Od najbliższego czwartku Ministerstwo Edukacji i Nauki wprowadza naukę zdalną dla uczniów klas V-VIII szkół podstawowych i szkół średnich. Przedszkola i klasy I-IV będą działały stacjonarnie. Córka Kasi chodzi do VII klasy, syn do I liceum. Jej dzieci zatem zaczynają w czwartek naukę zdalną. - Popieram ten pomysł. W ostatnim czasie i tak trudno było nazwać nauką to, co dzieje się w szkołach. Jest mnóstwo zastępstw, odwołanych zajęć, klas posyłanych na kwarantannę. Tu na Podkarpaciu słabo wyszczepionym, nauka zdalna, moim zdaniem, jest tym bardziej dobrym pomysłem. A dzieci od klasy V do VIII rodzice raczej spokojnie mogą zostawić w domu. Mam nadzieję, że po feriach sytuacja trochę się uspokoi - mówi Interii. Agnieszka, której córka jest w V klasie, również popiera ten pomysł. - Ja się cieszę, bo moja córka jest przed drugą dawką szczepienia i będę miała spokojną głowę, że się niczym nie zarazi w szkole - podkreśla mama dziewczynki. "COVID-19 nie omija klas I-IV" Anna (imię zmienione) uważa, że na zdalne nauczanie powinni udać się wszyscy uczniowie. Jej córka ma 7 lat, syn chodzi do liceum. - Dobrze, że syn idzie na zdalne, ale niestety COVID-19 nie omija klas I-IV. Moje dzieci przed feriami do szkoły nie chodzą, zobaczymy, co będzie po feriach. Będę przyglądała się sytuacji, liczbie zachorowań i jeżeli będzie tendencja wzrostowa, również córka zostanie w domu - zapowiada kobieta. Dorota, mama chłopca w IV klasie i dziewczynki w klasie VIII, mówi Interii: - Syn cieszy się, że nie ma zdalnego. Córka na wieść o zdalnym zawołała zaś: o nie, przecież mam w tym roku egzamin. - W mojej ocenie jednak wszyscy powinni pójść na zdalne. Osiem klas podzielono na pół, wyszło, że cztery mogą być w szkole i będą to dzieci, które potrzebują opieki podczas nauki zdalnej, więc takie rozwiązanie nie zaburzy obowiązków rodziców. Ze względów bezpieczeństwa i zdrowia także młodsi powinni być na zdalnym, aby nie przenosić dalej zakażeń - podkreśla. "Szczepieni powinni zostać w szkole" Jedna z mam mówi nam, że pod uwagę powinny być brane szczepienia uczniów. Ma dzieci w klasie III, VII i I liceum. - Przejście na zdalne powinno być tam, gdzie procent uczniów zaszczepionych i ozdrowieńców jest znikomy i stwarza zagrożenie dla dzieci, młodzieży i ich rodzin oraz dla nauczycieli. Zdecydowanie popieram opcję: zaszczepieni i ozdrowieńcy stacjonarnie, a niezaszczepieni na zdalnym. Zwłaszcza w szkołach średnich - mówi Interii Alicja. - Był czas na szczepienie dzieci i młodzieży przed kolejną falą. Jeśli rodzic nie skorzystał z tej opcji, to nadal opcja szczepienia jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba też testować dzieci podczas choroby, aby miały status ozdrowieńca, a nie każdy rodzic tak robi. Oczywiście wszystkie trudne i złożone przypadki z prawdziwymi przeciwskazaniami powinny być w tym uwzględnione i te dzieci nie powinny być w żaden sposób poszkodowane w tym wszystkim - dodaje. Pomysł ten popiera również Kamila, mama 17-latka, 14-latka i 7-letniej dziewczynki. - Uważam ze zaszczepione dzieci powinny mieć naukę stacjonarną, niezaszczepione zdalną. W końcu po to między innymi zaszczepiliśmy dzieciaki, żeby miały normalne dzieciństwo i edukację. Może taki podział zachęciłby innych rodziców do zaszczepienia swoich pociech - ocenia kobieta.