Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Demonstracyjna oszczędność Tuska

W najbliższy wtorek lecąc z wizytą do Brukseli, premier Donald Tusk zostawi rządowy samolot i stawi się na Okęciu o 7 rano na zwykły rejsowy lot - informuje "Dziennik".

/RMF

chce pokazać, że tanie państwo będzie i że jego władza przywilejów nie lubi - pisze gazeta.

- Premier wszędzie, gdzie będzie to możliwe, chce korzystać z rejsowych lotów - mówi rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka. Dlaczego? - Nasz park lotniczy jest zdekompletowany. Ale przede wszystkim chodzi o zdrowy rozsądek, żeby było najtaniej - tłumaczy minister Paweł Graś.

Czy rzeczywiście można coś zaoszczędzić? To prawda, że całkowity koszt lotu rządowym TU-154 M mały nie jest: 36 tys. 415 zł za godzinę lotu. Bilet na rejsowy samolot to wydatek znacznie mniejszy. Ale z premierem zwykle leci delegacja, biletów potrzeba więc kilka, kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt - zauważa "Dziennik".

Były premier Leszek Miller twierdzi, że na lotach zaoszczędzić się nie da, a rezygnacja z rządowego samolotu to tylko problemy. Na początku swojej kadencji Miller wyczarterował wraz z delegacją samolot do Londynu. - Potem okazało się, że trzeba było zapłacić więcej, niż wyniósłby koszt lotu samolotu rządowego i prób zaprzestaliśmy - opowiada Miller.

Rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski zwraca uwagę, że za nieużywany rządowy samolot i tak trzeba płacić. - Samoloty 36. Pułku i tak muszą wylatać zaplanowaną rocznie liczbę godzin - zrobić tzw. naloty - bez względu na to, czy VIP-y latają nimi, czy nie - mówi. A względy bezpieczeństwa? Minister Graś uważa, że BOR nie będzie musiał dodatkowo sprawdzać samolotu, na pokładzie którego znajdzie się premier. Szczególnie po 11 września procedury lotniskowe w kwestiach bezpieczeństwa są bardzo rygorystyczne.

Były szef BOR Mirosław Gawor mówi, że latanie rejsowym samolotem może sprawiać trudności i stwarzać niezręczne sytuacje. - Czasami premier musi nagle wracać do kraju. Co wtedy? Czarterować dodatkowy lot? - zastanawia się Gawor. Sytuacja niezręczna to wizyta oficjalna, czerwony dywan i delegacja witająca na lotnisku. - Przecież nie podkołuje się do nich rejsowym lotem, pasażerowie nie będą czekać, aż skończy się przywitanie - kręci głową Gawor.

Ale nie zawsze loty VIP-ów ze zwykłymi ludźmi muszą stwarzać problemy. Przekonała się o tym dziennikarka "Dziennika", która w ubiegły czwartek znalazła się w samolocie z Brukseli do Warszawy z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Siedział w czwartym rzędzie, bez ochrony, z dwoma współpracownikami. Pasażerowie chętnie się z nim witali. Jedyny przywilej - wyszedł 2 minuty przed wszystkimi, wsiadając do rządowego samochodu.

Ale premier to co innego - zdaje się sugerować Miller. - Przez jego kolegów z Europy będzie to przyjmowane jako dziwactwo. Premier będący na ważnej konferencji nie może być uzależniony od rozkładu lotów, bo to jest śmieszne - twierdzi były premier.

Rząd Tuska nie jest pionierem w demonstrowaniu oszczędności przez korzystanie z rejsowych lotów. Z rządowych samolotów, również Tu-154, zrezygnował też premier Słowacji Robert Fico. Jego biuro prasowe po każdej zagranicznej podróży przesyłało dziennikarzom szczegółowe wyliczenie, ile dzięki temu zaoszczędzono. Po wizycie w Chinach, dla których elit luksus bardzo się liczy, prasa słowacka narzekała, że szef ich rządu przedstawił Słowaków jako biedaków.

Przed wyborami rezygnację z rządowych samolotów obiecali socjaliści na Węgrzech. W postanowieniu nie wytrzymali długo. - Zaczęły się problemy, bo na przykład przylatywali na konferencję międzynarodową, która zamiast o 16 kończyła się o 19, a o 17 odlatywał samolot rejsowy, i dali sobie spokój. Sądzę, że z panem Tuskiem też tak wyjdzie - kwituje Miller w rozmowie z "Dziennikiem". - To gra pod publiczkę - komentuje Jan Dziedziczak, były rzecznik premiera Jarosława Kaczyńskiego.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także