Poszukiwania współfinansował IBHiK, wydawca "Odkrywcy". Ich głównym celem pozostawało wydobycie kolejnych przedmiotów mogących pomóc w procesie pełnej identyfikacji maszyny. Podczas poprzednich poszukiwań udało się pozyskać setki drobnych i większych elementów, z których powoli wyłaniał się obraz rozbitego samolotu. Fragmenty goleni, klapki rewizyjne i spinka do kabli, dzięki pomocy Arkadiusza Siewierskiego "Woodhavena", pozwoliły na określenie typu samolotu bombowego. Jednak nadal brakowało detalu pozwalającego na pełną identyfikację wersji, których w przypadku Heinkla 111 było kilkanaście, i rozpoczęcie długiej drogi w celu ustalenia jednostki, z której pochodził, personaliów załogi i jej losów. Klucze do zagadki Tym razem postanowiliśmy skupić się na przeszukaniu hipotetycznego rejonu, gdzie mogła znaleźć się kabina niemieckiego samolotu. Tam najprędzej mogliśmy spodziewać się uzyskania rozwiązania lotniczej zagadki. Pierwszym problemem stała się ocena zasięgu katastrofy i stopnia rozproszenia szczątków. Według dotychczasowych ustaleń bombowiec prawdopodobnie uderzył w obrzeże dzisiejszego stawu bądź zatrzymał się, przyziemiając na granicy twardego i podmokłego gruntu - trzęsawiska. Analizując przedwojenną mapę i współczesne zdjęcie satelitarne, można było stwierdzić, że linia granicząca te dwa obszary o różnym stopniu twardości gruntu nie uległa dużej zmianie. Z doświadczenia dotychczasowych prac w miejscach katastrof lotniczych z okresu II wojny światowej wynikało, że w warstwie wierzchniej na polach, w lasach i na ogólnie dostępnym gruncie zachowują się do dziś jedynie niewielkie elementy pochodzące z samolotu. Odnaleziony podczas poprzedniego etapu poszukiwań jeden z większych fragmentów maszyny - silnik typu Jumo 211 - F 1 ("Odkrywca" nr 11/2018), został wydobyty z wody z głębokości około 7 metrów. Czy w pobliżu mogły znajdować się pozostałości kabiny? Z chwilą rozpoczęcia poszukiwań w grząskim błocie ponownie pojawiły się elementy poszycia, wyposażenia i elektryki. Spinki kabli wytwórni Mesco z Miśni, klapy rewizyjne, fragmenty podwozia, a między nimi niewielka tabliczka dotycząca dopuszczalnego ciśnienia w jednym z układów i oznaczona typem samolotu He 111, jednak bez podania konkretnej wersji. Okazało się również, że rejony pojawiania się poszczególnych części są mocno przemieszane. Identyfikowalne pozostałości przedniej części kadłuba takie jak destrukt działka FM (20 mm) lub pochodzące bezpośrednio z wnętrza kabiny i należące do załogi przedmioty m.in. osłona słuchawki Siemensa z hełmofonu, klamry spadochronów czy ogniwo taśmy amunicyjnej 7,92 mm były wymieszane z częściami silnikowymi i fragmentami podwozia. W dodatku było ich zaskakująco niewiele. Coraz bardziej prawdopodobne wydawało się, że kabina uległa zniszczeniu na twardym gruncie, a jej większe elementy zostały stąd wywiezione bądź zabezpieczone być może jeszcze w czasie wojny. Wielokrotnie przekonywaliśmy się już, że kluczem do identyfikacji samolotu może stać się nawet jeden, stosunkowo niewielki przedmiot. Tym razem stał się nim odnaleziony za pomocą detektora metalu przez Michała Rutkowskiego i jego syna Bastiana fragment metalowego