Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na jednej z najchętniej odwiedzanych atrakcji turystycznych w stolicy Wielkiej Brytanii - London Eye. Koło widowiskowe znajduje się w dzielnicy Lambeth i każdego roku przyciąga tysiące chętnych do obejrzenia miasta z lotu ptaka. Składa się z 32 kapsuł pasażerskich - to w jednej z nich znajdowała się rodzina Davida Nocka, gdy silny wiatr doprowadził do otworzenia włazu na dachu. Wielka Brytania: Pasażerowie London Eye przeżyli chwile grozy 43-latek przekazał, że razem z członkami rodziny, w tym pięciorgiem dzieci w wieku od 11 do 14 lat, znajdował się na wysokości 135 metrów, gdy doszło do otworzenia części dachu. - Na dachu kapsuły znajduje się właz ratunkowy, który w pewnym momencie zaczął skrzypieć i się otworzył - mówił Nock. - Hałas był niesamowity, to wstrząsające doświadczenie. Dzieci były przerażone - dodał. Jak przekazał, kapsuła zatrzymała się w miejscu na około pięć minut. W tym czasie bliscy 43-latka obawiali się, że zostanie porwana przez wiatr. Ostatecznie udało im się powrócić na ziemię. W rozmowie z mediami mężczyzna przyznał, że zdecydowali się wybrać na London Eye, gdy do miasta przyjechała jego rodzina z Australii. Wszyscy byli świadomi, że zbliża się cyklon Henk, ale nie obawiali się korzystania z atrakcji w tym czasie. - Tak naprawdę zaczęło silnie wiać, gdy byliśmy na samym szczycie - powiedział, cytowany przez BBC. London Eye chwilowo zamknięte. "Problemy techniczne" Po zdarzeniu obiekt został tymczasowo zamknięty dla odwiedzających. Jak podaje BBC, London Eye powiadomiło, że wystąpił "problem techniczny". Zaznaczono również, że po zdarzeniu, które zostało spowodowane niekorzystnymi warunkami pogodowymi, pracownicy zagwarantowali pasażerom bezpieczne wydostanie się z obiektu. "Potwierdzamy, że żadna część kapsuły nie oderwała się od głównej konstrukcji oraz to, że nikt nie został ranny" - podano. Według informacji zamieszczonych na stronie London Eye zostało ono tak zaprojektowane, by mogło bezpiecznie działać w niemalże każdych warunkach pogodowych. Mimo tego, jak przypomina The Telegraph, dochodziło do sytuacji, gdy decydowano się na zamknięcie obiektu. Cykoln Henk, który w czwartek uderzył w Wielką Brytanię osiągał porywy wiatru sięgające 150 km/h i przynosząc ulewne deszcze. Doprowadził do znacznych utrudnień na kolei i przerw w dostawie prądu. Źródło: The Telegraph, BBC *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!