Nawet u 80% pacjentów cukrzyca powoduje powikłania sercowo-naczyniowe. WHO podaje, że z powodu cukrzycy i jej powikłań w 2016 r. zmarło w Polsce ok. 31 tys. osób, w tym 18 tys. z powodu powikłań sercowo-naczyniowych. Prognozy na rok 2030 zakładają, że umieralność z powodu cukrzycy (w tym powikłań kardiologicznych) wzrośnie nawet o 100%. Powikłania sercowo-naczyniowe stanowią ok. 70% wszystkich następstw cukrzycy i są to przede wszystkim choroby tętnic obwodowych, niewydolność serca, zawał serca oraz udar mózgu. Chorzy na cukrzycę, u których takie powikłania wystąpiły, żyją średnio o 12 lat krócej. Dlatego chorzy na cukrzycę typu 2 powinni mieć dostęp do leków hipoglikemizujących o udowodnionym wpływie na obniżenie ryzyka sercowo-naczyniowego. Są to rekomendowane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji analogi GLP-1 oraz inhibitory SGLT-2. W większości krajów UE leki te są refundowane i pozwalają na skuteczną terapię cukrzycy. Niestety, w Polsce ze względu na brak refundacji mogą sobie na nie pozwolić tylko niektórzy chorzy. O problemie mówi dr n. med. Alicja Milczarczyk, diabetolog z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii CSK MSWiA. Co to za leki i kto powinien je przyjmować? - Nowe leki przeciwcukrzycowe poprawiające rokowanie u chorych z cukrzycą typu 2 to flozyny oraz leki o inkretynowym mechanizmie działania. Redukują one śmiertelność sercowo-naczyniową, zmniejszając ryzyko zgonu nawet o niemal 40%. Dotyczy to pacjentów z cukrzycą typu 2, u których występują powikłania sercowo-naczyniowe. Dlatego dostęp do nich powinni mieć szczególnie ci chorzy, którzy przebyli zawał serca, udar mózgu lub zdiagnozowano u nich miażdżycę tętnic obwodowych i niewydolność serca. Tradycyjne leki redukują poziom cukru. A na czym polega działanie nowych specyfików? - Flozyny oraz leki inkretynowe również obniżają stężenie glukozy we krwi, ale ich działanie nie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem niedocukrzenia i przyrostu masy ciała. A tych działań niepożądanych obawiają się zarówno pacjenci, jak i lekarze, intensyfikując leczenie cukrzycy. Obie grupy leków ułatwiają redukcję masy ciała, regulują ciśnienie tętnicze. Ale przede wszystkim zmniejszają śmiertelność sercowo-naczyniową oraz częstość hospitalizacji z powodu niewydolności serca. Jest pani lekarzem o dużym doświadczeniu. Jak powinna wyglądać idealna opieka nad pacjentem z cukrzycą? - Leczenie w tej chorobie powinno być dostosowane do potrzeb konkretnego chorego - w zależności od jego wieku, chorób towarzyszących, obecności powikłań. Bardzo ważna jest edukacja. Chory mający wiedzę staje się aktywnym uczestnikiem procesu leczenia, jest w stanie świadomie podejmować decyzje, brać za nie odpowiedzialność. Edukacja powinna więc być prowadzona nie tylko na początku, po rozpoznaniu choroby, ale przez całe życie chorego. Kolejny niezmiernie istotny element idealnej opieki nad pacjentem z cukrzycą to konieczność zapewnienia opieki wielospecjalistycznej. Pamiętajmy, że hiperglikemia, która występuje w przebiegu cukrzycy, uszkadza cały organizm: serce, naczynia krwionośne, mózg, oczy, nerki, układ nerwowy, narząd ruchu. Stąd konieczność dostępu nie tylko do diabetologa, ale także do specjalistów z innych dziedzin: kardiologa, okulisty, nefrologa, psychiatry, fizjoterapeuty, dietetyka. Ponadto pacjent musi mieć możliwość wykonania badań diagnostycznych, które pozwolą stwierdzić, czy rozwinęły się powikłania, a gdy są już obecne, powinien mieć dostęp do najskuteczniejszych i najbezpieczniejszych terapii. Wybór leczenia nie może być uzależniony od możliwości finansowych chorego. A co jest obecnie głównym celem leczenia chorych z cukrzycą? - W tej chwili w leczeniu cukrzycy nie koncentrujemy się tylko na tym, aby osiągnąć prawidłowe stężenie glukozy, odstępujemy od tzw. glukocentryzmu. Głównym celem leczenia cukrzycy stało się ograniczenie rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych, zmniejszenie ryzyka zgonu, wydłużenie życia chorych. A do tego potrzebne są nam leki, które zmniejszają śmiertelność sercowo-naczyniową i które dzięki refundacji moglibyśmy zastosować u każdego potrzebującego takiej terapii chorego.Barbara Jagas