Bogdan Pęk gościem "Krakowskiego Przedmieścia 27"
Policja usuwa Gabriela Janowskiego z Ministerstwa Skarbu - poseł okupuje sejmową mównicę. Reprywatyzacyjne i budżetowe kłopoty - dziś miały być ostateczne decyzje w obu sprawach. Polskie Smaczne Ludowe - czy to wódka reklamuje PSL czy PSL wódkę?
RMF: Panie pośle czy po zaostrzeniu przepisów dotyczących reklamy alkoholu zniknie Polskie Stronnictwo Ludowe, czy może ta wódka, którą trzymamy w rękach opatrzona takim charakterystycznym skrótem: P jak Polskie, S jak Smaczne, L jak Ludowe?
Bogdan Pęk: Proszę bardzo, na antenie panowie reklamujecie alkohol! Podlegacie co najmniej pod zasady etyki.
RMF: Nie, to PSL reklamuje się na wódce. Czy pan nie jest tym zaniepokojony?
Bogdan Pęk: Myślę, że prima aprilis jest pierwszego kwietnia. Dzisiaj jest drugiego marca.
RMF: To jest wódka prawdziwa - kupiona w sklepie, komisyjnie opróżniona.
Bogdan Pęk: Prawdopodobnie opróżniając ją na koszt PSL-u popełniliście wykroczenie.
RMF: Ale opróżniliśmy ją wylewając. To nie PSL fundował nam tę flaszkę.
Bogdan Pęk: Z całą pewnością nie.
RMF: Panie pośle, jak to się dzieje, że napis PSL jest na butelce z wódką?
Bogdan Pęk: Nie mam pojęcia.
RMF: PSL bierze za to pieniądze?
Bogdan Pęk: Prawdopodobnie ktoś nadużył tego szacownego szyldu. Trzeba będzie to sprawdzić.
RMF: Jak pan sądzi, czy to Polmos żeruje na popularności PSL-u, czy może PSL korzysta na tym, że to wódka?
Bogdan Pęk: W gospodarce nikt się nie posługuje nienośnym hasłem, tym razem PSL jest wykorzystywane.
RMF: Ale może to PSL wykorzystuje? Dociera do swoich odbiorców, do swoich wyborców przy pomocy takich środków, jakie do nich trafiają. Wewnętrznie tym razem.
Bogdan Pęk: Nie. Panowie to jest jakiś żart.
RMF: Panie pośle ten żart trwa szósty rok. Już sześć lat ta wódka jest produkowana.
Bogdan Pęk: Trzeba będzie sprawdzić o to chodzi.
RMF: Spece od reklamy twierdzą, że to jest majstersztyk reklamy politycznej.
Bogdan Pęk: Prawdopodobnie ktoś żeruje na koszt PSL-u.
RMF: Pan będzie interweniował? Ten napis zniknie z wódki czy nie?
Bogdan Pęk: Zażądam od kierownictwa, żeby to sprawdziło. Takie rzeczy chroni prawo i nie sądzę żeby PSL szedł w tym kierunku. Jestem pewien, że tak nie jest.
RMF: Sejm zabronił wczoraj umieszczania na plakatach oraz reklamowania wszystkiego co ma jakikolwiek związek z alkoholem. Możecie mieć kłopoty z plakatami wyborczymi PSL-u, bo mogą się właśnie z tym kojarzyć.
Bogdan Pęk: Proszę się nie martwić. PSL miał rację i w poprzedniej kadencji i ma rację teraz.
RMF: I jeszcze ma wódkę swoją...
Bogdan Pęk: Dostanie bardzo dobry wynik wyborczy i szyld PSL-u będzie warty więcej niż obecnie.
RMF: Panie pośle, wstydził się pan wczoraj za Gabriela Janowskiego?
Bogdan Pęk: To jest poważna sprawa, bo z jednej strony ja nie walczyłbym takimi metodami, natomiast Gabriel Janowski, co by nie powiedzieć, jednak wykonywał mandat posła. Z drugiej strony media krzyczały, że okupuje gabinet ministra, okazało się, że salkę konferencyjną, których jest wiele w tym ministerstwie.
RMF: Ale wykonywał to w taki sposób, że można się raczej za to wstydzić niż być z tego powodu dymnym.
Bogdan Pęk: Otóż powiadam, że ja bym tego nie robił w ten sposób. Natomiast trzeba zapytać o co walczył poseł Janowski. Walczył o słuszną sprawę, czyli pro publico bono.
RMF: Panie pośle, jest pan członkiem Komisji Etyki, dlaczego Komisja Etyki zajmuje się wypowiedziami innych posłów którzy mówią, że Gabriel Janowski jest nie całkiem zdrowym człowiekiem, a nie zajmuje się człowiekiem który nadużywa immunitetu, skacze w Sejmie, całuje mężczyzn po rękach, blokuje prace Sejmu i doprowadza do blokady ministerstwa przez dwa tygodnie. Tak przynajmniej twierdzi sam minister.
Bogdan Pęk: Wokół tej sprawy narosło tyle głupoty, że głowa boli. Podanie okupowania gabinetu przez pana posła jako powodu ustąpienia ministra jest wyjaśnieniem rodem z kabaretu.
RMF: Dobrze, ale wczorajsze wyjaśnienie Sejmu opóźniło się o godzinę tylko i wyłącznie z tego powodu, że Gabriel Janowski nie chciał zejść z mównicy.
Bogdan Pęk: Wróćmy do meritum. Otóż Janowski jako przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa miał pewnie obietnice i od premiera i od ministra, że sprawa polskiego cukru zostanie załatwiona, większość klubu go opuściła. Pewnie uznał, tak sadzę, że takie spektakularne wystąpienia są jedynym sposobem na zwrócenie uwagi na sprawę, o którą walczy. A sprawa jest ważna i potrzebna.