elementu z czytelnym oznaczeniem "Baumuster EBSE XII", oraz cyframi oznaczającymi numer części i produkcji. Był to fragment wyrzutnika bombowego występującego w konfiguracji z zamkami Schloss 2000 lub 500. I co najważniejsze występującego tylko w jednej z wersji Heinkla 111: w H-11! Jako ciekawostkę warto odnotować fakt, że takiego samego rodzaju przedmiot stał się podstawą identyfikacji miejsca katastrofy innego niemieckiego Heinkla 111 H-11, który rozbił się w kwietniu 1944 roku w okolicach Gierzwałdu (w woj. warmińsko-mazurskim). Zdjęcie tabliczki znamionowej wyrzutnika (wyprodukowanej w późniejszym okresie niż przedmiot z Kokoszek) zostało opublikowane w "Odkrywcy" w artykule Michała Łałaka pt. "Tropem ostatniego lotu He-111", w nr 9/2013 "Odkrywcy". Identyfikacja Określenie wersji Heinkla oraz ponowna analiza informacji pozyskanych od ludności miejscowej wskazujących czas jego rozbicia na późny wieczór jednej z niedziel przełomu zimy i wiosny 1943 roku pozwoliły rozpocząć poszukiwania konkretnego samolotu. Nie jest to proste. Lista strat poszczególnych jednostek Luftwaffe nie jest ogólnie dostępna i każde poszukiwanie takiego typu informacji zamienia się w mozolną kwerendę danych zamieszczanych w monografiach lotniczych jednostek bądź tematycznych stronach internetowych. Jako pierwszy pełnej identyfikacji dokonał Mateusz Kabatek, autor "Lotnictwo w Słupsku 1912-1945". Dysponując danymi z zestawienia strat przygotowanego przez 6 Oddział Sztabu Generalnego Luftwaffe "Flugzeugunfälle und Verluste bei den fliegenden Verbänden", wytypował jedyny pasujący samolot, który rozbił się 21 marca 1943 roku na zachód od Gdańska. Był to Heinkel 111 w wersji H-11, o numerze 8369, który według zapisu został zniszczony w 100% w wyniku wypadku. W katastrofie zginęła cała załoga w składzie: pilot Fw. (Feldwebel - sierżant) Paul Gerhardt, obserwator Fw. Franz Vorstand - Lechner, radiooperator Obgfr. (Obergefreiter - starszy kapral) Anton Lief, strzelec pokładowy Uffz. (Unteroffizier - odpowiednik plutonowego) Georg Schuster. Heinkel z Pułku Lwa 26 Kampfgeschwader nazywana lwią "Lowengeschwader", była jedną z ponad 30 dużych jednostek bombowych Luftwaffe. Jej symbolem stał się malowany na samolotach czarny lew na żółtej tarczy z łacińskim napisem vestigium leonis (pol. ślad lwa) - prawdopodobnie odnoszący się do postaci Henryka Lwa, XII-wiecznego księcia saksońskiego. Struktura i nazwy poszczególnych formacji Luftwaffe stanowią często problem dla polskiego czytelnika przyzwyczajonego bardziej do nomenklatury polskiej bądź anglosaskiej. Niemieckie bombowe Kamfgeschwader i myśliwskie Jagdgeschwader (odpowiadały mniej więcej polskim przedwojennym Pułkom Lotniczym bądź alianckiej Grupie Lotniczej) liczyły w pełnym składzie około 100-125 maszyn, podzielonych najczęściej na trzy "Gruppe", z których każda składała się z trzech "Staffel" po 9-16 samolotów. 