Bortniczuk o energetykach: W kryzysowej sytuacji można podać je dziecku

Oprac.: Dawid Skrzypiński
- Jeżeli jakiś rodzic uzna, że może to dziecku podać, to będzie mógł kupić i podać, w jakieś kryzysowej sytuacji, kiedy dziecko będzie musiało być na nogach jeszcze parę godzin i wyższy interes będzie tego wymagał - powiedział minister sportu Kamil Bortniczuk pytany o ustawę zakazującą sprzedaży napojów energetycznych. Zdaniem polityka zmiana przepisów "przywraca rodzicom władzę rodzicielską". Zaznaczył przy tym, że nie będzie zakazu spożywania energetyków.

Do Sejmu trafił projekt ustawy dotyczący zakazu sprzedaży napojów energetycznych osobom niepełnoletnim. Minister sportu Kamil Bortniczuk został zapytany przez Bogdana Rymanowskiego, w programie "Gość Wydarzeń" o to, czy projekt znajdzie poparcie większości parlamentarzystów.
- Myślę, że tak. To jest rzadki przykład niemalże powszechnego poparcia, bo regulacja jest dobra i potrzebna. Dobrze, że trafiła do Sejmu. Myślę, że dobrze, by Sejm na najbliższym posiedzeniu zajął się tą regulacją już w pierwszym czytaniu - powiedział Kamil Bortniczuk.
Minister podkreślił, że ustawa "nie budzi żadnych kontrowersji", a "wszyscy specjaliści są tego samego zdania, że napoje energetyczne szkodzą dzieciom wielowymiarowo".
Kamil Bortniczuk o energetykach: Przywracamy rodzicom kontrolę rodzicielską
Kamil Bortniczuk przyznał, że sam pijał energetyki, po czym doprecyzował założenia nowych przepisów.
- To nie jest tak, że będzie zakazanie spożycie tych napojów, nawet przez dzieci. Jeżeli jakiś rodzic, z jakiegoś powodu uzna, że może to dziecku podać, to będzie mógł kupić i podać, w jakieś kryzysowej sytuacji, kiedy dziecko będzie musiało być na nogach jeszcze parę godzin i wyższy interes będzie tego wymagał - tłumaczył.
- Problemem jest to, że dzieci spożywają te napoje zupełnie bez kontroli rodziców. Są one bardzo tanie, bardzo rozreklamowane, dostępne w dużych butelkach i dziecko bez kontroli potrafi spożyć równowartość sześciu kaw w ciągu dziesięciominutowej przerwy lekcyjnej. To jest absolutnie patologiczne. My tą regulacją przywracamy rodzicom władzę rodzicielską, czyli wpływ na to co, kiedy i w jakim zakresie mogą spożywać ich dzieci - dodał minister Bortniczuk.