Chora służba zdrowia
Strajk lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników szpitali objął już kilka regionów kraju i wciąż przyłączają się do niego nowe placówki. Protesty budzą plany reformy zadłużonej służby zdrowia.
Wczoraj do protestów doszło między innymi na Lubelszczyźnie, w Świętokrzyskiem, w Łódzkiem i na Dolnym Śląsku.
Dziś do akcji dołączyły kolejne świętokrzyskie szpitale. We Włoszczowie związkowcy rozpoczęli strajk okupacyjny placówki, w Busku-Zdroju pielęgniarki odeszły na dwie godziny od łóżek pacjentów.
Dziś strajk głodowy podjęli na nowo także związkowcy ze szpitala w Starachowicach (Świętokrzyskie). Głodówkę rozpoczęło 16 osób, w tym kilku pracowników, którzy już wcześniej w niej uczestniczyli.
Protestujący domagają się m. in. odrzucenia projektu ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Ich zdaniem, nie rozwiązuje ona problemu zadłużenia służby zdrowia, a tylko go pogłębia.
- Dług ciągle rośnie. Wciąż rosną odsetki i inne koszty związane z obsługą zadłużenia - podkreśla w rozmowie z RMF doktor Andrzej Zdeb, dyrektor państwowego szpitala klinicznego we Wrocławiu.
- Nie ma alternatywy, a ustawa o restrukturyzacji szpitali to jedyne rozwiązanie - uważa tymczasem minister zdrowia, Marek Balicki.
Ustawa firmowana przez Balickiego zakłada przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego, a tym samym dopuszcza ich upadłość. I właśnie to najbardziej niepokoi strajkujących, którzy obawiają się serii bankructw i zwolnień.
INTERIA.PL/RMF/PAP