Paranoja na przykładzie. Analiza pewnego transparentu
Rzeczowa debata polityczna rzeczową debatą polityczną, jednak środowiska narodowo-katolicko-mistyczne mają własny punkt widzenia. Nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością, a raczej będący produktem mocnej paranoi. Najciekawsze jest jednak to, że ów punkt widzenia ma aspiracje bycia w rzeczowym dyskursie politycznym pełnoprawną stroną. Zobaczmy, co też tam się pojawiło na transparencie niesionym w obronie "Telewizji Trwam".
Donald Tusk przedstawiony jest jako szatan, któremu Angela Merkel i Władimir Putin dyktują, co ma robić.
Minister Kopacz (transparent jest już, widać, nieaktualny), porównana jest do doktora Mengele. Zarzuca się jej dążenie do "biologicznej zagładu narodu".
Waldemar Pawlak porównany jest - z jakiegoś powodu, być może chodzi o chłopskie pochodzenie, do Władysława Gomułki.
Leszek Miller, też - widać - uznawany za część establishmentu (wystarczy, widocznie, nie być narodowo-katolickim mistykiem, by takim zostać), porównany został do Bolesława Bieruta.
Roberta Biedronia porównano do Anny Grodzkiej, które to porównanie narodowo-katoliccy mistycy uznali najwyraźniej za obraźliwe. W duchu tolerancji i akceptacji inności utrzymany jest też podpis: "tryumfująca tęczowa gangrena".
Ciekawie wygląda Janusz Paliktot, porównany do świni. Całkiem obiektywny podpis "nowoczesne świeckie państwo" w oczach narodowo-katolickich mistyków jest już, widać,wystarczającą obelgą. Dalszy ciąg napisu, "legalne narkotyki" rozszerza trochę temat sporu, i sugeruje, że w ramy "legalnych narkotyków", poza marihuaną i haszyszem miałyby wchodzić również - dajmy na to - heroina i amfetamina, co jest nieprawdą.
Cóż więcej: transparent w sposób jasny przedstawia "zamiary rządu Tuska": "totalną cenzurę", "demontaż Polski" i "dostarczanie Europie parobków".
Narodowo-katoliccy mistycy nie pojmują, że w ten sposób stawiają się poza jakąkolwiek debatą publiczną, bowiem z zarzutami, że PO pragnie planowo wyniszczyć naród Polski rzeczowo po prostu dyskutować się nie da.Tutaj dwa plus dwa nie musi wynosić cztery, bowiem - według nich - kto tak naprawdę może wiedzieć, kto co do czego dodaje.
Najsmutniejsze jest jednak to, że ta paranoje wspierana jest - niestety - przez polityków całkowicie zdolnych do prowadzenia rzeczowego dyskursu. Z dyskursem jednak paranoicznym rzeczowo debatować się nie da, ponieważ jego zwolennicy porozumiewają się za pomocą innych kodów, przebywają w zupełnie innym świecie.