AI: Polska ociąga się z dochodzeniem ws. ośrodka CIA i je utajnia
Amnesty International po raz kolejny oskarżyła władze polskie o to, że ociągają się z dochodzeniem ws. udziału Polski w tajnym programie CIA transferu więźniów i ich przetrzymywania w tajnym ośrodku na Mazurach, a opinia publiczna nie ma dostępu do informacji.
"Rozpoczęte w 2008 r. dochodzenie zostało w lutym 2012 r. przekazane przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. Zachodzą obawy, że wywoła to dalszą zwłokę i wymianę personelu zajmującego się sprawą" - stwierdza opublikowany w czwartek doroczny raport AI.
Przypomina się w nim, że prokuratura przyznała status pokrzywdzonego Abu Zubajdzie, z pochodzenia Palestyńczykowi, pojmanemu w Pakistanie w marcu 2002 roku, oraz Saudyjczykowi Abd al-Rahimowi al-Nashiriemu.
Obaj twierdzą, że między 2002 a 2003 rokiem trafili do Polski, zostali tu osadzeni na kilka miesięcy w tajnym więzieniu, gdzie ich torturowano i znęcano się nad nimi. Obecnie obaj są w bazie USA Guantanamo na Kubie.
Raport zauważa też, że do postępowania wytoczonego Polsce przez al-Nashiriego przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPC) w lipcu ub. r., rząd polski ustosunkował się we wrześniu, zastrzegając sobie poufność i zachęcając drugą stronę, by również jej przestrzegała. "W ten sposób opinii publicznej odmówiono dostępu do informacji w sprawie" - zaznacza raport.
AI pisze też, że według doniesień prasowych zarzut pogwałcenia prawa międzynarodowego i stosowanie kar cielesnych w marcu 2012 r. postawiono byłemu szefowi służb wywiadowczych Zbigniewowi Siemiątkowskiemu i jego zastępcy, ale prokuratura ani nie zaprzeczyła tym doniesieniom, ani ich nie potwierdziła.
"Dochodzenie (ws. Siemiątkowskiego - PAP) miało charakter tajny i pokrzywdzeni (Zubajda i al-Nashiri - PAP) obawiali się, że nie uzyskają dostępu do informacji i nie będą mogli w pełni uczestniczyć w postępowaniu" - napisano w raporcie. Ostatnie doniesienia prasowe z lutego 2013 r. sugerowały, że zarzuty wobec Siemiątkowskiego mają być wycofane.
W toku prowadzonego od sierpnia 2008 r. tajnego śledztwa w sprawie domniemanych więzień CIA w Polsce prokuratura bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce tajnych więzień CIA w latach 2002-2003 i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień, godząc się na tortury, jakim w punkcie zatrzymań CIA w Polsce mieli być poddawani podejrzewani o terroryzm. Media informowały, że zarzuty w tej sprawie usłyszał b. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. W lutym 2012 r. śledztwo prowadzone początkowo w Warszawie zostało przekazane Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie.
Krakowska prokuratura odpowiadając na pytania Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka ujawniła, że w śledztwie od momentu przekazania sprawy do Krakowa nie przedstawiono nikomu zarzutów, a w charakterze świadków przesłuchano dwie osoby. Materiał dowodowy - podała krakowska prokuratura - "wzbogacono o wyniki oględzin i analiz licznych dokumentów oraz istotne dla śledztwa informacje od innych organów państwowych i organizacji międzynarodowych". Akta sprawy liczą 30 tomów (nie licząc materiałów pomocniczych) i na ukończeniu jest opracowywanie wniosków o międzynarodową pomoc prawną.
Amerykanie uznają al-Nashiriego za sprawcę ataku terrorystycznego na okręt amerykańskiej marynarki wojennej USS Cole w 2000 r. w Jemenie. Został on schwytany w Dubaju dwa lata po zamachu. Według doniesień AP w grudniu 2002 r. był w tajnym więzieniu w Polsce - zaledwie kilka dni po jego otwarciu. Al-Nashiri miał być przetrzymywany na terenie Polski w okresie 5 grudnia 2002 r. - 6 czerwca 2003 r. W trakcie przesłuchań prowadzonych w tym okresie dochodzić miało do sytuacji naruszających prawa mężczyzny.
Europejski Trybunał Praw Człowieka odtajnił rozpoznawanie skargi Saudyjczyka Abd al-Rahima al-Nashiriego, który miał być więziony w domniemanym więzieniu CIA w Polsce. W ujawnionych pismach polski rząd konsekwentnie podnosił, że z uwagi na charakter i okoliczności śledztwa ws. tajnych więzień CIA nie może odpowiedzieć na szereg pytań, a sprawa powinna pozostać tajna.
AI: Niewspółmierne surowe wyroki sądów
Amnesty International krytykuje też niewspółmiernie surowe wyroki polskich sądów w sprawach, w których w grę wchodzi prawo do swobody wypowiedzi.
Jedną z nich była sprawa Przemysława Kaperzyńskiego, redaktora gazety "Iławski Tydzień", skazanego za to, że nie zamieścił oficjalnego sprostowania władz miejskich ws. artykułu zarzucającego im niewłaściwą gospodarkę odpadami. Sąd skazał go na karę 80 godzin pracy społecznej z dwuletnim okresem próby. Przez dwa lata zakazano mu też pracy w zawodzie dziennikarza.
Za zbyt surowy organizacja uznaje też 10 miesięcy pracy społecznej, na który skazano redaktora portalu Antykomor.pl, zamieszczającego satyryczne materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim.
Raport odnotowuje sprawę prof. Izabeli Lewandowskiej-Malec, radnej gminy Świątniki Górne, która w liście skrytykowała burmistrza gminy za wywieranie presji na prokuraturę ws. domniemanej malwersacji dokonanej przez pracowników gminy. Ścigana z prywatnego powództwa burmistrza, Lewandowska-Malec została skazana za zniesławienie. Sąd wymierzył jej grzywnę 7,5 tys. zł.
W sprawach Kaperzyńskiego i Lewandowskiej-Malec orzekł w ub. r. ETPC uznając, że ich prawa zostały w Polsce naruszone.
Amnesty International stwierdza też, że we wrześniu 2012 r. Polska odmówiła wprowadzenia w życie zalecenia ONZ ws. całkowitego zakazu umieszczania niepełnoletnich imigrantów w ośrodkach odosobnienia.