Sejmowa komisja śledcza przesłuchała Marię Wiktorię Raczyńską, byłą asystentkę ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Skorzystała z możliwości swobodnej wypowiedzi, która przysługuje każdemu świadkowi. - Bardzo się cieszę, że już zostało stwierdzone przez członków komisji, że bada ona kwestię raczej 607 przypadków, niż 300 tysięcy - mówiła Raczyńska. - Mam nadzieję, że zostanie to jeszcze potwierdzone, że rzekome sprzedawanie wiz jest raczej technicznie niemożliwe, więc - według wszelkiego prawdopodobieństwa - jest mitem - dodała. Maria Wiktoria Raczyńska: Afera wizowa nie istnieje Raczyńska w trakcie zeznań przekonywała, że "rzekoma afera wizowa nie istnieje", a działalność Edgara Kobosa oceni sąd. - Głównym wątkiem była kwestia wiz dla tzw. filmowców z Mumbaju. Jakiekolwiek informacje w tym zakresie dotarły do mnie - o ile dobrze pamiętam - przy drugiej, czyli ostatniej grupie aplikantów - zeznała Raczyńska. Dodała, że zgodnie z tym, co pamięta, to według relacji Edgara Kobosa producent filmu przekazał mu informację, że dochodzi tam do korupcji. Rzekoma odmowa miała wynikać z tego, iż aplikanci nie dali łapówki. Jak wynika ze słów Raczyńskiej, przekazała te doniesienia Wawrzykowi, a wiceminister miał się skontaktować z Kobosem i następnie zarządzić kontrolę. - Byłam przekonana wówczas, że przynajmniej część tych informacji jest wyolbrzymiona, ponieważ w najśmielszych snach nie sądziłam, że polscy konsulowie mogliby kazać aplikantowi tańczyć podczas rozmowy będącej częścią procesu wizowego - powiedziała Raczyńska. Początki Raczyńskiej w MSZ. "Zadzwonił do mnie szef młodzieżówki" Podczas przesłuchania poruszono również temat zatrudnienia Raczyńskiej w MSZ. Była asystentka Piotra Wawrzyka potwierdziła, że trafiła do ministerstwa w kwietniu 2021 roku. Pytana o to, jak znalazła się w gabinecie ówczesnego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, odparła, że nie wie, czy ktoś ją rekomendował na to stanowisko. - Zadzwonił do mnie szef ówczesnej młodzieżówki warszawskiej, której byłam członkiem i w której zajmowałam się sprawami międzynarodowymi, Sławomir Starzec. Powiedział, że dostał informację, że gabinet polityczny poszukuje kogoś do pracy i zapytał, czy może przekazać moje CV - tłumaczyła. Zobacz też: Komisja śledcza ds. afery wizowej. Zeznaje były ambasador RP w Indiach Jak później opowiadała Raczyńska, zakres jej obowiązków miał być szeroki - to m.in. monitorowanie kalendarza ministra, ustalanie spotkań czy pisanie listów gratulacyjnych. Zeznała jednocześnie, że nie miała doświadczenia poza "pracą wakacyjną w banku Santander", a stanowisko w MSZ było jej pierwszą "poważną" pracą. Była pracownica MSZ odniosła się także do zeznań przesłuchiwanego wcześniej byłego dyrektora w MSZ Jakuba Osajdy. Jak stwierdził, Raczyńska w rozmowie z kolegami miała się skarżyć, że 1/4 jej pracy zajmuje załatwianie spraw Edgara Kobosa, jednego z oskarżonych w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz cudzoziemcom. - Nie należała do moich obowiązków obsługa spraw pana Kobosa - zaprzeczyła. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!