RMF: Ale niech pan powie, taka spektakularna akcja jest w porządku? Jest piękna? Tak powinien czynić poseł?
Bogdan Pęk: Ja bym tak nie robił, natomiast gdyby nie ta jego spektakularna akcja to pewnie polskie społeczeństwo w ogóle by nie wiedziało o co idzie gra. A gra idzie o polski cukier, a polski cukier to są interesy paru milionów plantatorów i nas wszystkich. Pewnie jak ten nasz cukier zlikwidujemy to będziemy płacić drożej za sprowadzany, powiększy się bezrobocie.
RMF: Nie widzi pan w zachowaniach Gabriela Janowskiego żadnego powodu, żeby Komisja Etyki choćby zwróciła mu uwagę, że to niegrzecznie nie dopuszczać do głosowań?
Bogdan Pęk: Pewnie będzie spór, o to czy jest to złamanie immunitetu czy nie. Z jednej strony wyprowadzenie posła, który wypełnia mandat w taki oto sposób, a z drugiej natomiast są tacy, którym umorzono postępowania karne z uwagi na immunitet za poważne sprawy gospodarcze i wokół tego jest cisza. I tu się mediom dziwię.
RMF: Przyjąłby pan Gabriela Janowskiego na listy Polskiego Stronnictwa Ludowego?
Bogdan Pęk: To jest sprawa tego okręgu, w którym ja na szczęście nie będę.
RMF: Umywa pan ręce w tej sprawie?
Bogdan Pęk: Powiem inaczej - nie potępiam sprawy, o którą walczy Janowski, wręcz przeciwnie. Natomiast metoda nie jest metodą, którą ja bym zastosował.
RMF: Nie jest prawdą, że opozycja zamierza wykorzystać Gabriela Janowskiego jak taki ruchomy punkt, który atakuje rząd i Sejm?
Bogdan Pęk: Sędziami w tej sprawie będą wyborcy, więc zostawmy im tę ocenę. Myślę, że ważne jest, że sprawa którą rząd obiecał nie jest załatwiona i to będzie ze stratą dla polskiego rolnictwa i polskiego konsumenta.
RMF: Panie pośle, piątek, drugi marca to będzie chyba dla pana smutny dzień. Dziś uchwalona zostanie zapewne ustawa reprywatyzacyjna.
Bogdan Pęk: To się dopiero okaże.
RMF: Liczy pan, że coś się wydarzy jeszcze?
Bogdan Pęk: Mówiłem wielokrotnie z mównicy sejmowej, że w tej sytuacji gdy przesądzone jest, że ustawa przejdzie, obojętnie czy w wersji poszerzonej przez Senat czy też nie. Wszystko w rękach pana prezydenta. Będzie to chyba najważniejsza decyzja pana prezydenta w tej kadencji. Zobaczymy za kim się opowie: czy za większością narodu i następnymi pokoleniami, czy za wąską grupą roszczących.
RMF: Do pana cały czas zdania o sprawiedliwości społecznej, o moralnym prawie, o świętym prawie własności nie trafiają?
Bogdan Pęk: Trafiają, tylko czytane szeroko, w całym spektrum, a nie jednostronnie. Jeżeli mówimy o moralności naprawiając krzywdy jednych kosztem większości to veto.
RMF: A twierdzenie, że należy być zawsze za rozwiązaniami, które wywłaszczonemu w sposób nieprzyzwoity - polskiemu narodowi - dają choćby niewielką część własności. Takie twierdzenia też do pana nie przemawiają?
Bogdan Pęk: Zgoda, polskiemu narodowi tak, ale nie wąskiej grupie ludzi, którzy na mocy tej ustawy otrzymaliby połowę rezerwy majątkowej jaka jest. Odbyłoby się to kosztem nawet następnych pokoleń.
RMF: Mówi pan jakby państwo polskie miało im coś dawać, a nie oddawać. To jest reprywatyzacja.
Bogdan Pęk: Ale tak poważnie - spór dotyczy tego, kto zgodnie z obowiązującym prawem mógłby mieć skuteczne roszczenia prawne. Nasz główny zarzut to fakt, że skala ilości majątku oddawanego w ramach tej reprywatyzacji przekracza możliwości państwa polskiego.
RMF: Ale to i tak zaledwie połowa!
Bogdan Pęk: Ale kto mógłby mieć roszczenia? Ci, którzy utracili majątek niezgodnie z dekretami nacjonalizacyjnymi. To jest spora grupa. Ci, którym nie zwrócono rekompensaty, a obiecywały je dekrety.
RMF: Panie pośle, to jest sprawiedliwe, żeby oddać komuś coś, co mu państwo wcześniej zabrało?
Bogdan Pęk: Pewnie, ale proszę w takim razie zapytać te miliony chłopów, które świadczyły obowiązkowe dostawy i kontrybucje za parę groszy, czy im się nie należy. Należy im się kilkadziesiąt miliardów.
RMF: To może też im oddać?
Bogdan Pęk: A zapytajmy tych ludzi, którzy pracowali kilkadziesiąt lat w PRL-u za dziesięć procent wartości pracy. Zapytajmy tych, którzy mieli w końcówce lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych pieniądze na kontach, a inflacja była stuprocentowa i dawano im piętnastoprocentowe odsetki. Tych, którzy mieli długoterminowe wkłady na książeczkach, emerytów i rencistów.
RMF: Rozumiem, że lista jest długa. Nie zapytamy ich dzisiaj i nie zapytamy ich teraz. Musimy kończyć, dziękujemy bardzo.