Piątek jest już dziesiątym dniem izraelskiej kampanii w Libanie. Jak podała regionalna stacja telewizyjna Al-Arabija, izraelskie myśliwce od rana ponownie bombardowały siedziby hezbollahów w południowym Bejrucie. W mieście słychać było głośne eksplozje. Innym celem izraelskich ataków była miejscowość Nabi Szit we wschodniej Dolinie Bekaa. Bombardowano zarówno samo miasto, jak i okoliczne wzgórza, na których działać mają bojówki Hezbollahu. Brak informacji o skutkach nalotu na miasto. Izraelskie pociski spadały również na miasto Sur (d. Tyr) na południu kraju. Jak podaje telewizyjna stacja hezbollahów Al- Manar, zniszczone zostały autostrada i most na trasie prowadzącej do miasta. Według libańskich źródeł medycznYCH, naloty na Baalbek trwały około dwóch godzin; zginęło w nich trzech ludzi, a 12 zostało rannych. To miasto na wschodzie kraju jest uważane za jeden z bastionów Hezbollahów. Z kolei bojówki Hezbollahu ostrzelały rakietami leżącą na północy Izraela Hajfę, raniąc co najmniej 10 osób - podały izraelskie źródła medyczne. Tymczasem w czwartkowych starciach z Hezbollahem w Libanie zginęło czterech izraelskich żołnierzy - potwierdziły dzisiaj rano wojskowe źródła w Jerozolimie doniesienia mediów. Wielu żołnierzy zostało też rannych - podał rzecznik armii izraelskiej. O liczbie ofiar czwartkowych starć informowała wcześniej izraelska rozgłośnia radiowa; w czwartek tę wiadomość podała też katarska stacja Al-Dżazira. Wojskowy rzecznik, którego słowa cytuje agencja Reutera, powiedział, że walki miały bardzo gwałtowny charakter - Hezbollah użył też pocisków moździerzowych, ostrzeliwując oddziały izraelskie. Rzecznik nie podał dalszych informacji - według mediów arabskich, do czwartkowych potyczek dochodziło w rejonie libańskiej wsi Marun al-Ras. Od początku ofensywy w Libanie w nalotach izraelskiego lotnictwa zginęło wg AFP 336 ludzi, a kilkaset odniosło obrażenia.