"Apeluję do liderów partii, aby nie stchórzyli"
Donald Tusk uważa, że lepszą - bo szybszą - metodą na doprowadzenie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych jest samorozwiązanie Sejmu. Lider PO apeluje do innych partii, aby zagłosowały za skróceniem kadencji Sejmu.
nie przejmie inicjatywy w drugim kroku konstytucyjnym tworzenia rządu.
dziennikarzom. Głosowanie nad skróceniem kadencji zaplanowano w Sejmie na 7 września. W Sejmie są trzy wnioski w tej sprawie: PO, SLD i PiS. Do skrócenia kadencji potrzeba 307 głosów.
Jeśli okaże się, że nie starczy głosów, aby Sejm sam się rozwiązał - mówił Tusk - a tu lewica jest "podejrzewana, że nie będzie skłonna tego zrobić" - to będziemy zmuszeni czekać na decyzję o podaniu rządu do dymisji.
Szef PO zapowiedział, że będzie apelował, aby Jarosław Kaczyński złożył "natychmiast" dymisję. - Po to, aby odbyły się wcześniejsze wybory - nie dla innego powodu - zaznaczył.
Pytany, czy PO przejmie inicjatywę w drugim kroku konstytucyjnym (kiedy to Sejm zgłasza kandydata na premiera i powołuje proponowany przez niego skład Rady Ministrów) Tusk odparł: "Jeśli nie będzie żadnych istotnych powodów, to nie. Naszym celem są wybory i takie zobowiązanie złożyłem przed Polakami, że doprowadzimy do wcześniejszych wyborów".
Dopytywany, co w takim razie musiałoby się stać, powiedział: "Nie chcę uruchamiać dzisiaj swojej wyobraźni co musiałoby się stać, bo tutaj każdego dnia dzieją się rzeczy dziwne i nieprzyjemne, a czasami straszne. Mnie już brakuje pomysłów co jeszcze może się stać, kto jeszcze może coś zeznać".
- Jeśli w tym tempie będą szły wyznania czołowych polityków PiS, to może za tydzień prezydent Kaczyński powie, że podsłuchiwał go premier Kaczyński - stwierdził Tusk.
Pytany, czy wierzy, że Jarosław Kaczyński poda rząd do dymisji, Tusk powiedział, że jeśli premier tego nie zrobi, to Platforma znajdzie inny sposób, aby doprowadzić do wcześniejszych wyborów.
- Ale na pewno pan Jarosław Kaczyński straci władzę w tym roku - zapewnił szef PO.
INTERIA.PL/PAP