie partyjnym, tyko w interesie państwa.
- Obecny Sejm ma większe możliwości wyłonienia stabilnego rządu niż poprzedni. To będzie rząd dużo gorszy niż poprzedni, ale poprzedni nie miał w Sejmie V kadencji warunków do istnienia. Odwołam się tu do Michela Montaigne: lepsza władza zła niż żadna - stwierdził Dorn
Według niego, "pewną enigmą" jest trwałość przyszłego rządu PO-PSL. Jak powiedział, "zadaniem koalicji rządowej jest zachować spójność, a rządu - rządzić dobrze". - Niech każdy robi swoje z pożytkiem dla Rzeczpospolitej - powiedział Dorn.
Zapowiedział, że politycy PiS będą robili wszystko, "żeby ten zapowiadający się rząd, koalicję krytykować, stawiać w trudnej sytuacji", bo to jest zadaniem opozycji. - Tego zadania się podejmujemy, mam nadzieję, że je dobrze wypełnimy - dodał.
Według Dorna, PiS będzie musiał być opozycją o wiele inteligentniejszą niż była Platforma, która - jak mówił - "była opozycją pewnej grupy posłów z cepami". - Ja opowiadam się zawsze za szermierką rapierem - dodał.
INTERIA.PL/PAP