26 "Lwia" Kampfgeschwader powstała w maju 1939 roku głównie z myślą o przeznaczeniu do walki z siłami morskimi przeciwnika, jednak dosyć szybko poszczególne "Gruppe" przeznaczano do innych zadań: bombardowań strategicznych, ataków na lotniska i miasta w czasie Bitwy o Anglię, wsparcia wojsk lądowych w Rosji. Warto odnotować, że 28 października 1939 roku Heinkel 111 z 26 KG stał się pierwszym zestrzelonym nad Wielką Brytanią niemieckim samolotem. Choć jednostka specjalizowała się w atakach morskich, a może właśnie dlatego, jej pierwszym "sukcesem" stało się zatopienie okrętów należących do Kriegsmarine. Pomyłkowy atak He 111 z 26 KG posłał na dno nie tylko niemiecki niszczyciel Z 1 Leberecht Maass, ale spowodował również wejście na minę drugiego, Z3 Max Schultz. Mimo tego incydentu, za który winę poniosła ostatecznie Kriegsmarine, nie powiadamiając o przebywaniu w tym sektorze swoich jednostek, samoloty z lwem w herbie wielokrotnie udowadniały swoją skuteczność, stając się zmorą załóg alianckich konwojów. Walczyły również z sukcesem w Norwegii, Rosji, Francji, Bałkanach i nad Morzem Śródziemnym. 23 lutego 1945 samoloty z II Gruppe 26 KG zatopiły statek typu Liberty, SS Henry Bacon, który stał się ostatnią aliancką jednostką zatopioną przez Luftwaffe podczas II wojny światowej. W ramach 26 KG w sierpniu 1940 utworzono jednostkę treningową "Erg/ Staffel", rozbudowując ją do całej "Gruppe" w marcu 1941 i nadając jej numer cztery. IV "Gruppe" (składająca się z 10, 11, i 12 "Staffel") bazowała w macierzystej jednostce 26 KG, w Lubece (Lubeck Blankensee), skąd prowadzono loty szkoleniowe i treningowe. Na początku marca 1943 roku jednostka dysponowała 34 samolotami, w tym dwunastoma Ju 88 w czterech różnych wersjach oraz dwudziestoma dwoma bombowcami Heinkel 111 w sześciu różnych wersjach. Do wchodzącej w jej skład 11 "Staffel" zaledwie miesiąc wcześniej trafiły dwa samoloty w wersji H-11 (na silniku wydobytym w Kokoszkach zachowała się namalowana farbą data - październik 1942 roku). Jeden z nich o numerze 8369 i znakach taktycznych wymalowanych z boku kadłuba 1H +HV, pilotowany przez sierżanta Paula Gerhardta znalazł się 21 marca 1943 roku w pobliżu Gdańska. Według relacji okolicznych mieszkańców - świadków, z którymi rozmawiał Dominik Markiewicz z Fundacji Latebra, tego samego dnia wieczorem, mający wyraźne kłopoty samolot, zatoczył duże koło na południe od ówczesnego polowego lotniska znajdującego w pobliżu dzisiejszego portu lotniczego. Ominął od zachodu i południa Kokoszki, gdzie został oświetlony przez reflektor przeciwlotniczy, i uderzył w ziemię na skraju trzęsawiska i niewielkiego lasu. Samolot został całkowicie zniszczony. Z załogi nikt się nie uratował. Jeszcze przez wiele miesięcy miejscowa obsługa plot drżała ze strachu przed oskarżeniem o oślepienie pilota i spowodowanie upadku maszyny. Jednak nic takiego nie nastąpiło, być może Luftwaffe udało się ustalić inną przyczynę katastrofy. Ostatecznie w maju 1943 roku samolot skreślono z listy maszyn 52 KG, z adnotacją w rubryce "bez udziału wroga". Ciało Antona Liefa miano pochować na cmentarzu w Srebrzysku, a w bawarskim Pflaumheim upamiętniono obserwatora, Franza Vorstanda - Lechnera. Dziękuję za pomoc Arkadiuszowi Siewierskiemu i Mateuszowi Kabatkowi. Łukasz Orlicki Literatura: Alexander Steenbeck, "Die Spur des Lowen: der Weg des Lowengeschwaders durch Europa", Lubeck 2012 Flugzeugbestand und Bewegungsmeldungen, TUTAJ