Nie tylko rajskie wyspy mają problem. Zagrożone również polskie tereny
Globalne ocieplenie zaczyna mieć coraz bardziej widoczne skutki. Docierają do nas głosy naukowców badających sytuację na morzach i oceanach, którzy alarmują: poziom wód podnosi się tak drastycznie, że zagrożenie zalaniem niektórych wysp jest bliżej niż nam się wydaje. Jakie to wyspy i dlaczego akurat one są najbardziej narażone na skutki zmian klimatycznych?

To właśnie te wyspy, które kojarzą nam się z rajskimi plażami i wymarzonymi wakacjami są najbardziej narażone na zniknięcie. Są to ulubione kierunki turystów, ale i te mniej znane, których nazwy mogą brzmieć obco. Znajdują się one przede wszystkim na Oceanie Spokojnym oraz na Oceanie Indyjskim.
Rajskie wyspy zagrożone
W ciągu kilkudziesięciu lat prawdopodobnie dojdzie do tego, że takie wyspy jak Malediwy, Tuvalu, Kiribati, Wyspy Marshalla, Nauru, Vanuatu, czy niektóre z wysp Fidżi przestaną być zdatne do mieszkania.
Największym problemem tych miejsc pod kątem zmian klimatycznych jest ich ukształtowanie terenu. Są to wyspy nisko położone oraz atole, czyli wyspy koralowe. Takim regionom w najbliższym czasie nie zagraża jedynie sam fakt zalewania ziem, ale przede wszystkim przedostawania się słonej wody na tereny uprawne oraz do rezerwuarów wodny pitnej, której zasoby już teraz są ograniczone.
To właśnie sprawia, że takie wyspy przestają być miejscem, w którym człowiek może przetrwać. A to z kolei oznacza, że z terenów zagrożonych całkowitym zalaniem ludzie wyemigrują znacznie szybciej niż ich domy znajdą się pod wodą.
Grozi im nie tylko zalanie
Kolejnym problemem wysp jest także ich mała powierzchnia lądowa. Zalanie zaledwie fragmentu terenów może być kluczowe i stanowić zagrożenie dla większości miejscowych upraw i hodowli.
Część wysp popularnych Malediwów czy Tuvalu należącego do Zachodniej Polinezji charakteryzuje się także wysoką gęstością zaludnienia. Z tego powodu na skutki globalnego ocieplenia narażone są dziesiątki tysięcy mieszkańców, którzy uzależnieni są od zasobów naturalnych występujących na ojczystych terenach.
Rajskim wyspom z pewnością nie pomagają tropikalne zjawiska pogodowe takie jak burze, powodzie czy nawet cyklony, wstrząsy ziemi i tsunami. Zjawiska te nie tylko pogłębiają erozję wybrzeży, ale też uszkadzają uprawy, domy i dobytek społeczeństwa, doprowadzając do coraz większego ubóstwa.
Poza realnym zagrożeniem dla życia codziennego mieszkańców, warto zwrócić uwagę także na niszczenie infrastruktury turystycznej, która jest głównym źródłem utrzymania lokalnej społeczności.
Wyspy Morza Bałtyckiego
Wraz z potwierdzeniem informacji, że w roku 2024 odnotowano najcieplejsze temperatury Morza Bałtyckiego, zaczęły napływać sygnały od niemieckich naukowców na temat zagrożenia okolicznych wysp. Prognozy dają do myślenia.
Popularny wakacyjny kierunek może już niedługo zostać zalany przez wody Bałtyku. Chodzi o wyspę Uznam, która częściowo leży na terytorium naszego kraju - znajduje się na niej uwielbiane przez Polaków Świnoujście. Już niektóre tereny wyspy, a konkretniej część obszarów niemieckiego kurortu Zinnowitz, nie nadają się do zamieszkania właśnie ze względu na zalanie.
Według niemieckich naukowców z Uniwersytetu Hamburg Hafencity, którzy podjęli się próby stworzenia modelu wskazującego na przyszłość wyspy, niektóre jej obszary mogą znaleźć się pod wodą, jeśli tylko klimat ociepli się o około 1,8 stopnia Celsjusza.
Coraz bardziej świadome społeczeństwo wyspy bierze sprawy w swoje ręce i wychodzi naprzeciw zagrożeniom globalnego ocieplenia. Przykładowo: Świnoujście, jako kluczowy kurort polskiej nadmorskiej turystyki, inwestuje w budowę i modernizację falochronów, prowadzi działania wzmacniające wały przeciwpowodziowe, buduje systemy odprowadzania wód deszczowych, edukuje mieszkańców w kwestii zmian klimatycznych, itp.
Władze Wolińskiego Parku Narodowego biją na alarm
Poza wyspą Uznam, zagrożenie odczuwają także mieszkańcy polskiej wyspy Wolin, która jest częścią Wolińskiego Parku Narodowego - jednego z najcenniejszych obszarów Polski. Władze parku podejmują liczne kroki na rzecz ochrony unikalnej przyrody.
Na obszarach parku trwają prace przede wszystkim nad utrzymaniem bioróżnorodności ekosystemów, rewitalizacją mokradeł oraz nad zrównoważonym rozwojem turystyki.
Podobnie jak Świnoujście, w granicach wyspy Wolin prowadzone są inwestycje rozbudowujące wały przeciwpowodziowe czy falochrony.
Zmiany na całym Morzu Bałtyckim - ale w nierównym stopniu
Niektóre wyspy znajdujące się na Morzu Bałtyckim nie odczuwają skutków globalnego ocieplenia w tak dużym stopniu. Przykładowo duńska wyspa Bornholm, a także szwedzka wyspa Öland, Gotlandia i część wysp Archipelagu Sztokholmskiego to wyspy stosunkowo wysokie, więc ich tereny nie są aż tak narażone na skutki zmian klimatycznych.
Większe zagrożenie odczuwają za to mieszkańcy estońskich wysp Saaremaa oraz Hiiumaa, które z kolei położone są dość nisko względem morza, więc erozja i wzrost poziomu wód jest dla nich realnym wyzwaniem.
Mimo że w okolicach wysp Morza Bałtyckiego nie ma aż tak dużego zagrożenia, jakie możemy zaobserwować w regionach tropikalnych, to przewidywania naukowców nie są optymistyczne. Poziom wody do końca XXI wieku może wzrosnąć nawet o 1 metr.
Podobnie jak na niskich wyspach tropikalnych, wzrost ten nie oznacza tylko samej istoty zalania terenów, ale także zmiany w ekosystemie i zmniejszenie bioróżnorodności przyrody. To z kolei może mieć negatywny wpływ na turystykę, rolnictwo i rybołówstwo. Dodatkowym zagrożeniem dla obszarów przybrzeżnych są także coraz silniejsze sztormy i gwałtowne zmiany pogody.
W kontekście walki z globalnym ociepleniem i podnoszeniem się poziomu wód istotne są nie tylko działania na obszarach zagrożonych, ale współpraca między krajami nadmorskimi i edukacja społeczeństwa. Naukowcy zgodni są co do tego, że zmian klimatycznych nie da się całkowicie zatrzymać, ale można walczyć, by je złagodzić i uzyskać więcej czasu na adaptację do nowych warunków.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!