"WSJ": UE się ośmiesza
UE ośmiesza się, łożąc na walkę z karą śmierci w USA - uważa "Wall Street Journal" i cytuje Lecha Kaczyńskiego.
"Kraje europejskie potrzebują ratunku przed bankructwem, ale Unia Europejska ma dość pieniędzy, aby promować prawa człowieka i demokrację - w Ameryce. Tylko się nie śmiejcie" - szydzi nowojorski dziennik w artykule redakcyjnym.
Jak wyjaśnia, chodzi o 3,6 miliona dolarów, które UE przydzieliła w 2009 r. ugrupowaniom lobbującym przeciwko karze śmierci w USA, takim jak National Coalition to Abolish Death Penalty (Krajowa Koalicja na rzecz Zniesienia Kary Śmierci) i American Bar Association Fund for Justice and Education (Fundusz dla Edukacji i Sprawiedliwości Amerykańskiego Stowarzyszenia Adwokatów).
O datku tym, przekazanym za pośrednictwem programu Komisji Europejskiej pn. Europejska Inicjatywa na rzecz Demokracji i Praw Człowieka (EIDHR), poinformował "The London Telegraph".
"WSJ" zwraca uwagę, że według sondaży większość opinii publicznej w krajach UE popiera karę śmierci. Sondaż YouGov z września 2010 r. wykazał, że popiera ją np. 51 procent Brytyjczyków.
Dziennik pisze też, że w 2006 r. ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński powiedział w radiu, że "państwo, wycofując się z tej kary, daje niewyobrażalną przewagę sprawcy nad jego ofiarą" i dodał: "W Europie należy dyskutować o tym".
Jak przypomina "WSJ", dyskusję tę Unia szybko ucięła - rzecznik Komisji Europejskiej oświadczył wtedy, że "kara śmierci jest sprzeczna z europejskimi wartościami".
W USA kara śmierci istnieje w kodeksach w niektórych stanach, z których tylko część ją wykonuje. "WSJ" przypomina, że stany mają wolność decydowania o swoich kodeksach karnych, z karą śmierci włącznie.
"Europa nie pozwala na taką debatę u siebie, ale czuje moralne objawienie, aby opodatkowywać swoich obywateli na promowanie jednej strony takiego sporu w USA" - ironizuje dziennik.
"Europa nie może znaleźć funduszy na opłacenie swojego udziału w (ciężarach obrony) NATO, ale potrafi odłożyć grosz na robienie awantury swojemu głównemu obrońcy w sprawie jego prawa karnego. Oto dlaczego coraz mniej Amerykanów bierze Europę poważnie" - konkluduje "WSJ".