Cimoszewicz wystartuje
Włodzimierz Cimoszewicz ogłosił, że wystartuje w wyborach prezydenckich. Szefem jego sztabu wyborczego ma być Jolanta Kwaśniewska.
Cimoszewicz, który jeszcze niedawno deklarował zupełne wycofanie z polityki, powiedział dziś, że po raz pierwszy w życiu zmienił podjętą wcześniej decyzję, a wpływ na to miały głównie "niezliczone głosy Polaków", którzy zachęcali go do kandydowania.
Zapowiedział, że jego kampania będzie skromna. - Prezydent państwa nie może zaciągać zobowiązań u nikogo poza narodem. Dlatego moja kampania będzie skromna. Pieniądze to zobowiązania, ja tego nie akceptuję - oświadczył.
Zadeklarował też, że w czasie kampanii chce "rozmawiać z Polakami, a nie kłócić się z konkurentami". - Nie będę odpowiadał na żadne ich zaczepki, nawet gdyby były kłamliwe. Wiem, że Polacy dokonają właściwego wyboru - podsumował Cimoszewicz.
Według najnowszych sondaży, Cimoszewicz jest liderem w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Chce na niego głosować od 22,3 (według Pentora) do 27,1 (w badaniu OBOP) proc. Polaków. Cimoszewicz wyprzedza o kilka punktów procentowych Zbigniewa Religę i Lecha Kaczyńskiego.
Być może to właśnie sondażowa popularność ostatecznie przekonała do podjęcia decyzji o kandydowania polityka, który jeszcze 18 maja obwieścił publicznie, że nie weźmie udziału w wyborach i zapowiedział nawet wycofanie się ze sceny politycznej po zakończeniu obecnej kadencji Sejmu, którego jest marszałkiem.
Do zmiany decyzji namawiał go m. in. prezydent Aleksander Kwaśniewski, a także wiele środowisk lewicowych, w tym m. in. Stowarzyszenie Ordynacka Marka Siwca i Włodzimierza Czarzastego, które zorganizowało akcję zbierania podpisów pod apelem, by zdecydował się kandydować. Choć akurat poparcie Ordynackiej, której członkowie są zamieszani w wiele afer, może być na dłuższą metę dla Cimoszewicza nieco kłopotliwe.
- Myślę, że Włodzimierz Czarzasty i Stowarzyszenie Ordynacka może wycisnąć na czole Włodzimierza Cimoszewicza tylko pocałunek śmierci - komentuje Tomasz Nałęcz, który jest szefem kampanii wyborczej Marka Borowskiego, rywala Cimoszewicza w walce o głosy lewicowego elektoratu.
Unia Lewicy zaapelowała dziś zresztą do Borowskiego, by ten wycofał się z kandydowania na urząd prezydenta i poparł Cimoszewicza. - Nie zmienię decyzji, będą nadal robił swoje - zapowiada jednak Borowski.
W SLD nie ma nikogo, kto kwestionowałby kandydaturę Cimoszewicza. "Rezerwowy" kandydat partii na prezydenta, Jerzy Szmajdziński, ogłosił już, że w wyborach nie wystartuje. Nowy szef Sojuszu, Wojciech Olejniczak, który według nieoficjalnych informacji ma wejść do komitetu wyborczego Cimoszewicza, nie krył dziś radości w związku z jego decyzją. Przekonywał przy tym, że marszałek nie jest kandydatem partyjnym. - Jest członkiem klubu i partii SLD, ale to nie jest kandydat partyjny, to jest kandydat ponadpartyjny - mówił.
Spekuluje się też, że jeśli Cimoszewicz przejdzie do drugiej tury wyborów, to może on liczyć na poparcie Partii Demokratycznej, której kandydatka, Henryka Bochniarz, nie ma większych szans w wyborach.
INTERIA.PL/RMF/PAP