Szumnie zapowiadane w trakcie kampanii do Parlamentu Europejskiego dopłaty do bydła i trzody chlewnej dla rolników niebawem staną się faktem. Pieniądze, które popłyną z funduszy europejskich, nie trafią jednak na konto każdego rolnika. Rząd szacuje, że ze wsparcia będzie mogło skorzystać 65 tys. osób. Rząd przyjął dziś projekt ustawy o zmianie ustawy w tej sprawie. O wsparcie będzie można się starać od 15 marca, kiedy to zmiany mają wejść w życie. Wnioski będzie można składać do 15 maja. Co ważne, prawdopodobnie będzie to jednorazowa dopłata. Pieniądze pochodzą bowiem ze środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020. By obowiązywały jeszcze w tym roku, potrzebna była zmiana ustawy. Wciąż nie zostały ustalone ramy unijnego finansowania na kolejne lata, więc nie wiadomo, czy środki trafią do rolników też w kolejnych latach. Wsparcie jest bowiem ściśle powiązane z funduszami unijnymi a nie budżetem państwa. Jak czytamy w komunikacie po posiedzeniu rządu, wsparcie ma rekompensować rolnikom koszty podwyższonych standardów utrzymywania zwierząt. O wsparcie będą się bowiem mogli ubiegać ci, którzy zmodernizują swoje gospodarstwa. Co to oznacza w praktyce? Chodzi np. o zwiększenie przestrzeni do życia przypadającej na jedno zwierzę (krowę, lochę, tucznika) o co najmniej 20 proc. w stosunku wymaganej minimalnej powierzchni albo zorganizowanie zwierzętom dostępu do pastwiska lub wybiegu. Każda z tych modyfikacji jest wyszczególniona w cenniku. O wsparcie będą mogli ubiegać się też ci, którzy zadbają o "lepsze samopoczucie i zdrowie zwierząt, poprawiając warunki ich utrzymania ponad obowiązujące przepisy". Rząd dookreślił też konkretne stawki. Wyniosą one na rok: - 595 zł na krowę mleczną (zwiększenie powierzchni w budynkach), - 329 zł na krowę "mamkę" (dostęp do wybiegów), - 185 zł na krowę mleczną (wypas), - 301 zł na lochę, - 24 zł na tucznika.