Podczas sesji pytań i odpowiedzi (Q&A) na Facebooku szef rządu był pytany o czwartkowe głosowania w sprawie wyboru posłów do KRS - pierwsze zostało anulowane, marszałek Sejmu uzasadniała tę decyzję zgłaszanymi z sali problemami z systemem do głosowania; w powtórzonym głosowaniu spośród sześciorga kandydatów do KRS wybrani zostali czterej posłowie PiS. "Z wczorajszymi głosowaniami było bardzo prosto" - ocenił premier. "Zwykle głosuje się czerwony lub zielony (przycisk) - za lub przeciw. Jedno głosowanie było troszeczkę bardziej skomplikowane, wybór czterech osób z sześciu, tam trzeba było naciskać ileś sekwencji guzików, co posłowie robią rzadko" - mówił szef rządu. Morawiecki relacjonował, że zarówno posłowie opozycji, jak i koalicji rządzącej podchodzili do marszałek Sejmu, zwracając uwagę, że "coś jest nie tak". Premier stwierdził, że nieprawidłowości zgłosiła m.in. posłanka KO Iwona Śledzińska-Katarasińska, głosy o niedziałających kartach - mówił Morawiecki - można było usłyszeć od posłów opozycji siedzących na końcu sali posiedzeń. "W związku z tym pani marszałek postąpiła jak najbardziej słusznie, żeby jeszcze raz doprowadzić do głosowania, w którym wszyscy będą mogli powiedzieć: 'tak, zagłosowaliśmy we właściwy sposób'" - powiedział Morawiecki. "Jeżeli ktoś jest podejrzliwy, tak jak insynuują nam niektórzy nasi nieprzyjaciele, że pani marszałek coś widziała, to chcę państwu powiedzieć, że nikt tam na sali, łącznie z panią marszałek, nie widzi wyniku głosowania, dopóki się on nie ukaże na ekranie. Te insynuacje są zupełnie niepotrzebne" - oświadczył szef rządu. Przypomnijmy, że marszałek Witek anulowała głosowanie po tym, jak podeszła do niej posłanka Joanna Borowiak z PiS i powiedziała: "Trzeba anulować, bo my przegramy".